Analiza The Athletic po rewanżowym starciu z AC Milanem: Man Utd wykonał wielki krok, ale według Solskjaera to liga jest miernikiem sukcesu

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Przegrany ćwierćfinał Pucharu Anglii z Leicester City sprawił, że ważne zwycięstwo w Mediolanie w ramach 1/8 finału Ligi Europy odeszło w zapomnienie. Manchester United wciąż jednak ma szansę na dodanie do swojej gabloty prestiżowego trofeum. Pokonanie AC Milanu to wielki krok w kierunku finału, który odbędzie się w Gdańsku i wielki krok w rozwoju zespołu Ole Gunnara Solskjaera. Przypomni wam o tym artykuł Lauriego Whitwella dla The Athletic. 

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA:

Ostatnie pojedynki w ramach 1/8 finału Ligi Europy nie są miarą, według której należy oceniać Manchester United. Zwycięstwo nad AC Milanem to jednak ważny krok dla ekipy Ole Gunnara Solskjaera.

Zamiast potykać się w lewo w ciemny korytarz pełen pajęczyn krytyki, piłkarze z Old Trafford asertywnie skręcili w prawą, w świetlistą drogę, która wygląda raźnie. Kto wie, być może ta droga prowadzi do jednego z tych trofeów, które jest lub nie jest odniesieniem do postępu (więcej o tym później).

Wyeliminowanie Milanu oznacza zmianę w stosunku do poprzednich sytuacji, gdy United słabli pod presją. Chelsea w Pucharze Anglii, dwukrotnie Manchester City w Pucharze Ligi, Sevilla w Lidze Europy, Paris Saint-Germain i RB Lipsk w Lidze Mistrzów; wszystkie te epizody podają w wątpliwość istotę powstającej drużyny Ole Gunnara Solskjaera.

Tym razem wyglądało to jednak inaczej.

Choć stawką był tylko awans do ćwierćfinału rozgrywek klubowych drugiego poziomu w Europie, to rywale i okoliczności podniosły znaczenie tego pojedynku. AC Milan to wicelider Serie A i rodzaj technicznego oponenta, którego Manchester United nie był w stanie pokonać, gdy robiło się gorąco.

Poprawa po grudniowej katastrofie w Lipsku, z drugą drużyną Bundesligi, była wyraźna. Było daleko od doskonałego występu – a Luke Shaw pokazał, że jego mentalność zahartowała się tak samo, jak jego forma, mówiąc po spotkaniu, że United zagrali „okropnie” w pierwszej połowie – ale ogólnie rzecz biorąc, Milan był problemem, który rozwiązano profesjonalnie, szczególnie po uzyskaniu przewagi.

Dowody wyciągniętych wniosków były widoczne późno w sposobie, w jaki Fred kradł czas, kiedy został potrącony przez Simona Kjaera. Było to także widać po sprincie Masona Greenwooda, który próbował zatrzymać szybki rzut wolny Milanu lub po Danielu Jamesie, który dawał się faulować i dbał o piłkę.

Drybling Scotta McTominaya w głąb terytorium Milanu, aby przeczekać do końcowego gwizdka sędziego, wiele powiedział o pewności siebie oraz inteligencji. Te cechy nie zawsze były prezentowane przez Manchester United w bieżącym sezonie.

Ból po meczu z Evertonem znów dał o sobie znać, gdy Kjaer strzelił gola w doliczonym czasie gry podczas spotkania na Old Trafford, ale Dean Henderson odpowiedział na niego występem, który sugeruje, że nie ma on w planach w najbliższym czasie przekazywać swoich obowiązków Davidowi de Gei.

Solskjaer na San Siro poszedł drogą Chrisa Wildera, zauważając, że Henderson „powinien był” zatrzymać uderzenie głową Kjaera w pierwszym starciu. Nie obyło się jednak bez balsamu. „Dean pod koniec popisał się fantastyczną obroną, broniąc strzał wielkiego faceta” – dodał Solskjaer, nie zauważając, że Zlatan Ibrahimović jest tak naprawdę wielkim lwem.

Ogólnie rzecz biorąc, Henderson złagodził tak duże napięcie poprzez zdecydowane działania we własnym polu karnym.

Victor Lindelof oraz Harry Maguire byli totemiczni jako część defensywy, która straciła tylko trzy gole w ostatnich 11 meczach.

Kluczem do zwycięstwa był natomiast oczywiście Paul Pogba. Będąc wykluczonym z gry na sześć tygodni, jego powrót zajął niecałe trzy minuty, aby ozdobić tę rywalizację lśniącym widowiskiem.

Jeżeli jego zastój z piłką, który spowodował przesunięcie Donnarumy, nie był wystarczający, to odwrócenie głowy, aby zataić kierunek uderzenia, sprawiło, że ten gol zostanie zapamiętany ze względu na jego piękno oraz wagę.

Pogba nie spoczął jednak na swoim złotym wkładzie i zajmował się też nudniejszymi rzeczami, aby pomóc Manchesterowi United przejąć kontrolę. Zamienił się pozycjami z Greenwoodem i zakładał wysoki pressing, zanim w odpowiednim momencie skierował swojego młodszego kolegę z powrotem do przodu. Sześciokrotnie odzyskiwał posiadanie piłki (tyle samo, co Bruno Fernandes przez 90 minut). Zażegnał niepokój, przenosząc piłkę wyżej, przede wszystkim skupiając na sobie uwagę Diogo Dalota, który gonił go przez 20 metrów i dopuścił się faulu. Dokonał tego wszystkiego, chociaż nie był w pełni gotowy.

– Paul wyglądał tak, jakby nie grał przez sześć tygodni. Nie mógł zagrać więcej niż 45 minut, ale będzie radził sobie coraz lepiej. Jego powrót to dla nas ogromne wzmocnienie – powiedział Solskjaer. Pogba znajdował się na ławce rezerwowych, bardzo daleko za szkłem, czytając: „Break in Case of Emergency”.

Na etapie sezonu, gdy gabinet medyczny United ma kilku znaczących pacjentów, Pogba zaangażował się w sprawę w sposób, który dobrze wróży na przyszłość, nawet podczas debaty na temat tego, co by się wydarzyło, gdyby nie przegapił spotkań z West Bromem, Chelsea oraz Crystal Palace.

Ostrożne obchodzenie się z Paulem Pogbą po traumie w Lipsku zostało odpłacone w Mediolanie, kiedy Manchesterowi United brakowało Anthony’ego Martiala oraz Edinsona Cavaniego. Szczególne podejście 34-letniego Urugwajczyka do sprawności oznacza, że częściowo kieruje on klubem w kwestii jego gotowości do gry.

Problem z kostką Marcusa Rashforda opisany przez Solskjaera jako „ukłucie”, w przypadku którego nie wolno zaryzykować, zostanie poddany ocenie, ale wyjaśnia, dlaczego jego wbiegnięcia za plecy obrońców w pierwszej połowie nie były tak częste jak zwykle, co było wyjątkowo widoczne, gdy Luke Shaw pędził lewą stroną i nie miał przed sobą nikogo, komu mógłby zagrać piłkę.

Być może ten fragment zabarwił ostrą analizę Shawa po spotkaniu, która była echem słów Paula Scholesa w studiu BT Sports. Scholes był pod takim samym wrażeniem, że Manchester United awansował do kolejnej rundy, jak wy moglibyście zostać dostawcami jedzenia i nalegał, aby zespół Solskjaera podobnie wykonywał swoją pracę, ponieważ z prawidłowym nastawieniem, może wygrać te rozgrywki.

Ole Gunnar Solskjaer, daleki od deprecjonowania trofeów – jak wielu interpretuje –  podzielił się swoją myślą, omawiając przed meczem definicję postępu: niektóre rozgrywki są do przewidzenia.

– Oczywiście, że celujemy w wygrywanie trofeów, ale trofeum czasami może przykryć to, co dzieje się w klubie. Tak naprawdę progres jest widoczny po pozycji ligowej. Mamy 12 punktów więcej w stosunku do poprzedniego sezonu. W rozgrywkach pucharowych możesz mieć szczęście. Czasami jest to bardziej kwestia ego
– przyznał Solskjaer.

Manchester United może wygrać Ligę Europy, ale nie jest to barometr sukcesu. Jest nim przede wszystkim Premier League. Jak mówi Solskjaer, należy trzymać się podstawowej zasady: „Jeżeli będziemy grać dobrze, trofea znów trafią do klubu”.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze