Manchester United w 22. kolejce Premier League bezlitośnie rozbił Southampton 9:0, wyrównując swój najwyższy wynik w historii. Analizę tego spotkania dla serwisu The Athletic przygotował Carl Anka.
Artykuł Carla Anki dla The Athletic – treść oryginalna
Dziewięć goli. Siedmiu różnych strzelców bramek. Dwa zupełnie różne podejścia do ataku.
We wtorkowy wieczór Manchester United zmiażdżył Southampton dzięki klinicznemu i wyrazistemu występowi, wyczuwając krew po tym, jak w 82. sekundzie spotkania czerwoną kartkę ujrzał debiutant, Alexandre Jankowitz. Atakowanie z taką pewnością siebie nie było zbyt częstym widokiem w post-fergusonowskiej erze.
Po dwóch minutach gry Southampton musiało radzić sobie w dziesiątkę i chociaż robili wszystko, aby się bronić i zachować zwarte ustawienie, zostali rozerwani przez występ United w pierwszej połowie, podczas której Luke Shaw oraz Aaron Wan-Bissaka stali się głównymi kreatorami drużyny.
United otworzył wynik spotkania dzięki Wan-Bissace, który w 18. minucie skrył się na drugim słupku i wykończył jedną z pięciu szans, jakie Shaw stworzył przed przerwą. To było 45 minut doskonałości w wykonaniu lewego obrońcy, który zdobył dwie asysty w tym spotkaniu, co udało mu się po raz pierwszy w jednym meczu Premier League.
Ataki Shawa oraz Wan-Bissaki zniweczyły wszelkie próby Southampton w dziesięcioosobowym niskim bloku obronnym – utrzymywanie piłki szeroko i szybkie rozgrywanie sprawiło, że żaden z obrońców Southampton nie był w stanie przygotować się na tak wiele dośrodkowań wykonywanych w pole karne.
Przeciwko Southampton było widać więcej schematów dodanych do gry zespołu przez Ole Gunnara Solskjaera. W pierwszej połowie piłkarze United nie tylko wrzucali piłkę 10 razy z otwartej gry – jedno z dośrodkowań dało gola za sprawą Wan-Bissaki, a dwa kolejne doprowadziły do trzeciego gola (samobój Jana Bednarka) i czwartego trafienia (bramka Edinsona Cavaniego po wrzutce Shawa) – ale udało im się również wpakować bramkę, o którą starali się przez kilka tygodni.
Znowu wynikało to z pracy Shawa na lewej flance, gry z odświeżającą intensywnością i zmuszania graczy Southampton do podejmowania trudnych decyzji. Shaw podaje piłkę do Masona Greenwooda, która pojawia się w wolnej przestrzeni i rusza w kierunku linii końcowej Southampton…
Greenwood wycofuje piłkę do niekrytego Rashforda, który zgrabnie, wewnętrzną częścią stopy, umieszcza piłkę w siatce.
Ten gol jest interesujący, ponieważ to rodzaj akcji preferowanej przez inną ekipę z Manchesteru. Niedawny renesans Shawa pozwolił Solskjaerowi dokonać rozsądnego oszacowania “gola w stylu Manchesteru City“, narzędzia, którego Pep Guardiola użył do przełamania wielu głęboko cofniętych angielskich defensyw.
Zespół Solskjaera czterokrotnie umieścił piłkę w siatce w pierwszej połowie po dośrodkowaniach ze skrzydła, a zgromadzona drużyna była tak samo pełna, jak cudowna, gdy zdobywała kolejne gole.
“Tak trzymać, chłopcy!”, krzyczał menedżer United przy wyniku 2:0. Jedyna pauza przed trzecią bramką United polegała na tym, że Harry Maguire namawiał Greenwooda, aby “rozgrywał piłkę do nogi”. Po czwartym golu Scott McTominay krzyknął: “Nie przestawajcie!”. Strzelić cztery gole przeciwko drużynie grającej w osłabieniu to jedno. Domaganie się większej zdobyczy bramkowej to kolejna rzecz.
Na dodatek zdobywanie bramek w drugiej połowie wychodzi z czegoś zupełnie innego, szczególnie biorąc pod uwagę zmiany Solskjaera w przerwie. Menedżer zrezygnował z Shawa (chcąc zachować jego świeżość przed sobotnim meczem z Evertonem) oraz Edinsona Cavaniego (który nabawił się lekkiego urazu stopy). W ich miejsce pojawili się Donny van de Beek oraz Anthony Martial. Szkoleniowiec United, ze swoją drużyną prowadzącą 4:0 i wiatrem w żaglach, wyczuł okazję, aby zapewnić kilkadziesiąt minut niektórym drugorzędnym zawodnikom i podzielić się z nimi efektem wielkiego zwycięstwa.
– Bardziej chodziło o mentalność – powiedział menedżer o rozmowie w przerwie meczu.
– Odrobinę poruszyliśmy także kwestię taktyki, ale to mentalność musiała być właściwa. Musieliśmy grać poprawnie, przyzwyczaić się do właściwych aspektów oraz nawyków. Oczywiście granie w przewadze sprawia, że w ataku możesz wykorzystać o jednego gracza więcej, który będzie wbiegał za ich plecy. Moi piłkarze mieli po prostu cieszyć się grą i grać poprawnie. Taka była wiadomość.
Podejście Manchesteru United w drugiej połowie polegało na zastąpieniu dośrodkowań podaniami w trójkątach i diamentach. McTominay z bycia tarczą dla czwórki obrońców przeszedł do obozowania tuż pod polem karnym Southampton, próbując wymusić ruch na swoich kolegach.
W ich grze była radość, ale również kuriozum. W drugiej połowie na lewej obronie zagrał Fred.
– Mieliśmy w historii kilku dobrych brazylijskich lewych obrońców. Sami załatwiliśmy sobie jednego w osobie Alexa Tellesa, ale chodziło przede wszystkim o zapewnienie odpoczynku Shawowi, a także poświęcenie minut niewykorzystywanym piłkarzom. Fred natomiast potrafi to robić – wyjaśnił Solskjaer.
Podczas jednego z nielicznych ataków Southampton, w 54. minucie Che Adams “strzelił gola” (który został anulowany przez decyzję VAR), a David de Gea za niewłaściwe pokrycie napastnika rywali krzyczał w kierunku swoich obrońców “puta madre!”. Wkrótce potem kilka słów od siebie dołożył także Harry Maguire, wykrzykując “fucking focus!”.
Wtedy Victor Lindelof, najgłębiej ustawiony zawodnik United (ale nadal wygodnie na połowie Southampton), zagrał podanie do kolegi z drużyny, po czym ukląkł, by zawiązać sznurowadła.
United przez większą cześć drugiej połowy jechali na tempomacie i ta pewność siebie pozwoliła Martialowi (przyjmującemu miękką piłkę od Fernandesa) oraz McTominayowi (świetny, płaski strzał zza pola karnego) na podwyższenie rezultatu na 6:0.
W 81. minucie można było usłyszeć z ust Solskjaera słowa: “Strzelcie więcej goli. Zostało wam dziesięć minut!”. Podczas gdy podwójne ukaranie Southampton czerwoną kartką oraz rzutem karnym było dla nich niczym sól posypana na otwartą ranę, United zasłużył na 9:0. Wtorkowe zwycięstwo przyniosło bardzo potrzebne trzy punkty i sporą poprawę w kolumnie różnicy bramek, ale dostarczyło także mnóstwo fajnych drobiazgów dla klubu z Old Trafford.
Po tym, jak podczas porażki z Sheffield ich drużynie zabrakło “magii”, tutaj Solskjaer podkreślił “urok, iskrę oraz niespotykany talent”. Menedżer United ponownie zaprezentował swoje rozumienie futbolu. Bruno Fernandes zamieniający rzut karny na siódmego gola dla United strzelił swojego pierwszego gola po pięciu meczach posuchy w lidze. Druga bramka Martiala zatrzymała poślizg, który mógł sprawić jego zamarznięcie jako opcji w ataku. Daniel James, strzeliwszy dziewiątego gola i kończywszy to spotkanie, również nabrał sporo pewności dzięki temu występowi.
“Momentum” to niekoniecznie taktyka lub coś wymiernego na jakiejś tablicy lub wykresie xG, ale we wtorek Ole Gunnar Solskjaer wyczuł wyjątkową okazję i zmusił zarówno swoich drugorzędnych piłkarzy, jak i tych ważnych, do wykorzystania jej. Norweg być może lepiej niż jakikolwiek inny menedżer w Premier League wie, jak utrzymać się na fali.
Przed wygraną 9:0 Solskjaer stwierdził, że United to “banda fajnych chłopaków”. Wtorkowe zwycięstwo pokazało, że Manchester United ma potencjał, aby być drużyną na podobieństwo swojego menedżera.
Jako rezerwowy Manchesteru United, Solskjaer swoimi czterema golami zamienił niegdyś wynik 4:1 na 8:1 przeciwko Nottingham Forest w lutym 1999 roku. Jako menedżer United znalazł natomiast sposób, aby doprowadzić graczy w słabszej formie do zamiany 4:0 na 9:0.
We wtorkowym meczu przeciwko Southampton, piłkarze United zagrali tak, jak zbiór zabójców o twarzy dziecka [Baby-Face Killer – boiskowy przydomek Ole Gunnara Solskjaera – przyp. red.].
Komentarze