Analiza The Athletic po półfinale Carabao Cup: Manchester United pod wodzą Solskjaera utknął w tym samym cyklu

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United czwarty raz pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera odpadł z półfinału rozgrywek pucharowych. W Carabao Cup drugi rok z rzędu katem „Czerwonych Diabłów” okazał się Manchester City. Po zakończonym spotkaniu dziennikarz serwisu The Athletic, Carl Anka, przygotował analizę gry klubu z Old Trafford.

Artykuł Carla Anki dla The Athletic – treść oryginalna

Kiedy Manchester United wyeliminował Everton z Carabao Cup w ćwierćfinale w poprzednim miesiącu, zapytaliśmy czy są „dobrzy”?

Było to jednak pytanie z zawartym cudzysłowem i określeniem na wyrost, aby opisać niepewny stan serii wyników, na których się opierało.

W United Ole Gunnara Solskjaera istnieje pewien cykl, w którym nieregularna forma zwykle ustępuje miejsca obietnicom, zanim ustąpi miejsca twardej dawce rzeczywistości. Obiecali wiele, ale nigdy nie zdołali tych obietnic zrealizować.

United stale wyglądali dobrze w trakcie świątecznych oraz noworocznych spotkań, zrównując się punktami z Liverpoolem na szczycie Premier League i wyglądając na gotowych do walki o tytuł w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Ich kibice byli szczęśliwi, gdy fani rywali oraz menedżerowie narzekali na temat liczby osiąganych przez nich rzutów karnych.

Zespół spisywał się dobrze, ale po ekscytującej, lecz ostatecznie rozczarowującej porażce u siebie 0:2 z Manchesterem City w półfinale Carabao Cup zeszłego wieczora, wydaje się, że na tym poziomie osiągnęli swój limit. „Dobrze” – z kwalifikatorami, rozwlekłymi wyjaśnieniami i pewnymi zastrzeżeniami.

United Solskjaera to „dobra” i „czołowa” ekipa w Premier League. Potrafią osiągać etap półfinału, bo przecież dokonywali tego w Carabao Cup, FA Cup oraz Lidze Europy, ale nie potrafią przechylić drobnych detali na swoją korzyść i poważnie podejść do kwestii zdobywania trofeów.

Przed starciem z City poprzedniego wieczora, Solskjaer niczym Al Pacino w „Męskiej grze” wyjaśnił, czego jego drużyna potrzebuje, aby wykonać skok do przodu i dostać się do finału. „Czasami chodzi o drobne detale, a czasami o jakość. Teraz jesteśmy lepszym zespołem niż 6 czy 12 miesięcy temu. Miejmy nadzieję, że jakość da o sobie znać, gdy będziemy jej potrzebować; w pojedynkach jeden na jednego lub blokach w defensywie czy dobrej grze obronnej.”

Jednak w przeciwieństwie do „Męskiej gry” [SPOILERY], gdy United walczyli o każdy centymetr boiska z graczami City, ostatecznie nie wygrali tego meczu. Pierwsze pół godziny na Old Trafford było ekscytującym widowiskiem, rozgrywanym tak, jakby 22 mężczyzn biegało od jednego do drugiego pola karnego. Przed tym pojedynkiem Solskjaer trzykrotnie pokonywał Pepa Guardiolę, a Norweg na ogół podchodzi do wielkich meczów z czymś, co The Athletic nazwało „Metodą Czterech C” – powstrzymanie (containment), kontratak (counter-attack), kontrola (control) oraz zamknięcie (close it out).

W środę etap powstrzymywania trwał przez około 10 minut. Ole Gunnar Solskjaer ponownie wykorzystał umiejętności Freda oraz Scotta McTominaya w środku pomocy, a także Aarona Wan-Bissaki na prawej stronie obrony, aby utrzymać kształt United i odeprzeć chmarę oswobodzonych graczy City. W odróżnieniu do ostatnich derbów Manchesteru, do których doszło 12 grudnia, United zaczęli szybko, a Marcus Rashford swoim golem ze spalonego wsadził kij w mrowisko i zasiał chaos w szeregach „The Citizens”.

Wirujące, derwiszowe podejście Bruno Fernandesa do piłki nożnej po raz kolejny stało się katalizatorem dla jego drużyny, bowiem to on prowadził pressing i zachęcał kolegów, by przeszkadzali graczom City i testowali stosunkowo niedoświadczonego bramkarza, Zacka Steffena. To szlachetny plan, ale City też powąchało bramkę: Ilkay Gundogan strzelił gola ze spalonego w 5. minucie, a Kevin de Bruyne uderzył w obramowanie bramki w 11. minucie. Na tym etapie podopieczni Guardioli mieli 72% posiadania piłki. United byli bardzo żywi, ale dało się przewidzieć, co wydarzy się później.

Stało się to po tym, jak United po raz pierwszy powstrzymali i sfrustrowali swoich przeciwników, następnie przeprowadzając kontratak. W tej sytuacji zabrakło po prostu gazu oraz blasku.

Były takie momenty w spotkaniu, gdy to United zdobywali przewagę i ruszali w kierunku bramki rywala, ale ich szanse zbyt często pryskały. McTominay oraz Pogba mogliby zagrywać wspaniałe długie podania na prawą stronę, ale ani Wan-Bissaka, ani Rashford nie byli w stanie atakować z niezbędną intensywnością, aby pół-okazje zmienić w coś więcej.

Zbyt często United brakowało odpowiedniej liczby graczy w polu karnym do dośrodkowań lub wystarczającego ruchu Anthony’ego Martiala grającego jako nr 9, by coś się zadziało. Choć drużyna ta posiada imponującą broń do kontrataku, która jest w stanie stworzyć sytuacje strzeleckie przeciwko każdemu oponentowi, to da się ją złamać, gdy coś nie zadziała.

Podejście taktyczne Solskjaera sprawiło, że niektórzy krytycy ponownie potępili go jako nauczyciela wychowania fizycznego, zwracając uwagę na brak dobrze skoordynowanych, choreograficznych ruchów w jego ekipie, pomimo tego że wcześniej wykazywał się talentem do wynajdowania innowacyjnych systemów gry do wielkich spotkań. Tej wersji United może czasami brakować zaplanowanych sekwencji jak na szachownicy, które charakteryzuje inne drużyny z wagi ciężkiej europejskiego futbolu, ale należy przyznać, że dobrze rozpracowują zespół przeciwny i potrafią wykorzystywać jego mocne i słabe strony. Do rzeczy.

Solskjaer nie jest tylko dobrym menedżerem dla graczy z jego ekipy, ale jest również imponujący w zarządzaniu reakcjami osoby, która znajduje się w jego pobliżu i formułowaniu planu. Ma to swoją wartość w wielkich spotkaniach, gdzie narracja emocjonalna może stać się tak samo ważna, jak techniczna. Jak pisałem, do rzeczy. Ta drużyna pokonała takich rywali jak Paris Saint-Germain, RB Lipsk i Manchester City Pepa Guardioli, ale zazwyczaj jako pierwsi potrzebują zdobyć gola.

Gdy City wyszło na prowadzenie – dzięki Johnowi Stonesowi przeciskającemu się między Lukiem Shawem a Harrym Maguire’em, aby wykorzystać rzut wolny w 50. minucie starcia – United mieli przerwę w pracy. Podopieczni Solskjaera próbowali zdominować przeciwnika, ale ostatecznie padli ofiarą zmrowienia się graczy City w polu karnym „Czerwonych Diabłów” i strzału z dystansu Fernandinho na siedem minut przed końcem.

United ponownie zameldowali się w półfinale w dobrej formie i ponownie okazali się zbyt krótcy przeciwko drużynie, która posiada coś ekstra.

Zapytany, co musieliby zrobić, aby przełamać passę czterech porażek z rzędu w półfinałach, Solskjaer zaoferował następującą odpowiedź: „Kiedy dochodzisz do tego etapu, grasz przeciwko lepszym drużynom; oczywiście sprowadza się to zatem do jakości. Straciliśmy dwa gole ze stałych fragmentów gry, co jest bardzo rozczarowujące. Nie chodzi więc o kwestię mentalności, ale musimy spisywać się lepiej. To właśnie to, potrzebujemy tego. Nie wydaje mi się, aby choć trochę było to sprawą mentalności, lecz pewnej praktyki, kilku nawyków oraz pragnienia.”

United muszą spisywać się lepiej, aby przegrane półfinały zamienić w wygrane.

Pytanie jak mogą tego dokonać?

Być może mogliby wystawić do gry lepszą jedenastkę, być może wypróbować różne opcje z szeroko ustawionymi skrzydłowymi i jednym napastnikiem (można się tylko zastanawiać, jak potoczyłby się ten wieczór, gdyby Edinson Cavani zostałby dopuszczony do gry). A może rozwiną się, gdy Solskjaer przestanie polegać na Bruno Fernandesie w bezpośredniej grze i opracuje inny plan, który mógłby zostać wdrożony, gdy stało się jasne, że United nie mają możliwości, by rozbić rezolutny Manchester City.

Rynek transferowy to kolejny sposób dla United, by poprawić swoją grę – wciąż nie widzimy wizji Solskjaera w grze z nominalnym prawym skrzydłowym lub głównie defensywnym pomocnikiem.

Istnieje również bardziej destrukcyjny sposób, dzięki któremu mogą polepszyć swoją dyspozycję. Praca Solskjaera nie będzie zagrożona z powodu porażki w Carabao Cup, ponieważ Norweg zdobył zaufanie zarządu i usłyszał, że jest odpowiednim człowiekiem do tej pracy. Jednak im dłużej klub pozostanie bez trofeów, tym pojawi się więcej pytań odnośnie do potencjalnego pułapu Manchesteru United w jego wykonaniu.

Na pytanie, czy wystawi najsilniejszą drużynę w sobotnim meczu Pucharu Anglii przeciwko Watfordowi, który obecnie znajduje się w Championship, Solskjaer odparł: „Podejdziemy do tego starcia z myślą o zwycięstwie. Dokonamy kilku zmian, ponieważ tego wymaga od nas bieżący sezon. Pokazaliśmy wcześniej, że posiadamy odpowiednią jakość, by to zrobić. Musimy poczekać jednak do wtorku i zobaczyć, kto jest zdrowy oraz gotowy na kolejne spotkanie.”

United będą mieli dobry 2021 rok.

Nowy rok zaczynają przecież w znacznie lepszym położeniu niż w 2020 i chociaż nie pozyskają gracza o talencie potrafiącym wpływać na mecze, tak jak Fernandes, to nowi rekruci, tacy jak Amad Diallo, wzmocnią tę i tak imponującą drużynę. Występują natomiast drobne detale, do których nie potrafią się zbliżyć.

United, niestety, nadal potrzebują kwalifikacji pod względem ich jakości.

Ten zespół wciąż pozostaje „dobrym”.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze