Eric Bailly: wszyscy czujemy się w tym klubie jak jedna, wielka rodzina

manutd.com Łukasz Pośpiech
Zmień rozmiar tekstu:

Iworyjski stoper uważa, że jego koledzy z szatni Manchesteru United są dla niego jak bracia. Bailly podziękował im za ich emocjonalną odpowiedź na heroiczny występ z Aston Villa i uratowanie wyniku 2:1 w końcówce meczu.

Były piłkarz Villarrealu rzucił się między Keinana Davisa, a bramkę „Czerwonych Diabłów”, blokując strzał, który prawdopodobnie odebrałby dwa punkty ekipie Solskjaera w ostatniej akcji meczu z „The Villans”. Skromny bohater spotkania śmieje się jednak z sugestii, że znajduje się w życiowej formie. Podkreślił też, że jego głównym celem jest pozostanie w zdrowiu. Zdaje się, że jest na dobrej drodze ku temu, bo obecna seria jest pierwszym razem od września 2017 roku, kiedy był w stanie wyjść cztery razy z rzędu w wyjściowym składzie.

To regularność ma pozwalać Iworyjczykowi wchodzić na coraz wyższy poziom gry. Bailly zapowiada, że postara się uniknąć wszelkich urazów i komplikacji zdrowotnych.

– Jesteśmy w tym zespole jak rodzina – mówił. – Wszyscy są tu przyjaciółmi, prawie braćmi. Manchester to jedna wielka rodzina, a ja jestem szczęśliwy, że moi koledzy z zespołu to robią, bo wiedzą, w jakim miejscu się wcześniej znajdowałem. Cieszą się, że wróciłem do składu i to dlatego staram się pomóc.

– Gdy mecz się skończył, to zawodnicy, którzy nie zagrali, ale siedzieli na ławce, weszli na boisko, żeby świętować trzy punkty. To mentalność, której chcemy. Dla mnie, dla tego zespołu, dla wszystkich piłkarzy w Manchesterze to bardzo ważne, żeby utrzymać tę mentalność.

– Popularny czy nie, wiecie, cieszę się tym przez cały czas, dobrze się bawię z kumplami, moimi kolegami z zespołu i próbujemy sprawić, żeby ludzie byli szczęśliwi. Żartuję, gdy jest na to dobry moment, a potem staram się wzmocnić zespół – dodał Bailly.

Łatwo jest zaobserwować, czemu Bailly cieszy się tak dużą popularnością w szatni Manchesteru United. Piłkarz zdaje się odrzucać wszelkie pochwały za indywidualne popisy i zawsze naciska, że futbol jest sportem zespołowym. Zapytany, czy znajduje się w najlepszej formie w swoim życiu, odpowiedział, że to za wcześnie na takie dywagacje.

– Teraz muszę się uspokoić, trenować, dalej iść naprzód, przygotować się, żeby pomóc zespołowi. To moja najważniejsza misja i mam nadzieję, że nie odniosę znów kontuzji. Urazy są trudne dla piłkarzy, gdy są w dobrej dyspozycji. To ważne, żeby być gotowym na rozegranie każdego meczu.

– Regularna gra jest dla mnie bardzo ważna, wcześniej miałem momenty, trudne momenty, ale teraz wróciłem do zespołu. Czuję się dobrze, trenuję dobrze i będę gotowy, żeby pomóc drużynie. Jestem zdrowy i chcę grać – zapewnił Iworyjczyk.

Bailly zapowiada, że w następnym meczu Carabao Cup z Manchesterem City również zrobi wszystko, żeby pokonać rywali. Bailly znajdował się w składzie United, który w 2017 roku zdobywał to trofeum, pokonując Southampton 3:2.

– Jesteśmy skoncentrowani i próbujemy skupiać się na tym meczu, a także przygotować się, bo wiemy, że oznacza on presję. To derby i musimy spisać się bardzo dobrze, żeby wygrać ten mecz. Wiemy, że City to jeden z najlepszych zespołów w Anglii, ale jesteśmy teraz skupieni na naszej drużynie. Mieliśmy dobre momenty. Dobrze jest grać u siebie i to dla nas bardzo ważne. Teraz trenujemy, skupiamy się i przygotowujemy do meczu. O to chodzi.

– Finał z 2017 roku to dobre wspomnienie. Pamiętam, że wyszliśmy na prowadzenie 2:0, ale potem zrobiło się 2:2, a nie gra się łatwo w finale. Wydaje mi się, że to Zlatan Ibrahimović zdobył decydującego gola, dzięki czemu wygraliśmy trofeum. Dlatego myślę, że możemy zrobić to samo w tym roku, może to możliwe. Wszystko jest możliwe – zakończył Iworyjczyk.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze