Tylko remis z Evertonem po piłkarskim rollercoasterze

własne Błażej Duda
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United zremisował z Evertonem 3:3 w spotkaniu 23. kolejki Premier League, tracąc wygraną mimo prowadzenia 2:0 do przerwy i 3:2 aż do ostatniej akcji spotkania.

„Czerwone Diabły” grając w zestawieniu 4-2-3-1 wyjątkowo dobrze radziły sobie w tym spotkaniu w ataku pozycyjnym i po kilku minutach narzuciły przyjezdnym swoje warunki gry, pozwalając tylko na pojedyncze kontrataki i szybkimi przechwytami zamykając rywala na ich połowie.

Pierwszy groźny atak gospodarze przeprowadzili w 22. minucie gdy świetnie na prawym skrzydle Lucasa Digne minął Mason Greenwood, który potem przełożył Andre Gomesa, ale nie trafił czysto w piłkę i posłał ją dobrych kilka metrów od dalszego słupka.

Chwilę później „Czerwone Diabły” ponownie zaatakowały prawym skrzydłem – Marcus Rashford wykorzystał czas i miejsce pozostawione przez obronę Evertonu by sprzed pola karnego posłać perfekcyjne dośrodkowanie na głowę Edinsona Cavaniego, a ten wzorcowo zamknął akcję na dalszym słupku i wyprowadził zespół na prowadzenie. W 34. minucie Urugwajczyk miał okazję na podwojenie dorobku, ale całkowicie skiksował przy dośrodkowaniu Aarona Wan-Bissaki, z kolei strzał Bruno Fernandesa po kolejnym dośrodkowaniu Anglika zablokowali obrońcy.

W 43. minucie Marcus Rashford ładnie ściągnął na siebie obrońców i wystawił piłkę podłączającemu się do akcji Fredowi, który na boisku zastąpił Paula Pogbę, zmuszonego by zejść do szatni przez uraz mięśniowy. Brazylijczyk swój strzał oddawał jednak słabszą nogą i brakowało mu precyzji.

Niczego natomiast nie można było ująć wykończeniu Bruno Fernandesa w 45. minucie. Portugalczyk najpierw nonszalancko przepuścił piłkę do Aarona Wan-Bissaki, a gdy ta do niego wróciła balansem zwiódł Toma Daviesa by za chwilę w cudowny sposób wrzucić piłkę do siatki ponad interweniującym Robinem Olsenem.

Jeszcze przed przerwą Dominic Calvert-Lewin mógł zdobyć bramkę kontaktową, ale choć świetnie urwał się ze spalonego, to w sytuacji sam na sam z Davidem de Geą strzelał obok bramki. Mimo tego ostrzeżenia „Czerwone Diabły” schodziły na przerwę w dobrych nastrojach całkowicie kontrolując sytuację na boisku.

Everton w pełni wykorzystał ten brak czujności. Choć to gospodarze wyprowadzili pierwszy cios w drugiej połowie – kapitalną dwójkową akcję najpierw z Rashfordem a potem Cavanim przeprowadził Luke Shaw, zmuszając Olsena do interwencji – to podopiecznym Carlo Ancelottiego w krótkim czasie udało się doprowadzić do wyrównania.

Najpierw lewym korytarzem Harry’emu Maguire’owi uciekł Dominic Calvert-Lewin i choć jego zagranie ani nie stanowiło dobrego strzału, ani dośrodkowania, to Davidowi de Gei udało się wypluć piłkę pod nogi Abdoulaye’a Doucoure, który dobił ją z najbliższej odległości.

Chwilę później Francuz asystował zamykając akcję na lewym skrzydle i wystawiając piłkę niekrytemu Jamesowi Rodriguezowi, który dobrym przyjęciem idealnie przygotował ją sobie do strzału i bombą po ziemi nie dał szans De Gei.

Mimo że „Czerwone Diabły” były zamroczone, przyjezdni nie wykorzystali szansy by wyjść na prowadzenie i po chwili gospodarze ponownie dominowali. W 63. minucie kapitalnie piłkę Rashfordowi wystawił Cavani, ale Anglik podprowadził ją zbyt blisko interweniującego bramkarza.

W 70. minucie gospodarzom udało się wywalczyć rzut wolny na lewym skrzydle, skąd świetne dośrodkowanie posłał Luke Shaw, a do piłki najwyżej wyskoczył Scott McTominay. Uderzenie Szkota nie było przesadnie precyzyjne, ani silne, ale Robin Olsen nie zdołał w porę zebrać się do interwencji i piłka znalazła drogę do siatki. 3:2, gospodarze odzyskali prowadzenie i polowali na kolejne bramki.

W 76. minucie Fred wystawił piłkę Bruno Fernandesowi, a ten strzałem bez przyjęcia chciał zaskoczyć Olsena, jednak tym razem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później Portugalczyk posłał prostopadłe podanie do Marcusa Rashforda, a ten, choć ładnie wyminął obrońcę i bramkarza, strzałem z półobrotu posłał piłkę obok słupka.

W 88. minucie Harry Maguire niepotrzebnie zabawił się w sędziego i zbyt łatwo dał się przepchnąć Calvertowi-Lewinowi, który odnalazł przed polem karnym Richarlissona, jednak Brazylijczyk dobrze naciskany przez Victora Lindelofa strzelał obok bramki.

W 93. minucie na boisku w miejsce Masona Greenwooda pojawił się Axel Tuanzebe, który parę chwil później zarobił żółtą kartkę za faul blisko strefy środkowej, wydawałoby się całkowicie niegroźny. A jednak „The Toffees” posłali wszystkie siły w pole karne, a po przebitce piłka spadła pod nogi Dominica Calverta-Lewina, który wykorzystał niezdecydowanie Davida de Gei i w ostatniej akcji spotkania doprowadził do wyrównania.

Manchester United – Everton 3:3 (2:0)
Bramki: Cavani 24′, Fernandes 45′, McTominay 70′ – Doucoure 49′, Rodriguez 52′, Calvert-Lewin 90+5′

Manchester United: De Gea, Wan-Bissaka, Lindelof, Maguire, Shaw, McTominay, Pogba (Fred 39′), Fernandes, Greenwood (Tuanzebe 93′), Rashford, Cavani

Everton: Olsen, Holgate, Digne, Keane, Godfre, Davies (Iwobi 75′), Andre Gomes, Doucoure (King 81′), Calvert-Lewin, James (Sigurdsson 69′), Richarlison

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze