Marcin Polak Obrońca Manchesteru United, Diogo Dalot, właśnie przygotowywał się do niedzielnego posiłku, kiedy otrzymał późne powołanie do reprezentacji Portugalii na Euro 2020.
Boczny obrońca jeszcze nie grał w seniorskiej drużynie narodowej, chociaż reprezentował swój kraj w rozgrywkach dla U-17, U-19 i U-20. Jego powołanie nastąpiło po tym, jak Joao Cancelo z Manchesteru City został zmuszony do wycofania się z drużyny w niedzielę po pozytywnym teście COVID-19.
Dalot dołączył do drużyny – w tym klubowego kolegi Bruno Fernandesa. Przemawiając w Budapeszcie, gdzie aktualni mistrzowie Europy grają dziś po południu swój pierwszy mecz z Węgrami, 22-latek przyznał dziennikarzom, że był zaskoczony telefonem.
– To była dziwna sytuacja – wyjaśnił Diogo. – Byłem na wakacjach i właśnie szedłem do restauracji, kiedy otrzymałem telefon. To wyjątkowa chwila. Moją ambicją było bycie w pełnym składzie Portugalii przez długi czas. Odczuwam dumę i jestem bardzo szczęśliwy.
Chociaż są rywalami na poziomie klubowym, Dalot wyraził współczucie Cancelo, który miał być kluczową częścią starań jego kraju o utrzymanie trofeum Mistrzostw Europy po imponującym sezonie w City.
– Moje powołanie nie nastąpiło w najlepszych okolicznościach – przyznał. – Miałem okazję porozmawiać z Joao, a jego wsparcie w takiej chwili jest fantastyczne. Jest dla mnie świetnym przykładem, biorąc pod uwagę wszystko, co zrobił dla kadry. Życzę mu wszystkiego najlepszego w jego powrocie do zdrowia i wszyscy będziemy dla niego grać.
– Wszystko, co słyszałem, mówi mi, że jest to bardzo zjednoczony skład, który dobrze integruje wszystkich graczy i mam nadzieję, że uda mi się szybko się z nim zintegrować i pomóc w najlepszy możliwy sposób.
– Miałem około tygodnia na odpoczynek, aby naładować baterie po długim sezonie, który jeszcze się nie skończył. Jestem tu ciałem i duszą i fizycznie gotowy, by pomóc drużynie narodowej.
Komentarze