Analiza The Athletic: Mourinho miał rację? McTominay powoli rośnie do roli środkowego obrońcy w kadrze Szkocji

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Analityczny umysł The Athletic, Kieran Devlin, w swoim najnowszym artykule skupił się na Scottcie McTominayu i jego piłkarskiej ewolucji. Wychowanek Manchesteru United to już niemal pełnoetatowy środkowy obrońca w narodowej kadrze Szkocji. Co więcej, radzi sobie na tej pozycji coraz lepiej. Czy Szkot może okazać się złotym środkiem na problemy Ole Gunnara Solskjaera w linii defensywnej?

Analiza Kierana Devlina dla The Athletic – treść oryginalna

Kiedy w zeszłym miesiącu reprezentacja Szkocji wyszła na reprezentację Izraela z trójką środkowych obrońców, celem było pomieszczenie w jednym zastawieniu Kierana Tierneya oraz Andrew Robertsona. Żaden z nich nie radzi sobie najlepiej w roli środkowego obrońcy lub skrzydłowego, ale był to jedyny sposób na umieszczenie dwóch najlepszych graczy kadry po tej samej stronie.

Jednym ze znaczących efektów ubocznych przejścia na grę z trójką z tyłu było postawienie na Scotta McTominaya z Manchesteru United w roli środkowego obrońcy. Kiedy trzy lata temu McTominay zadeklarował chęć gry dla reprezentacji Szkocji, walczył on o regularne miejsce w podstawowym składzie jako środkowy pomocnik. Miał zapewnić oczekiwany poziom występów od gracza regularnie występującego w jednym z największych klubów w Anglii, chociaż nie jest odosobnionym przypadkiem.

McTominay był jednym z wariantów na środek obrony od dłuższego czasu, kiedy po raz pierwszy na tej pozycji skorzystał z niego Jose Mourinho przeciwko West Hamowi w 2018 roku. Nie okazało się to szczególnie udanym wprowadzeniem, ponieważ Manchester United przegrał 1:3, co utorowało drogę do odejścia Mourinho kilka tygodni później. Obecny menedżer Tottenhamu wylewnie jednak chwalił McTominaya po tamtym spotkaniu.

Czuję, że potrzebujemy jakości z piłką przy nodze w procesie budowania akcji od tyłu i McTominay to posiada. Każde zagranie z jego strony było poprawne. Scott McTominay to dzieciak z wyjątkowym charakterem – mówił wtedy Portugalczyk.

McTominay bywał (niesłusznie) oczerniany jako symbol Manchesteru United w wykonaniu Mourinho, gdy ów reżim znajdował się w martwym punkcie, gdzie jego nieustanna selekcja była interpretowana bardziej jako upór niż cokolwiek innego. Jak na ironię, Portugalczyk mógł wyprorokować zdolności wychowanka z Old Trafford dotyczące budowania akcji z głębi.

To dostarczanie piłki z głębi z pewnością miał na myśli Steve Clarke, rozważający na temat tego wyboru, podobnie jak jego prawonożność wśród głównie lewonożnych środkowych obrońców reprezentacji Szkocji.

Transformacja 23-latka w środkowego obrońcę rozpoczęła się jednak niepomyślnie. Był on jednym z zawodników obwinianych za wyrównującego gola Erana Zahaviego w meczu z Izraelem oraz rezerwową reprezentacją Czech we wrześniu – po wybuchu epidemii koronawirusa podczas pierwszych dni ich zgrupowania – gdzie niefortunnie ustawił się przy straconej bramce. Wielu fanów czuło, że ten eksperyment powinien dobiec końca. W zupełności się z tym zgadzałem.

Clarke zlekceważył natomiast krytykę i uparł się przy swojej formacji, a szczególnie przy Scottcie McTominayu w roli środkowego obrońcy. Po trzech kolejnych meczach na tej pozycji, ten chwiejny początek został zastąpiony przejawami opanowania.

W meczu przeciwko Izraelowi z zeszłego tygodnia wychowanek klubu z Old Trafford lepiej poradził sobie z ruchliwością Zahaviego oraz filigranowym skrzydłowym, Manorem Solomonem. Wyglądał również pewniej w starciu ze Słowacją. W rewanżu z Czechami pojawiły się liczne podania do nóg Lyndona Dykesa i Ryana Frasera, całkowicie omijające drugą linię. Dokonywał również niezbędnych przechwytów oraz wygrywał pojedynki powietrzne. Barczysty, mierzący 193 cm zawodnik, zawsze miał predyspozycje fizyczne wymagane u środkowego obrońcy, ale teraz zaczął jeszcze wykazywać dobre czucie pozycji – nawet jeśli jego środowy występ pokazał, że wciąż musi uporać się z drobnym niedbalstwem.

Jego zagrania do przodu stał się wyraźnie użyteczne. W Manchesterze United McTominay posiadał reputację zgrabnego i schludnego pomocnika, którego zadania opierały się głównie na przejęciu piłki oraz wykonywaniu podań do bardziej kreatywnych kolegów z drużyny,  chociaż w poprzednim poziomie stał się bardziej ekspansywny pod tym względem. Jako środkowy obrońca grający w trójce z tyłu ma więcej okazji do wykorzystania swojego zasięgu podań i przenoszenia futbolówki do środka pola, aby przełamać linię przeciwnika.

Poniżej możecie zaobserwować mapę podań Scotta McTominaya przygotowaną przez Optę z meczu z Izraelem z zeszłego tygodnia. Czarne strzałki oznaczają celne zagrania, żółte zaś nieudane.

Źródło: The Athletic (za Opta)

To, co od razu rzuca się w oczy to liczba nieudanych prób, ponieważ wiele z nich było zagrywanych do przodu i ambitnie dalekosiężnie. Można to uczciwie zinterpretować jako marnotrawstwo posiadania, ale tak duży procent podań przed siebie prawdopodobnie podkreśla, jak kluczową rolą McTominaya była próba budowania gry – w meczu, w którym pomocnicy mieli z tym problemy. Jego skłonność do dryblowania z piłką przy nodze naprzód oraz chęć wpływania na kreowanie akcji, pokazuje liczba podań wykonanych na połowie rywala.

Poniżej znajduje się mapa podań Declana Gallaghera z tego samego meczu, z której wynika, że zawodnik Motherwell był centralnie ustawionym środkowym obrońcą.

Źródło: The Athletic (za Opta)

Gallagher rzadko ustawiał się źle jako stoper we wszystkich meczach, ale jak wskazuje jego mapa podań, nie potrafi on przełamać linii jednym zagraniem lub wpłynąć na budowę gry w taki sam sposób, jak McTominay. Jego obowiązkiem jest zbieranie długich piłek i odgrywanie na boki innym, takim jak McTominay lub pomocnikom, którzy dobrze radzą sobie w kreowaniu akcji. Jego niezawodność w tym aspekcie wzbudza dyskusję, czy w perspektywie średnioterminowej nie byłby on lepszą opcją niż Scott McKenna z Nottingham Forest.

Podczas gdy Andy Considine i Liam Cooper stanowią alternatywę na pozycji lewego środkowego obrońcy, ponieważ najbardziej prawdopodobną opcją jest tam Kieran Tierney, to Gallagher i McTominay są dynamiką, która pracowała z nieupiększaną prostotą w trakcie tych spotkań. Stara szkoła, typowy stoper i nowoczesny “post-guardiolowy” piłkarz radzący sobie z piłką przy nodze.

Oczywiście reprezentacja Szkocji stylistycznie różni się od drużyny Pepa Guardioli, stawiając przede wszystkim na długie piłki zagrywane do takiego zawodnika jak Dykes. McTominay może zaś zapewnić to, co zademonstrował w końcówce pierwszej połowy przeciwko Słowacji. Niestety kamera na mocnym zbliżeniu pokazała McTominaya z piłką, kiedy ten wykonywał podanie, dlatego nie możemy wyraźnie zilustrować jego wykonania, ale po podaniu Gallaghera do boku, wychowanek klubu z Old Trafford podnosi głowę i dostrzega Frasera wychodzącego na wolną przestrzeń, kierując do niego zagranie.

Fraser rozegrał akcję na jeden-dwa kontakty z Dykesem, doprowadzając niemal do sytuacji jeden na jednego, gdyby odegranie tego drugiego nie okazało się zbyt mocne.

Jak sugeruje liczba nieudanych podań z Izraelem, McTominay nadal musi rozwijać się w grze w trakcie posiadania piłki, natomiast przeciwko Czechom pojawiło się kilka rażących błędów, kiedy Szkot stracił z pola widzenia krytego przez siebie zawodnika na długim słupku. Nie został również przetestowany na pozycji środkowego obrońcy przeciwko lepszemu rywalowi.

Tymczasem, choć trudno byłoby winić pracowitość Stephena O’Donnella, który zanotował wspaniałą asystę do Dykesa przy golu przeciwko Słowacji, to nie prezentuje on poziomu wymaganego do tego, by Szkocja mogła budować akcje na tych skromnych, ale solidnych fundamentach. Prawowahadłowy Liam Palmer był jednym z pomijanych jasnych punktów po wrześniowym starciu z rezerwami Czech, choć wydaje się, że stanowi lepszą opcję do wykorzystania zasięgu podań Scotta McTominaya.

Pomimo tego, że nadal występują zagniecenia do wyprasowania, to szkic czegoś dobrego jest wyraźny.

Powoli, ale z przekonaniem, Clarke buduje bardziej ustabilizowaną wyjściową jedenastkę reprezentacji Szkocji. Znajdują się w niej spodziewane nazwiska, takie jak David Marshall, Andrew Robertson i John McGinn oraz Kieran Tierney, który musi powrócić do stanu gotowości po poddaniu się dwutygodniowej kwarantannie. Śmiało można powiedzieć, że po ostatnich rewelacyjnych występach, do tej listy należą również Dykes oraz McTominay.

Miniona runda międzynarodowych spotkań podkreśla, że w przyszłości wciąż należy wyeliminować wiele błędów. Środek pola nadal nie potrafi atakować w odpowiedni sposób i  brakuje drużynowego ruchu, aby otworzyć korytarze do podań. Występuje również rzadka penetracja ze strony wahadłowych oraz w rzadkich przypadkach, kiedy akcja znajduje się w końcowej fazie, brakuje wystarczającej płynności, wyobraźni i pewności w kreowaniu. Szkocja oddała tylko dwa celne strzały we wszystkich trzech meczach i oba znalazły się w siatce.

Należy jednak wyróżnić owoce obietnicy zorganizowania trójki środkowych obrońców – włączając w to rozwój Scotta McTominaya na nowej pozycji oraz to, jakim atutem może stać się jego udział w budowaniu akcji.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze