The Athletic: Hemen Tseayo – pochodzący z Nigerii były bankier w sercu finansów Manchesteru United

The Athletic Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Nie samymi piłkarzami żyje Manchester United. Oczywiście powinni oni być najważniejsi, jednak istotni są również pracownicy, którzy dbają o klub od strony finansowej i marketingowej, bo jak wszyscy doskonale wiemy, nie ma wielkiej piłki nożnej bez wielkich pieniędzy. Jedną z takich osób jest Hemen Tseayo, a jego sylwetkę na łamach The Athletic prezentuje nam Carl Anka.

Artykuł Carla Anki dla The Athletic – treść oryginalna

Nazywam to testem bujanego krzesła. Masz 80 lat, siedzisz na bujanym krześle ze swoim wnuczkiem i wnuczką na kolanach – niech to będą Timmy i Samantha – którzy pytają się, co robiłeś w swoim życiu.

Hemen Tseayo wspomina swój hazardowy ruch, kiedy kilka lat temu porzucił pracę w bankowości i zaczął działać w Manchesterze United.

Pomyślałem sobie wtedy, że nawet jeśli spędzę czterdzieści lat w bankowości, moje historie dla Timmy’ego i Samanthy nie będą w żadnym wypadku tak interesujące, jak po dwóch latach pracy w Manchesterze United.

Minęła już niemal dekada jego pracy na Old Trafford, gdzie jest obecnie szefem rozwoju korporacyjnego.

Większość kibiców raczej nie kojarzy Tseayo, który spędził osiem lat, mierząc się z wieloma trudnymi wyzwaniami w klubie. Tseayo pomógł umieścić Manchester United na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, a także załatwił wiele finansowych transakcji dla drużyny z Old Trafford. Pracował nad przyszłością dystrybucji piłki nożnej, był częścią Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA), a także oddziału specjalnego UEFA, który negocjował klubowe i medialne prawa na lata 2018-21. Pomagał także w utworzeniu żeńskiej drużyny Manchesteru United w 2018 roku.

Tseayo to mało znany człowiek, który ma wielkie znaczenie dla biznesowej części Manchesteru United, blisko współpracujący z wiceprezesem wykonawczym Edem Woodwardem w kwestiach regulacji piłkarskich i ich znaczenia dla dystrybucji Premier League.

Mało znany, to określenie dobrze pasujące do byłego bankiera.

Poza krótką dyskusją na temat finansowych implikacji faktu, że Manchester United będzie występował w Lidze Europy, a nie w Lidze Mistrzów, co miało miejsce pod koniec ery Louisa van Gaala cztery i pół roku temu, ciężko znaleźć jakieś publiczne wypowiedzi w jego wykonaniu.

Jednak Tseayo znalazł chwilę czasu, aby wytłumaczyć, jaką pracę wykonuje w Manchesterze United i dlaczego w środowisku finansowym piłki nożnej również potrzebna jest większa różnorodność.

*

O ile na boisku osoby czarnoskóre i mniejszości etniczne stanowią prawdopodobnie około jednej trzeciej całości, to jest ich o wiele mniej, kiedy spojrzymy na pozostałe miejsca, takie jak stanowiska trenerów, a jeszcze mniej, jeśli przyjrzyjmy się zarządom i kierownikom wyższego szczebla – mówi Tseayo. – Powoli idziemy w odpowiednim kierunku, ale daleko nam do wystarczającej reprezentacji, a tego właśnie potrzebujemy. Nasze środowisko powinno, a wręcz musi, pracować ciężej nad tym, aby tak właśnie było.

Byłem na wielu spotkaniach w Premier League, gdzie zastępowałem Eda Woodwarda lub Richarda Arnolda (dyrektora zarządzającego Manchesteru United). Każdy klub miał dwóch reprezentantów. Zazwyczaj w pokoju znajdowało się czterdzieści osób, w tym około sześciu z Premier League. Kiedy tam przebywałem, zazwyczaj tylko dwie osoby miały inny kolor skóry – ja oraz Vinai [Venkatesham], który obecnie jest CEO w Arsenalu, to wszystko.

Potem w Europejskim Stowarzyszeniu Klubów… Mogę się mylić, ale chyba znów była tylko nasza dwójka. Może byli inni, ale na pewno się nie wychylali.

Od sześciu lat biorę udział w tych spotkaniach. Jeśli chodzi o szczebel prezesów i administrację, jesteśmy bardzo słabo reprezentowani i szczerze mówiąc, powód jest podobny, jak we wszelkich innych przypadkach. Chodzi o nieświadome uprzedzenia. Zdajemy sobie z tego sprawę.

Piłka nożna przeszła bardzo długą drogę od tego, czym była w 1980 roku, ponieważ wtedy nie chciałbym znaleźć się na trybunach. Pamiętam, jak raz poszedłem zobaczyć Johna Barnesa i kiedy się pojawiłem, zauważyłem skórki od banana rzucane na boisko. To na szczęście dawno minęło i stadiony stały się o wiele bardziej przyjaznym miejscem, ale wciąż jest jeszcze praca do wykonania w tym zakresie.

Tseayo to zaangażowany rozmówca, dysponujący ogromną wiedzą na temat globalnych osiągnięć telewizyjnych Manchesteru United („w ciągu sezonu osiągamy widownie na poziomie trzech miliardów; najważniejsze jest jednak to, że średnio na każdy mecz przypada 50 milionów widzów”), a także na temat swoich ulubionych seriali telewizyjnych („Przyjaciele”!). Opowiada także o własnych ambicjach, na które składa się lepsza edukacja w zakresie żywienia młodzieży, higieny oraz czystej wody w częściach świata takich, jak jego ojczysta Nigeria i nie tylko.

Jak tłumaczy, jego podróż do Manchesteru United zaczęła się od poznania Woodwarda, kiedy jeszcze pracował w firmie PricewaterhouseCoopers.

Pracowałem tam od 1997 do 2002 roku. On był tam przez rok albo dwa na początku lat ’90, a potem przeszedł do Flemings (bank kupiecki, będący obecnie częścią banku Chase Manhattan), a ja dołączyłem do Barclays. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedy Glazerowie kupowali United w 2005 roku, on nad tym pracował. To był pierwszy moment, kiedy pomyślałem sobie: „Huh? To intrygujące. To ktoś, kogo znam, kto pracuje w branży, którą uznaję za ciekawą i którą kocham jako kibic”.

Nasze drogi się rozeszły, ale kiedy dowiedziałem się, że United szuka ludzi do pracy podobnej, którą ja wykonywałem w UniCredit, pomyślałem sobie: „Cóż, warto przynajmniej spróbować”.

Kiedy to rozważałem, zrobiłem sobie mały test myślowy: czy jestem gotów przeskoczyć z globalnej organizacji finansowej, na rzecz której pracują dziesiątki, a może nawet setki tysięcy ludzi, na – być może – największą markę w piłce nożnej, ale w której wciąż pracuje najwyżej kilkaset osób?

W tym miejscu właśnie pojawia się test bujanego krzesła.

Tseayo zdecydował się wykonać ten skok i zaaplikował o pracę w Manchesterze United („Ed dał mi bardzo jasno do zrozumienia, że fakt naszej znajomości nie będzie oznaczał specjalnego traktowania”) i dostał się dzięki swojej pracy magisterskiej o prawie komercyjnym, a także dzięki doświadczeniu w strukturze podatkowej.

Jeśli mam być szczery, ta praca okazała się o wiele bardziej treściwa, zawiła, stawiająca wyzwania i nagradzająca za ich rozwiązanie, niż się spodziewałem.

Jako osoba obecna w trakcie zakończenia panowania sir Aleksa Fergusona, Tseayo obserwował pracę pięciu menadżerów, a także gwałtownie zmieniający się rynek mediów oraz finansów w piłce nożnej.

Od kiedy Manchester United znalazł się na Giełdzie Papierów Wartościowych w trakcie ostatniego sezonu Fergusona 2012/13 („Robin van Persie był wtedy w gazie”), Tseayo uczestniczył w spotkaniach inwestorskich, rozważających granice nowych technologii i wiele innych zagadnień.

To ważna rola, ale raczej taka, która nie znajduje się na liście marzeń studentów chcących działać w tej branży. Jednak Tseayo chciałby zachęcić więcej ludzi, których ścieżka życiowa być może nie zmierzała w tym kierunku, aby zainteresowali się piłką nożną.

Manchester United oraz inne kluby Premier League dołączyły do FA’s Football Leadership Diversity Code. Tseayo, który przeniósł się do Anglii z Nigerii w wieku 10 lat, dorastał w północnym Yorkshire i uczęszczał do szkoły publicznej, a także do Uniwersytetu w Londynie oraz Westminister. W elokwentny sposób tłumaczy, jakie korzyści wynikają z większej różnorodności w piłkarskiej branży i dlaczego jest ona potrzebna nie tylko na boisku, ale i poza nim.

Jeśli spojrzymy na Fortune 500 [coroczny ranking 500 największych amerykańskich przedsiębiorców – dop. red.], wygląda to podobnie – jedynie garstka ludzi o innym kolorze skóry. Uważam, że w wielu wypadkach wynika to z podświadomych uprzedzeń. Jest to zrozumiałe, ale powinniśmy aktywnie z tym walczyć, aby upewnić się, że jesteśmy odpowiednio reprezentowani.

Dlaczego jest to ważne? Dla wszelkich organizacji to jest coś więcej niż „właściwa rzecz do zrobienia”. Jest to właściwa rzecz do zrobienia, ponieważ czyni taką organizację bardziej zrównoważoną. Twój interes powinien trafiać do klientów oraz społeczności, wśród których działa i wtedy będzie działać lepiej.

Jestem fanem książki Matthew Syeda (Rebel Ideas: The Power Of Diverse Thinking), która pokazuje prawdziwą siłę różnorodności i pomaga w uniknięciu szufladkowania. Uważam, że największym krokiem w tył jest założenie, że: „najważniejsza jest merytokracja”. Tak, ale jeśli posiadasz dziesięciu najlepszych zawodników na świecie i każdy z nich jest napastnikiem, nie złożysz z nich świetnej drużyny. Wszyscy to rozumiemy.

To się tyczy każdej drużyny, każdej branży, a jednak nie stosujemy tego, kiedy rekrutujemy ludzi w inne miejsca. Różnorodność jest kluczem, ponieważ dzięki temu nie wszyscy myślą w ten sam sposób. Jeśli dziesięciu najlepszych ludzi rozpatruje problem w ten sam sposób, równie dobrze mogłaby być tylko jedna taka osoba. Tymczasem jeśli będziemy mieć prawdziwą różnorodność, to ta dziesiątka ludzi… Nie powiem, że przedstawi nam dziesięć różnych punktów widzenia, ale miło byłoby mieć ponad trzy różne spojrzenia na ten sam problem, ponieważ dzięki temu można stworzyć bardziej efektywne rozwiązania.

To wielka misja dla jednego z reprezentantów Manchesteru United i ma nadzieję, że dzięki swojej pozycji w branży piłki nożnej, będzie on w stanie wnieść więcej różnorodności.

To co robię uważam za ważne, ponieważ jest wiele osób młodych, czarnoskórych lub z mniejszości etnicznych, które myślą sobie: „cóż, kocham ten sport, a mógłbym w nim działać tylko mając szybkość Marcusa Rashforda albo technikę Anthony’ego Martiala albo niezwykłą pewność siebie Paula Pogby”.

Cóż, nie. Możesz być po prostu dobry z matematyki, jak ten koleś Hemen, o którym nigdy wcześniej nie słyszałeś, bo właściwie nie ma powodu, żebyś miał o nim słuchać. Są jednak inne role, które być może pozwolą ci uczestniczyć w branży, która tak cię pasjonuje. Fakt, że ten koleś wygląda jak oni, może oznaczać, że po latach oglądania w TV Woodwarda, [Daniela] Levy’ego, czy kogokolwiek innego, kto nie rezonował z tymi dzieciakami, jeden z nich nagle pomyśli sobie „huh?”.

To jest „Huh?”, po którym zaczynamy rozważać coś, co wcześniej wydawało nam się niemożliwe do spełnienia, a to napędza Tseayo i większą część jego pracy w Manchesterze United.

– Jestem naturalnym outsiderem, który wnosi to do swojej pracy i trafiłem do miejsca, gdzie ludzie to rozpoznali i zaakceptowali. Nie jestem ekspertem w piłce nożnej i w wielu innych rzeczach, ale zadaję pytania, a odpowiedzi zmuszają do myślenia i szukania lepszych rozwiązań.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze