Konferencja prasowa Solskjaera przed meczem z Liverpoolem: jesteśmy pretendentami oraz łowcami i chcemy mieć coś, co należy do Liverpoolu

MUTV Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

W niedzielę w ramach 18. kolejki Premier League dojdzie do Derbów Anglii pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem United. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, że „Czerwone Diabły” udadzą się na Anfield Road jako lider angielskiej ekstraklasy. Z okazji nadchodzącego spotkania Ole Gunnar Solskjaer spotkał się z dziennikarzami na przedmeczowej konferencji prasowej.

KONFERENCJA PRASOWA OLE GUNNARA SOLSKJAERA PRZED MECZEM Z LIVERPOOLEM

Chciałem poznać twoje przemyślenia w kwestii ekscytacji, jaka towarzyszy ci przed podróżą do Liverpoolu? To zawsze kluczowy dzień w sezonie, ale tym razem dochodzi do tego rywalizacja wicelidera oraz lidera tabeli. Znajdujecie się na szczycie ligi, mając przewagę trzech punktów.

– Zawsze jest się podekscytowanym, kiedy nadchodzą mecze przeciwko drużynom pełnym jakości oraz o dużym kalibrze. W takich spotkaniach forma przestaje się liczyć. Nie ma znaczenia, czy jest to pierwszy, czy ostatni mecz. Gdy udajesz się na Anfield, wiesz że czeka cię wielkie starcie dla klubu, wielkie starcie dla piłkarzy oraz fanów. Nie mogę się go doczekać. Znajdujemy się w dobrej formie.

Awansując na pierwsze miejsce w tabeli, otrzymałeś gratulacje od tych, z którymi święciłeś sukcesy w United?

– Nie otrzymujesz niczego za to, że znajdujesz się na szczycie ligi w styczniu, więc nie, nie ma mowy o żadnych „gratulacjach”. Nie jest to coś, co kiedykolwiek ceniliśmy. Nie ma to żadnego znaczenia. Liczy się tylko pozycja, na której będziesz się znajdował na koniec sezonu.

Mówiłeś wiele o mentalności oraz jej poprawie. Zakładam, że odegra ona ważną rolę podczas meczu na Anfield? O ile twardsza jest ta grupa zawodników i o ile bardziej trzyma się razem?

– W naszej szatni panuje wspaniały duch drużyny. Myślę, że pozyskaliśmy kilku wartościowych graczy z cennym doświadczeniem dla innych zawodników. Kilka transferów, które przeprowadziliśmy, jak Aaron Wan-Bissaka, Daniel James, Harry Maguire – oni są tu już od dłuższego czasu. Bardziej rozumieją standardy, oczekiwania i presję bycia piłkarzem Manchesteru United. Myślę, że staliśmy się silniejsi mentalnie, fizycznie i bardziej solidni w obu tych kwestiach. Oczywiście znacie także Bruno Fernandesa, Edinsona Cavaniego, Odiona Ighalo, Alexa Tellesa i Donny’ego van de Beeka. To dobrzy ludzie i profesjonaliści, którzy pomagają grupie.

Z tabelą w obecnym układzie, wiedząc co będą oznaczały trzy punkty w tym meczu oraz biorąc pod uwagę fakt, że mierzycie się z jednym z waszych największych rywali… Czy to jeden z największych meczów w twojej menedżerskiej karierze? 

– Każdy następny mecz jest zawsze największy i najważniejszy. Miejsce w tabeli zapewnia nam oczywiście większą pewność siebie. To oznaka tego, gdzie aktualnie się znajdujemy. To mecz przeciwko mistrzom, którzy zanotowali niesamowitą serię na Anfield Road. Nie przegrali w lidze od wielu lat, więc to będzie dla nas wspaniały test – czy możemy się tam udać i ich rozzłościć?

Powiedziałeś, że prowadzenie w styczniu nie ma żadnego znaczenia, ale liczy się to, na jakim miejscu zakończycie sezon. Marcus Rashford w przedmeczowym wywiadzie powiedział natomiast, że biorąc pod uwagę pozycję, na której obecnie się znajdujecie, trzecie lub drugie miejsce na koniec sezonu nie będzie zadowalające. Zgadzasz się z nim?

– W tej chwili nie wiem, na którym miejscu ukończymy ligę. Zawsze chcemy się poprawiać, być lepsi i mamy ambicję wygrywania każdego spotkania. Jestem zadowolony, że piłkarze myślą w ten sposób. Oznacza to, że wykonujemy dobrą pracę. Nasza mentalność jest właściwa, a oni chcą tego dokonać. Dla nas to okazja by się przekonać, na jakim etapie dokładnie jesteśmy, ponieważ mecz z Liverpoolem na Anfield, to jedno z największych wyzwań.

W przeszłości wielu trenerów miało problemy z Jurgenem Kloppem oraz jego sztabem przy linii bocznej. Wydawało się, że unikają zarzutów. Biorąc pod uwagę, jak ważna jest to konfrontacja oraz to, że Klopp próbuje zdominować rywali mentalnie, czy uważasz, że oficjele powinni uważniej obserwować jego postępowanie oraz zachowanie w trakcie meczu?

– Nie wydaje mi się, że w zakresie moich obowiązków leży dawanie jakichkolwiek rad oficjelom. Są dobrzy w tym, co robią i nie jest to coś, nad czym w gruncie rzeczy się zastanawiam. Darzę Jurgena [Kloppa] ogromnym szacunkiem i nie doświadczyłem czegoś takiego z jego strony.

Po pierwsze, czy są jacyś piłkarze wykluczeni z tego spotkania? Po drugie, Liverpool ma swoje problemy z kontuzjami, nie zagracie przed rozgorzałą publicznością, a ponadto zanotowali ostatnio wyboistą serię. Czy potrafisz zrozumieć, dlaczego ludzie mogą uważać, że to dobry czas, by się z nimi zmierzyć?

– Wydaje mi się, że mamy tyle samo kontuzji, co oni. Taki jest futbol, musisz stawić czoło urazom. To nieodłączony element tego sportu. W sobotę wszyscy moi piłkarze otrzymają szansę, aby udowodnić swoją gotowość i otrzymać szansę występu w tym spotkaniu. Zmagamy się z paroma stłuczeniami, których nabawiliśmy się w potyczce z Burnley, ale nie jestem do końca pewny. Gdy grasz z odwiecznymi rywalami, forma traci na znaczeniu. Z drugiej strony nasza forma zapewnia nam pewność siebie. Jesteśmy jednak pretendentami, a oni są mistrzami i w pełni na to miano zasłużyli. Jesteśmy pretendentami oraz łowcami i chcemy mieć coś, co do nich należy. Nasza mentalność będzie polegała na ciężkiej pracy, skromności i dawaniu z siebie wszystkiego. Zobaczymy, co uda nam się wyciągnąć z tego pojedynku.

Czy trudno broni się mistrzostwa? Czy inne kluby otrzymują dodatkowy zastrzyk energii z psychologicznego punktu widzenia, ponieważ mierzą się z mistrzem? Myślisz, że Liverpool aktualnie przez to przechodzi?

– Dla drużyn, które grały przeciwko United za moich czasów, zawsze były to najważniejsze mecze. Myślę, że to normalne, gdy grasz przeciwko zespołowi, który odniósł sukces. Wszyscy chcą znaleźć się tam, gdzie oni. Wszyscy pragną zostać mistrzami i wszyscy liczą na pokonanie ich. Zasłużyli na to, by być podziwianymi. Momentami grali fantastyczny futbol i notowali fantastyczne rezultaty na przestrzeni ostatnich trzech lub czterech lat. Udamy się tam z wiedzą, że musimy zagrać najlepsze zawody i pracować ciężej niż kiedykolwiek, aby uzyskać zadowalający rezultat. Tak się postępuje przeciwko najlepszej drużynie.

Powiedziałeś, że jedziecie tam, aby ich rozzłościć, ale to wy jesteście liderem. Czy wasza wygrana naprawdę może popsuć ich humory?

– Jeśli spojrzysz na ostatnie kilka sezonów, wydaje mi się, że nasza wygrana wkurzyłaby ich i zszokowała. Nasze aktualne miejsce to efekt całej ciężkiej pracy oraz tego, co robiliśmy na boisku treningowym i starań, jakie włożyli w to piłkarze. Prawdopodobnie na to zasłużyliśmy. Nie sądzę jednak, że wielu pomyślało o czymś innym niż… chodzi o to inne słowo niż zdenerwowany, gdybyśmy pokonali Liverpool na Anfield sześć tygodni temu. Nie możemy doczekać się tego spotkania i mamy nadzieję, że ich zdenerwujemy.

Rok temu udaliście się na Anfield, przegraliście mecz i znaleźliście się 30 punktów za Liverpoolem w ligowej tabeli. W niedzielę zagracie, mając trzy punkty przewagi. Jak bardzo zmniejszyła się różnica pomiędzy wami a ekipą Jurgena Kloppa?

– Jesteśmy o wiele lepszą drużyną niż rok temu. Warto natomiast zauważyć, że przegraliśmy tamto spotkanie po strzale głową Virgila van Dijka z rzutu rożnego i kontrataku w ostatniej akcji meczu przy naszym rzucie rożnym. Wcale nie byliśmy miliony mil od rywala. To błędne postrzeganie. Stworzyliśmy sobie kilka momentów w tamtym starciu. Oczywiście, znajdujemy się teraz na konkurencyjnej pozycji, ale towarzyszy nam sześć, siedem lub nawet osiem drużyn. Obecny sezon jest bardziej zacięty. W ostatnich kilku latach występowały dwa zespoły, które uciekały reszcie stawki już pod koniec października. Teraz znajdujemy się na półmetku i wciąż jesteśmy w grze.

Oczywiście stoicie przed szansą zgarnięcia trzech punktów, ale zważając na to, że wasi rywale nie przegrali na własnym stadionie w lidze od kwietnia 2017 roku, czy myślisz, że istnieje jakakolwiek szansa dla United, by uderzyć w tę „atmosferę niezwyciężoności”, która wytworzyła się wokół Liverpoolu oraz Anfield? Czy zdobycie trzech punktów może spowodować jakąś psychologiczną przewagę nad rywalem?

– Myślę, że każda z drużyn podchodzi do każdego meczu z myślą, że stać ją na wygraną. Zdajemy sobie sprawę, że potrafimy pokonać każdego, wszędzie, o każdej porze. Okazja przystąpienia do tego starcia z myślą, że jeżeli zagrasz najlepiej jak potrafisz, to wygrasz, jest miłym uczuciem. Wiemy natomiast, że musimy rozegrać najlepsze spotkanie i tak naprawdę nie myślimy o pomeczowych konsekwencjach. Myślimy wyłącznie o występach. Tak jak powtarzałem wielokrotnie, to dla nas sprawdzian rzeczywistości, by przekonać się, na jakim etapie się znajdujemy. Wygraliśmy wiele zaciętych spotkań, strzeliliśmy kilka goli w doliczonym czasie gry i pokazaliśmy właściwą mentalność. Tak naprawdę nie podpaliliśmy świata zbyt wiele razy. Aby zwyciężyć na Anfield Road, musisz zagrać na swoim najlepszym poziomie.

W ostatnich dniach mówiło się wiele na temat celebracji piłkarzy. Co powiedziałeś swoim piłkarzom? Zastanawiam się, czy to możliwe, by nie cieszyć się z gola, którego zdobyłeś np. w ostatniej minucie?

– Myślę, że wszyscy znamy sytuację, w jakiej się znajdujemy. Wiemy, że naszym obowiązkiem jest przestrzeganie zaleceń i trzymanie się reguł. Nie mogę niczego obiecać, ale oczywiście, jeżeli piłkarze będą się kontrolowali, to tak będzie najlepiej. Przy czym nie zapominajmy, że w futbolu chodzi o pasję oraz przypadkowe momenty. Widzieliście mnóstwo zawodników, którzy strzelali gole przeciwko byłym klubom i potrafili kontrolować emocje. Nie mogę powiedzieć nic więcej, jak tylko to, że rozmawialiśmy o tym. Rozmawialiśmy o naszej odpowiedzialności, obowiązkach oraz o tym, że stanowimy wzorce. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, jeśli będziemy mieli okazję do celebracji. Miejmy nadzieję, że jedną otrzymamy.

Czy mogę zapytać o Anthony’ego Martiala i jego uraz ścięgna udowego? Czy zdąży wykurować się na to spotkanie?

– W sobotę każdy otrzyma ode mnie szansę. Anthony’ego [Martiala] również to dotyczy. Jedynymi piłkarzami, którzy z pewnością znajdą się poza kadrą, są Brandon Williams oraz Phil Jones. Obaj nie są w stanie wystąpić w tej konfrontacji. Obecność paru innych graczy stoi pod znakiem zapytania, ale trzymamy za nich kciuki.

Jak różni się mentalność drużyny, która musi gonić stawkę od zespołu, który jest goniony przez wszystkich innych? Czy ta mentalność zmienia się, kiedy jesteś menedżerem lub graczem? Czy masz zaufanie do swojej grupy, że potrafią utrzymać rodzaj takiego rozpędu, który zbudowali?

–  Osobiście wolę znajdować się na szczycie, niż gonić rywali. Jesteśmy natomiast pretendentami i łowcami; gonimy mistrzów, ponieważ to długi sezon. Mają prawa i mają puchar, są mistrzami. Są jedynymi, których wszyscy chcieliby pokonać. Moi piłkarze myślą tak samo. Gramy przeciwko drużynie, która w minionym sezonie była najlepsza w Anglii. Spisywali się niesamowicie w meczach domowych, więc nasza mentalność i nastawienie musi być…potrzebujemy przesunąć naszą granicę. Musimy być głodni, walczyć o każde źdźbło trawy. Każdy mały detal może zdecydować o losach tego starcia. Zdecydowanie nie pomyśleliśmy, że jesteśmy na szczycie i wszyscy grają po to, aby nas dogonić.

Sir Alex Ferguson zwykł mawiać, że jedną z największych przeszkód do zwycięstwa na Anfield była atmosfera oraz fani, którzy znajdowali się nad tobą. Wszyscy pragniemy, aby kibice powrócili na stadiony, ale w niedzielę nie będą im towarzyszyć. Czy to eliminuje tę jedną z przeszkód, by wygrać na Anfield?

– Wydaje mi się, że piłka nożna i wyniki ogólnie pokazały, jak ważni są kibice. Nie przegraliśmy na wyjeździe od naszej ostatniej wizyty na Anfield w lidze – minął już rok. W głównej mierze wynika to z tego, że na stadionach nie ma kibiców. Mamy do czynienia wyłącznie z zielonym boiskiem i białymi liniami dookoła niego. Nie ma mowy o przewadze własnego stadionu. Porównując to do zeszłego roku i meczu na Anfield, na którym znajdowała się publika, wydaje się, że zyskujemy drobną przewagę, ponieważ gra na swoim boisku przed swoimi fanami, to najlepsze uczucie dla każdego piłkarza. Mówiąc że potrzebujemy naszych kibiców, nie posługujemy się pustym frazesem.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze