Manchester United nie zdołał wywieźć choćby punktu z Turcji i po kuriozalnych golach uległ Basaksehirowi 1:2 w meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Ole Gunnar Solskjaer po raz kolejny w ostatnich dniach zdecydował się na grę diamentem w środku pola, jednak efekty ponownie nie zachwyciły. „Czerwone Diabły” mozolnie budowały swoje ataki, bezskutecznie szukając recepty na zwartą defensywę gospodarzy. W 6. minucie Harry Maguire popisał się świetnym długim podaniem, które zaadresował do Bruno Fernandesa, ale wolej Portugalczyka był tyleż mocny co niecelny. W 10. minucie bliżej szczęścia był Luke Shaw, ale jego płaski strzał minął dalszy słupek, a żaden z partnerów nie zdołał trącić piłki w światło bramki.
Zespół z Istanbułu nastawił się głównie na grę z kontry, ale takiej okazji, jaka trafiła się w 13. minucie nie mógł nawet wyśnić. „Czerwone Diabły” wywalczyły rzut rożny i na dłuższą chwilę zepchnęły rywala we własną szenastkę, całkowicie zapominając o zabezpieczeniu tyłów. Na to czekał tylko Demba Ba, który na własnej połowie odebrał dalekie wybicie Edina Viscy i nie mając przed sobą nikogo, popędził na spotkanie z Deanem Hendersonem, pewnie wykorzystując sytuację sam na sam i absurdalne ustawienie podopiecznych Solskjaera.
Po wyjściu na prowadzenie gospodarze utwierdzili się w tym, że ich plan na to spotkanie jest dobry, podczas gdy gościom ciężko było odpowiedzieć bardziej zdecydowanymi atakami. W 30. minucie przechwyt Aarona Wan-Bissaki umożliwił wyprowadzenie kontry zakończonej strzałem Anthony’ego Martiala, zablokowanym przez Rafaela da Silvę.
W 40. minucie goście nadziali się na kolejny szybki atak Turków i tym razem dokładając dużą cegiełkę do straty gola. Źle piłkę do Juana Maty zagrywał Bruno Fernandes, a Hiszpan próbując przyjąć podanie wysunął piłkę idealnie pod nogi Turuca. Kapitalnie w tej akcji zachował się Demba Ba, który zmylił Harry’ego Maguire’a i przepuścił piłkę do niekrytego Edina Viscy, a ten potężnym strzałem nie dał szans Deanowi Hendersonowi.
Radość gospodarzy dość szybko przerwał Anthony Martial, który w 43. minucie wyskoczył do dośrodkowania Luke’a Shawa i głową skierował piłkę do siatki, nieco ułatwiając Ole Gunnarowi Solskjaerowi rozmowę z podopiecznymi w przerwie meczu.
Cokolwiek Norweg przekazał drużynie, nie znalazło odzwierciedlenia na placu gry. W drugiej połowie gościom udało się oddać tylko jeden celny strzał, autorstwa Bruno Fernandesa, który z rzutu wolnego nie sprawił większego problemu Mertowi Gunokowi. Kolejne ataki „Czerwonych Diabłów” były chaotyczne, a przeprowadzone zmiany, nawet jeśli ograniczyły nieco zapędy gospodarzy, zaowocowały głównie bezcelowymi wymianami podań. Najgoręcej pod bramką Basaksehiru zrobiło się już w doliczonym czasie gry, gdy jeden z obrońców niefortunnie wybił piłkę po rzucie rożnym w stronę własnej bramki, ale sytuację wybiciem z linii uratował Alexandru Epureanu.
Istanbul Basaksehir – Manchester United 2:1 (2:1)
Bramki: Ba 13, Visca 40′ – Martial 43′
Manchester United: Henderson, Wan-Bissaka (Fosu-Mensah 76′), Tuanzebe (McTominay 46′), Maguire, Shaw, Matić, Van de Beek (Pogba 61′), Bruno Fernandes, Mata, (Cavani 61′), Rashford (Greenwood 76′)
Istanbul Basaksehir: Gunok, Rafael, Skrtel, Epureanu, Mbombo, Aleksic, Ozcan (Topal 87′), Kahveci (Ponck 90′), Visca, Ba (Gulbrandsen), Turuc
Komentarze