Reprezentacje: asysta Lingarda w powrocie do kadry, pewny Lindelof na zero z tyłu

własne Łukasz Pośpiech
Zmień rozmiar tekstu:

W kolejnym dniu rozgrywek reprezentacyjnych mogliśmy oglądać nie tylko walkę Polaków o remis w meczu z Węgrami, ale też kolejne ze zmagań „Czerwonych Diabłów” w reprezentacjach. Tym razem nie tylko tych seniorskich, ale tak jak w przypadku Dalota, również tych młodzieżowych, podczas Euro do lat 21.

Diogo Dalot

Fani AC Milanu są coraz bardziej niezadowoleni z poczynań Dalota w obronie klubu z San Siro i choć Portugalczyk ma całkiem niezłe liczby, bo potrafi błysnąć w ataku, to chodzą słuchy o tamtejszym braku zainteresowania jego usługami na stałe.

Jego reprezentacja do lat 21 mierzyła się na Mistrzostwach Europy z ciekawie wyglądającą Chorwacją, w której na ataku biegał Sandro Kulenović, były piłkarz Legii Warszawa. Portugalia zwyciężyła w spotkaniu 1:0.

Dalot był bardzo aktywny na boisku i w 90 minut zanotował aż 101 kontaktów z piłką. Posłał 66 celnych piłek do kolegów (dokładność na poziomie 89%), w tym trzy kluczowe podania. Starał się też zagrywać długie piłki do szybkich skrzydłowych, co wyszło mu czterokrotnie. Ponownie jednak popisywał się stratami piłki – zaliczył ich w meczu z Chorwatami aż 19.

David de Gea

Choć Hiszpanie zdominowali spotkanie z Grekami, to zaledwie raz zdołali pokonać golkipera rywali. Okazało się to jednak za mało, by wygrać, bo ich rywale skrzętnie wykorzystali rzut karny po faulu Martineza.

Brakiem czystego konta trudno więc obarczyć Unaia Simona, który nie zdołał zatrzymać piłki uderzanej z 11. metra. David de Gea bowiem spędził cały mecz na ławce rezerwowych.

Scott McTominay

McTominay pierwszy raz od dawna zagrał w szkockiej kadrze w pomocy, a nie na środku obrony. Zagrał całkiem nieźle, a jego drużyna zdołała wyszarpać punkt swoim austriackim rywalom, bo mecz zakończył się wynikiem 2:2.

Szkot zanotował celność podań na poziomie 82% (37 celnych zagrań), wykreował jedną sytuację, a także raz uderzał (niecelnie) na bramkę Schlagera. Zdominował jednak rywali, przegrywając zaledwie dwa pojedynki w całym spotkaniu, a w destrukcji i defensywie pokazał się z całkiem dobrej strony.

Victor Lindelof

„Iceman” mógł z bliska przyglądać się powrotowi Zlatana Ibrahimovicia do kadry Szwecji w meczu z Gruzją. Nie jest to wielkim zaskoczeniem, że „Ibra” jeszcze w pierwszej połowie wypracował kolegom gola, który jak się okazało był jedynym w całym meczu.

Lindelof zagrał spotkanie od deski do deski, będąc przy piłce łącznie 99 razy i zaliczając imponującą celność podań na poziomie 93% (przy 89 próbach). Dobrze wyprowadzał ataki swojego zespołu, a dzięki słabo dysponowanym rywalom nie musiał w defensywie mierzyć się z ogromnymi kłopotami, dlatego też większość spotkania spędził poza własnym polem karnym.

Gruzini nie będą go dobrze wspominać po tym meczu, bo czterokrotnie wybijał posyłane przez nich piłki, trzykrotnie je przechwytywał, a także raz popisał się wślizgiem. Ostateczny wynik spotkania – 1:0 dla Szwedów.

Jesse Lingard, Harry Maguire, Luke Shaw, Dean Henderson

Nikogo nie powinno zdziwić to, że Lingard swój powrót do reprezentacji ozdobił asystą. Po pierwsze Anglia mierzyła się w pierwszym spotkaniu z San Marino, które nie było w stanie postawić się „Synom Albionu” w jakikolwiek sposób (brak celnego uderzenia na bramkę z ich strony). Po drugie zaś Lingard pokazuje od zimowego okienka transferowego po prostu bardzo wysoką formę.

Wychowanek Manchesteru United został przez Southgate’a ustawiony w tym meczu na skrzydle, skąd mógł dogrywać piłki do Dominica Calverta-Lewina. Już przy stanie 3:0 Lingard wpadł z piłką z lewej strony w pole karne i podaniem wzdłuż linii bramkowej znalazł napastnika Evertonu. Ten z bliskiej odległości nie mógł się pomylić i zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu.

Przyjrzyjmy się jednak statystykom Lingarda za ten mecz, bo są one po prostu fenomenalne. Piłkę przy nodze miał 106 razy i aż 81 razy celnie ją zagrywał do kolegów (celność podań: 94%). Aż pięć razy zmuszał bramkarza rywali do interwencji, a do tego dwukrotnie przestrzelał i trzy razy blokowano jego uderzenia (łącznie oddał ich 10).

Trzy razy wykreował akcje swoim kolegom z zespołu, wygrał też 75% pojedynków z rywalami (3 na 4 próby). Nieoceniona była jego aktywność w okolicy pola karnego rywali, bo bardzo ostrożnie zagrywał futbolówkę. Pomagał również w defensywie, stając się pierwszą linią obrony w bardzo wysokim pressingu.

Mecz na ogromny plus, a indywidualne popisy piłkarza „Młotów” z pewnością ucieszyły Southgate’a, pokazując, że jego decyzja o powołaniu pomocnika była poprawna. Tercet Maguire-Shaw-Henderson obejrzał spotkanie z San Marino z ławki rezerwowych.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze