Jak wygląda gra w środku pola? Scott McTominay we własnym artykule dla The Athletic

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Ulubieniec kibiców z Old Trafford oraz reprezentant Szkocji, Scott McTominay, w trakcie trwającego EURO 2020 został zwerbowany przez The Athletic do pisania insajderskich artykułów. Szkocki pomocnik w swoich własnych rozważaniach poruszył kwestię gry w drugiej linii, opisując wszystkie jej tajemnice oraz mity. Czy istnieje coś takiego, jak przywiązanie do pozycji? Jakie są podobieństwa pomiędzy rolą pół-prawego środkowego obrońcy a piwotu w środku pola? Czy przegranie walki w środku boiska to ekspercki zabobon? Odpowiedź na te pytania znajdziecie w poniższym tekście!

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA 

Być może wchodzicie tutaj, spodziewając się, że przeczytacie o porażce Szkocji z reprezentacją Czech na Hampden Park. Nie jest to jednak miejsce na przetrawienie trudnej porażki. Tego rodzaju dyskusje będziemy prowadzili wewnątrz. Mam nadzieję, że sięga to głębiej niż jeden mecz.

Zamiast tego chciałem podzielić się z wami wglądem i opinią na temat roli pomocnika we współczesnym futbolu i na tych Mistrzostwach Europy. Liczę, że moje doświadczenia dadzą wam sporo do myślenia.

Po pierwsze, trochę narzekania. Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach każdy zawodnik musi mieć wyznaczoną pozycję. Ale kim zatem dla ludzi jest Paul Pogba? Czy potrafi robić wszystko? Oczywiście, że tak. To żaden problem dla kogoś o takiej jakości. Jest też wielu innych. Nie zawsze musisz być przywiązany do określonej pozycji.

Pozwólcie, że rozwinę tę myśl: to, że grasz jako piwot, nie oznacza, że nie możesz ruszyć do przodu. Żaden trener nie powiedział: „Ach, są zakotwiczeni i muszą grać głęboko.” To nie działa w ten sposób i ludzie, którzy oglądają mecze i analizują je prawidłowo, zdają sobie sprawę, że w zespole obowiązują cię różne role. Nie zawsze jest tak, że masz dwóch defensywnych pomocników, którzy chronią czwórkę obrońców.

Para piwotów ma pomóc na etapie budowania akcji. Dwóch głęboko cofniętych pomocników umożliwia transportowanie piłki od tyłu do przodu poprzez podania lub drybling.

Gra trójką pomocników wymaga zawodników bardziej nastawionych na atak. Dwie „ósemki” lub „dziesiątki” będą tymi, których zadaniem jest wpadanie w pole karne przez większość czasu razem z lewym i prawym skrzydłowym, w 4-3-3, dość wysoko i szeroko. To zostawia miejsce dla kreatywnych „ósemek” lub „dziesiątek”, które mogą wejść w posiadanie piłki i sprawić, że coś się wydarzy. Masz napastnika, który nie chce zostać odizolowany, więc skrzydłowi muszą współpracować z dwoma pomocnikami. Wtedy na boisku masz również „szóstkę”, która zajmuje się defensywą.

Często słyszymy, jak eksperci mówią, że drużyna przegrywa walkę w środku pola. Myślę, że to staroświeckie spojrzenie. Wiem, że kibicom na trybunach oraz w domu może się wydawać, że dany pomocnik częściej posiada piłkę, ale obecnie to napastnicy często cofają się po futbolówkę, aby zaangażować się w grę w środku pola. Jesteśmy lepiej wyszkoleni technicznie, ale to co innego niż kiedyś, gdy centralna strefa była polem walki. Rzadko zdarzają nam się takie mecze. Wyjątkami są Leeds United, może Aston Villa – gdzie faktycznie w środku pola dochodzi do walki. Kto jest lepiej dysponowany danego dnia, to wygrywa.

Teraz, przez większość czasu, szczególnie kiedy gramy od tyłu, to napastnicy i odwróceni skrzydłowi są tymi, którzy jako pierwsi zakładają pressing. Nie zawsze to pomocnik doskakuje wyżej. Z odwrotnej perspektywy, pomocnik rywala musi martwić się o naszą „dziesiątkę” lub napastnika, który schodzi głęboko po piłkę. Zwykle dwóch środkowych obrońców przeciwnika jest przypartych do muru przez naszych skrzydłowych, jeżeli tak wygląda formacja, w której gramy.

Na boisku wiesz, kiedy dobrze pracujesz w pomocy. Czasami nie jest to tak oczywiste, jak widać w telewizji. Nie oglądam meczów w całości – nie muszę słuchać komentatorów! – ale po meczach studiuję swoje skróty. Korzystamy z wielu różnych stron internetowych, a nasi analitycy przez cały rok wykonują wspaniałą pracę. Każdy pojedynczy mecz jest powycinany, biorąc pod uwagę grę w posiadaniu piłki oraz bez niej. Daje to nam możliwość sprawdzenia wszystkiego, co zrobiliśmy w trakcie spotkania.

Lepiej jest, gdy oglądasz dany materiał z kimś, kto potrafi wytknąć ci drobiazgi.

Trenerzy pierwszego zespołu, Kieran McKenna oraz Michael Carrick z Manchesteru United, mają olbrzymi wpływ. Dyrektor techniczny, Darren Fletcher, również. Ludzie nie zdają sobie sprawy z poziomu szczegółowości tych facetów. Czasami, gdy przyglądasz się temu sam, nie zauważysz połowy aspektów, które dostrzegą trenerzy.

Może być to podkreślenie okazji do wykonania progresywnego podania w momencie, gdy zamiast to zrobić, cofnąłeś się i nie udało ci się zainicjować ataku. Mogą wytknąć ci ułożenie ciała lub kąt podania. Poprawiłem się w tych aspektach, ale nadal chcę się rozwijać. Chodzi o powtarzanie. O opanowanie tego, co starasz się zrobić: „Jak odbierasz piłkę? Czy twoje ramiona są skierowane do przodu?”

Często jednak obraz środka pola w trakcie meczu się zmienia, ponieważ wiele drużyn w ciągu 90 minut rotuje ustawieniami.

Uważam, że to wpływ menedżerów z Niemiec. Dla gracza to trudne zadanie do wykonania. Przyzwyczaiłeś się, że konkretna drużyna gra w określony sposób przez 20 minut, a potem zmienia formację. Dlatego też menedżerowie wybierają zawodników, którzy potrafią się dostosować. Ważne jest również posiadanie liderów potrafiących rozpoznać zmiany w systemie i powiedzieć, co wymaga korekt. W Manchesterze United to Harry Maguire jest świetny w dostrzeganiu wszelkich małych zmian.

To bardzo istotne, aby mieć w zespole graczy, którzy potrafią rozmawiać. Jako przykład wykorzystam zawodnika z Wolves, Conora Coady’ego, który nie zamyka się przez cały mecz. Jest bardzo wokalny. Nawet jeśli niekoniecznie zawsze mówisz właściwe rzeczy, to stale angażujesz się w spotkanie i chcesz jak najlepiej dla swoich kolegów z drużyny. Właśnie to pragnę dodać do mojej gry.

Bruno Fernandes zawsze się komunikuje. Czasami w mocnych słowach! Ale Bruno to Bruno, mówi, czego chce. To topowa osobowość. Głównie to dzięki niemu wiele elementów w Manchesterze United funkcjonowało tak dobrze. Należą mu się wielkie słowa uznania. Jak tylko trafił do naszego klubu, zaczął ciężko pracować, robiąc wszystko najlepiej, jak potrafił. Rozkoszuje się rywalizacją. Możesz wejść w niego ostro wślizgiem, odpyskować mu, a on i tak cię uwielbia. Nigdy się nie wstrzymuje, a to oznaka prawdziwego piłkarza Manchesteru United.

Bardzo lubię utarczki słowne z rywalami. Miałem starcie z Neymarem, gdy Paris Saint-Germain przyjechało na Old Trafford w zeszłym sezonie. W końcu się do mnie przyczepił. Widać było, że na moment stracił głowę i stał się agresywny. Padło wiele słów – takich, których twoja mama lub tata mogą nie chcieć słyszeć. Ale to część radości płynącej z futbolu i rywalizacji. On stara się mnie pokonać, a ja próbuję go powstrzymać.

W taki sposób zachowywali się kiedyś koszykarze – Michael Jordan, Larry Bird. Ubliżali sobie bardzo często i nikt się nie obrażał, a w dzisiejszych czasach mam wrażenie, że ludzie szybko się denerwują. W każdej bitwie celem jest zwycięstwo. Jeżeli oznacza to dla nas, że czasami musimy powiedzieć kilka słów, aby wytrącić kogoś z równowagi, to w porządku – tak właśnie będzie.

Tak wyglądał tamten mecz przeciwko Neymarowi. To niesamowity zawodnik i grał naprawdę dobrze w drugiej połowie. Musimy oddać mu szacunek. Jest prawdopodobnie najbardziej utalentowanym graczem, z którym się mierzyłem. To, że mieliśmy kłótnię, nie oznaczało, że się nie szanujemy.

Jeśli chodzi o moją pozycję, to nie mam preferencji. Jeżeli trenerzy chcą, abym gdzieś zagrał, to tam zagram. Pozycja numer sześć, osiem, cztery, jakakolwiek. Na każdej mogę występować tak długo, bylebym tylko dobrze rozumiał jej rolę. Odkąd trafiłem do pierwszego zespołu, moja wiedza na temat futbolu i taktyki znajduje się na zupełnie innym poziomie.

Czasami grałem dla Szkocji w trójce środkowych obrońców, ale między tą pozycją a rolą piwotu występują podobieństwa. Zdarza się, że w Manchesterze United też schodzę głębiej jako trzeci środkowy obrońca, co stanowi nieodłączny element fazy budowania akcji, kiedy staramy się wprowadzić piłkę w wyższe sektory. Wiele zespołów tak robi. Jeżeli drużyna naprawdę dobrze zakłada pressing i zamyka środkową strefę, to musisz użyć bocznych korytarzy, aby obejść zagęszczenie. Jeśli zespół nie prezentuje się dobrze w pressingu, wtedy masz różne warianty. Chcemy być dynamicznym zespołem.

Nie powiedziałbym, że moje podejście jest szczególnie różne w zależności od tego, kto występuje obok mnie w pomocy, chyba że gramy przeciwko konkretnemu typowi zespołu. Role, o które proszą trenerzy, są podobne co tydzień, więc łapiesz ten rytm.

Jest ciężko, gdy rytm zostaje zaburzony przez kontuzję. Powiedziałbym nawet, że kontuzje to najtrudniejsza część futbolu. Nie denerwuję się, gdy doznaję urazu – one się zdarzają. Czuję się raczej zakłopotany. Coraz częściej mam poczucie, że nie powinienem być kontuzjowany. Najprawdopodobniej twoi koledzy patrzą na ciebie tak, jakbyś był tym, który powinien być gotowy przez 60 meczów w sezonie. To wymagania, które sam sobie stawiam. Trudno akceptuje się fakt, że możesz mieć niewielki problem, który należy rozwiązać. To zależy od skali bólu.

Dobrze z kontuzją poradził sobie Harry Maguire. Przez cały rok przygotowywał się do finału Ligi Europy tylko po to, aby go przegapić. Pomimo tego pokazał siłę swojego charakteru, wzmacniając ducha drużyna i będąc z nami przez całą podróż. Przez cały czas był z nami i chciał nam pomóc w szatni.

Mam nadzieję, że wkrótce wydobrzeje i wyjdzie w składzie reprezentacji Anglii. Chcę dla niego jak najlepiej. Oczywiście, kiedy gramy, ktoś musi wygrać.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze