Bruno Fernandes: część mediów próbuje zdestabilizować sytuację w Manchesterze United

goal.com [za: Sport TV] Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Po środowym meczu Ligi Narodów pomiędzy Portugalią i Szwecją (3:0), Bruno Fernandes postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i raz na dobre rozwiać spekulacje na temat rzekomej napiętej atmosfery między nim, a kolegami z Manchesteru United oraz menedżerem klubu z Old Trafford, Ole Gunnarem Solskjaerem.

W ostatnich tygodniach w części mediów wiele mówiło się o rzekomych kłótniach Portugalczyka z innymi zawodnikami „Czerwonych Diabłów”, jedną sprzeczkę uchwyciły nawet kamery, gdy w sierpniu tego roku Manchester United grał mecz z Sevillą w półfinale Ligi Europy, a Fernandes wyraźnie miał pretensje do Victora Lindelofa po utracie drugiego gola.

Następnie pojawiły się spekulacje, że sprowadzony zimą ze Sportingu Lizbona pomocnik, w przerwie ostatniego meczu Manchesteru United z Tottenhamem, gdy było już 1:4, popadł w konflikt z kolegami drużyny, a także z Ole Gunnarem Solskjaerem, któremu miał jakoby zarzucić zły dobór taktyki na potyczkę z „Kogutami”. Informacje te podgrzał fakt, że Portugalczyk nie wyszedł na plac gry w drugiej połowie.

Po środowym występie w Lidze Narodów przeciwko Szwecji, w tym swojemu klubowemu koledze, Victorowi Lindelofowi, Fernandes postanowił wyjaśnić wszystkie medialne doniesienia na temat rzekomych konfliktów na Old Trafford.

– Ostatnio pojawiło się wiele spekulacji na ten temat. Najpierw chodziło o moją dyskusję z kolegami z drużyny, jednak gdy ta wersja upadła, to skupiono się na mojej dyskusji z jednym z nich [Victorem Lindelofem], a następnie gdy i to się nie utrzymało, to zaczęto mówić o mojej dyskusji z Solskjaerem – mówił Fernandes.

– Uważam, że to wszystko ma na celu zdestabilizowanie nas jako grupy. To, co zostało napisane w mediach, nie jest w ogóle zgodne z prawdą. Mogę jedynie dziękować menedżerowi, ponieważ był tą osobą, która mnie chciała w tym klubie i która we mnie uwierzyła. Taktyka, którą stosuje, jest dla mnie idealna.

– To prawda, że menedżer zdecydował się mnie zmienić w przerwie meczu z Tottenhamem, ale był to techniczny zabieg. Trener powiedział mi, że jest już w zasadzie po meczu, a przed nami jest jeszcze wiele spotkań do rozegrania. Oczywiście nie byłem z tego zadowolony, ale zrozumiałem to. Nie powiedziałem też nic, co mogłoby urazić drużynę.

– Po spotkaniu menedżer wysłał mi wiadomość, życząc mi powodzenia w moich meczach w kadrze Portugalii. Z kolei w szatni, po tamtym spotkaniu, zapytał mnie oraz kilku innych zawodników czy mamy coś do powiedzenia drużynie, zaoferowania kilka słów wsparcia, ale nikt nie chciał nic powiedzieć, ponieważ nie był to najlepszy czas – dodał.

Jednocześnie Portugalczyk zaapelował stanowczo do mediów, aby nie posługiwały się jego nazwiskiem, jeżeli planują dalej wprowadzać dysharmonię w Manchesterze United.

– Jeżeli ktoś chce kreować dysharmonię w Manchesterze United, to nie używajcie do tego mojego nazwiska, ani też nazwisk moich kolegów z drużyny oraz menedżera. Nastroje w naszej drużynie są dobre. Oczywiście jesteśmy smutni, gdy przegrywamy, ale odpowiedzią na to będzie nasz następny mecz – zakończył.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze