The Athletic: Rafael i Fabio da Silva – “suszarki” Fergusona, United, które zmieniło ich życie i wiara w Solskjaera

The Athletic Marcin Polak Marcin Polak
Zmień rozmiar tekstu:

Nierozłączni bracia – Fabio i Rafael da Silva – po raz kolejny zrobili coś razem. W najbliższych dniach ukaże się ich książka pt. “The Sunshine Kids”, która będzie opowiadać o ich barwnym życiu. Możecie poczuć jej przedsmak w wywiadzie, który udzielili Danielowi Taylorowi z The Athletic.

Wywiad Daniela Taylora z Rafaelem i Fabio da Silva – treść oryginalna

– Nawet teraz to się nadal zdarza – mówi Rafael da Silva. – Ciągle zdarza się, że ludzie nazywają mnie Fabio. Potem zdają sobie sprawę, że nas pomylili i przepraszają.
Mówię: „Nie przepraszaj, mam tak od 31 lat”.

Bliźniacy spotkali się ponownie i wspominają dni w Manchesterze United, kiedy sprawiali wrażenie, że zostali wysłani z Brazylii, aby przypomnieć nam, Europejczykom, że
piłka nożna miała być zabawą.

– Kiedy przyjechaliśmy z Brazylii, nie było nikogo, kto byłby w stanie nas odróżnić – mówi Fabio. – Przychodziłeś na trening i w ciągu kilku minut ludzie dwa razy
mówili Ci „dzień dobry”. Mijałeś się z kimś kilka minut wcześniej, a on i tak ponownie witał się z tobą.

Nie tylko ich koledzy mieli trudności z rozróżnieniem ich, gdy bliźniacy – „dwa małe whippety”, jak nazywał ich skaut United Les Kershaw – przybyli do Manchesteru z
ciemnymi lokami i niewinnymi uśmiechami.

W jednym meczu z Barnsley sędzia Chris Foy był tak zdezorientowany, że pokazał Fabio żółtą kartkę za wślizg popełniony przez Rafaela (kartka została później unieważniona po apelacji).

Rafael czasami nosił obrączkę Fabio, aby płatać figle kolegom z drużyny i członkom sztabu. Nawet sir Alex Ferguson miał problem z odróżnieniem bliźniaków. Raz zdarzyło się, że Fabio przyjął “suszarkę” za swojego brata.

– Mówiłem, że to nie ja, ale on wpadał w szał. Po kilku sekundach zorientował się, że w całej szatni panuje cisza, ponieważ mówię prawdę. Powiedział: “cholera” i nagle wszyscy po prostu wybuchli śmiechem. On też.

Jest wiele innych podobnych historii w “The Sunshine Kids”, wspólnej autobiografii, która zostanie wydana w przyszłym tygodniu. Napisanie książki zasugerował jeden z kibiców “Czerwonych Diabłów” na Twitterze. Brazylijczyk przedstawił ten pomysł Wayne’owi Bartonowi, ghostwriterowi.

– Rozmawialiśmy o tym z Rafą przez godzinę – mówi Barton, którego obszerne portfolio książek o Manchesterze United obejmuje prace o George’u Beście, Ericu Cantonie i
Davidzie Beckhamie. – Rafa postawił jeden warunek: „Zrobię to tylko wtedy, gdy Fabio zrobi to ze mną”.

Nikt nie powinien być zbyt zaskoczony. – Nie mogliśmy tego zrobić inaczej – mówi Rafael. – Zaczęliśmy w tym samym zespole, gdy mieliśmy pięć lat. Kłócimy się, jak
wszyscy inni bracia. Ale kiedy jesteście bliźniakami, jesteście jeszcze bliżej siebie. Dzieliliśmy sypialnię, kiedy byliśmy nastolatkami. Nawet po przybyciu do
Manchesteru United dzieliliśmy pokój.

Fabio kontynuuje opowieść. – To prawda – na początku dali nam dwa pokoje hotelowe, jeden dla Rafaela, jeden dla mnie. Po kilku miesiącach zdali sobie sprawę, że
używamy tylko jednego. Nie sądzę, żeby ludzie mogli to zrozumieć. „Dlaczego dzielą ten sam pokój?”. Menedżer nawet nas o to zapytał. Wyjaśniliśmy więc, że w ten sposób
jesteśmy szczęśliwsi. Potem zaczęli nam dawać wspólny pokój.

Rafael jest teraz jednym z wielu Brazylijczyków w Stambule Basaksehir po spędzeniu pięciu lat w Lyonie, odkąd opuścił Old Trafford, niestety, w erze Louisa van Gaala.
Fabio jest w Nantes, grał wcześniej w Middlesbrough i Cardiff City. Wystarczy chwila w ich towarzystwie, by zdać sobie sprawę, że chwile, gdy biegali po skrzydle w
nieco za dużych koszulkach z diabłem na piersi, to były najszczęśliwsze momenty w ich dotychczasowym życiu zawodowym.

Nadal oglądają mecze Manchesteru United. Mocno wierzą, że może to być rok, w którym tytuł powróci na Old Trafford (o tym później). I łatwo zrozumieć, dlaczego wciąż są
traktowani z takim uczuciem w klubie, w którym zapracowali na swoją reputację.

– Za każdym razem, gdy słyszę ich nazwisko, uśmiecham się – pisze Ferguson we wstępie do książki. – Ze wszystkich wspaniałych graczy, których udało mi się stworzyć,
nikt nie zachwycał mnie tak bardzo, jak ci dwaj młodzi chłopcy. Nie dlatego, że stali się potworami, jeśli chodzi o wydajność, ale ze względu na ich zachowanie,
charakter i osobowość.

Bliźniacy pochodzą z Petropolis, a nie z Prestwich czy Pendlebury, ale kibice Manchesteru United zawsze zdawali się identyfikować z chłopcami z Akademii Fluminense.
Zwłaszcza Rafael traktował rywali ostro, co, jak przyznaje, wpędzałoby go teraz w kłopoty.

Istnieje słynne zdjęcie, na którym walczy z Carlosem Tevezem, swoim byłym kolegą z drużyny, podczas derbów Manchesteru, które podsumowują ówczesną rywalizację na linii
United-City. I jest fragment w “The Sunshine Kids”, który wyraźnie pokazuje, że nie tylko Tevez denerwował się na styl gry Brazylijczyka.

CARLOS-TEVEZ-RAFAEL
Martin Rickett/PA Images via Getty Images

Wayne Rooney powiedział nam, że Steven Gerrard nas nienawidzi – mówi Rafael. – Powiedział, że Gerrard powiedział mu na zgrupowaniu reprezentacji:„ Te bliźniaki to
dupki!”. Nigdy nic mu nie zrobiliśmy, ale nosiliśmy inny odcień czerwieni. Myślę, że to wystarczy. I szczerze mówiąc, zrozumiałem, co miał na myśli. My myśleliśmy o
nim to samo.

Staje się również jasne, że bliźniacy są na bieżąco z wydarzeniami w Manchesterze i śledzą protesty przeciwko rodzinie Glazerów, które doprowadziły do ​​odwołania meczu
z Liverpoolem pod koniec zeszłego sezonu.

– To smutne – mówi Rafael. – Z pewnością te wydarzenia nie są niczym dobrym dla klubu. Rozumiem jednak wszystkich kibiców. Każdy ma prawo do protestu, ale powiem
również, że nie możesz protestować w sposób, który może doprowadzić do ukarania zespołu.

– Z tym się nie zgadzam. Czujesz potrzebę zaprotestować? To dla mnie żaden problem. Ale United mogło zostać za to ukarane (mecz z Liverpoolem), ponieważ nie mogli rozegrać spotkania w pierwotnym terminie.

– Mogę jednak powtórzyć, że rozumiem każdego kibica, który o tym mówi. I nie rozumiem, dlaczego Glazerowie przez tyle lat nic nie powiedzieli kibicom. Powinni byli coś
powiedzieć, powinni byli udzielać wywiadów. Naprawdę tego nie rozumiem.

RAFAEL-Istanbul-Basaksehir
Simon Stacpoole/Offside/Offside via Getty Images

– Coś podobnego dzieje się w Nantes z właścicielem (Waldemarem Kitą) – mówi Fabio. – To trudne i trzeba ustalić jakieś porozumienie między kibicami a właścicielem.
Jednak w United wydaje się, że to wszystko zaszło już za daleko. Nie sądzę, żeby fani chcieli nawiązać jakąkolwiek relację z Glazerami – to jasne. To skomplikowane, bo
w końcu klub jest dla kibiców. Dla mnie fani są najważniejsi, nawet bardziej niż facet, który kupuje klub.

Jeśli brzmią jak fani United, to dlatego, że właściwie nimi są.

– Manchester zmienił nasze życie — mówi Fabio. – Kiedy przyjechaliśmy, byliśmy młodymi chłopakami. Naprawdę nam pomogli. Dlatego jesteśmy tak wdzięczni za wszystko, co dla nas zrobili.

– United zawsze będzie mi się kojarzył z jedną rzeczą – uczuciem – mówi Rafael. – To wyjątkowe, traktują cię jak rodzinę: „OK, teraz jesteś jednym z nas, zrobimy wszystko, aby ci pomóc”. Nawet w złych momentach zawsze nam ufali.

Złe momenty Rafaela – szczególnie jego czerwona kartka w meczu z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w 2010 roku – były bardzo nieliczne w kontekście
trzech tytułów Premier League, Pucharu EFL i Klubowych Mistrzostw Świata, a także dwóch występów w reprezentacji Brazylii.

Ale są też przebłyski bólu. Fabio zadebiutował w pierwszym zespole w wieku 18 lat. Był częścią zwycięskiej drużyny w sezonie 2010/11 i grał w finale Ligi Mistrzów
przeciwko Barcelonie na Wembley. On też był reprezentantem Brazylii w wieku 21 lat. Anderson, piłkarz, którego obaj szanowali, pomógł im się zaaklimatyzować w
Manchesterze.Wspominają ten czas pozytywnie.

Anderson, Rafael and Fabio celebrate winning the title in 2011
John Peters/Manchester United via Getty Images

Ale Fabio pamięta też, że przed niektórymi meczami był pełen niepokoju, a w jednym meczu z Evertonem był tak nerwowy, że w przerwie poszedł prosto do toalety, aby
zwymiotować. – To znaczy, właściwie rzygałem – pisze Fabio w “The Sunshine Kids”. – Kierownik wszedł do toalety; starałam się nie robić hałasu. Wiem, że mnie widział i
słyszał, ale wiem też, że nie chciał, bym o tym wiedział.

Ten niepokój, jak mówi, czasami go powstrzymywał i sprawiał, że jego występy nie były na odpowiednim poziomie. – Nie jest łatwo o tym mówić. Mój brat wie, że tak naprawdę nie lubię o tym mówić, ponieważ było to dla mnie trudne i to już przeszłość, ale był krótki okres w Manchesterze, kiedy miałem pewne trudności.

Rafael był jedną z niewielu osób, które wtedy o tym wiedziały. – Ciężko było mi patrzeć, jak mój brat cierpi w ten sposób. Wszystko, co czuł mój brat, było spowodowane… jak mam to powiedzieć? — jest zbyt miły. Zawsze widzi w ludziach dobro. Nigdy nie chce nikogo skrzywdzić. Czasami myślał: „Jeśli dzisiaj będę grał źle,
moja rodzina będzie smutna, kibice będą smutni”.

– Te negatywne myśli zaprzątały jego głowę: „Nie mogę grać źle, nie mogę tego zrobić”. Wiedziałem, jaki był dobry. Wiedziałem, że może to zrobić, ale myślał o innych ludziach. „Nie mogę nikogo skrzywdzić, nie mogę skrzywdzić mojej rodziny…”.

Fabio wtrąca: – Nie chodziło o „ranienie” ludzi, chodziło o to, że nie chciałem nikogo zawieść. Wiele osób nam zaufało. Brałem na siebie zbyt dużą odpowiedzialność.
Teraz wiem, że nie powinienem był tego robić. To nie były dobre momenty, ale z nich również można wyciągnąć lekcję.

Rafael nigdy nie miał takiego problemu i ostatecznie można to było zobaczyć w jego występach. Prawy obrońca, który odziedziczył koszulkę United nr 2 od Gary’ego
Neville’a i sprawił, że będzie również kojarzyć się z jego osobą w sezonie 2012/13, której kulminacją było przejście na emeryturę Fergusona i zdobycie trzeciego tytułu
przez Rafaela. – To był wyjątkowy czas – mówi. – Grałem w każdym spotkaniu; grałem też bardzo dobrze. To był czas, którego nigdy nie zapomnę.

Van Gaal miał jednak inne pomysły po przejęciu klubu od Davida Moyesa i dla Rafaela nie było to szczęśliwe zakończenie.

– Nigdy mi tego nie wyjaśnił – mówi Rafael. – Kiedy przybył Van Gaal, powiedział po prostu:„ OK, odchodzisz”. Kiedy przybył do klubu, wiedział już, kogo chce, a kogo
nie, i natychmiast zaczął wprowadzać te zmiany. Nigdy mi tego nie wyjaśnił. Jeszcze przed jego przyjazdem, kilka osób powiedziało mi: „On nienawidzi Brazylijczyków”.

– Nie wiem, czy to prawda, czy nie, ale słyszałem, że zaczęło się od Rivaldo, gdy Van Gaal był menedżerem Barcelony. Posadził Rivaldo na ławce, a wtedy piłkarz zaczął
źle o nim mówić, próbując go zwolnić, wiesz. Mówili, że od tamtego momentu zaczął nienawidzić Brazylijczyków: „Ci Brazylijczycy uwielbiają zwalniać menedżerów”, coś w
tym stylu.

Aby dochować dziennikarskiej rzetelności, The Athletic zapytał Van Gaala, czy to prawda, że ​​„nienawidzi Brazylijczyków” z powodu swoich problemów z Rivaldo.

– Odnoszę wrażenie, że jeśli raz powiesz, że jeden Brazylijczyk nie jest profesjonalistą, cały naród bierze to do siebie – odpowiedział były menedżer. – On (Rafael)
został wygryziony z zespołu przez Antonio Valencię. Szczerze mówiąc, przegrał z nim rywalizację. Zmieniłem mu pozycję z prawego skrzydłowego na prawego obrońcę.
Valencia grała również jako prawy obrońca po moim zwolnieniu dla trenera Jose Mourinho, więc czy mój wybór był zły?

Po siedmiu latach jedyne, co można powiedzieć na pewno, to to, że Rafaela zranił fakt, że był niechciany w klubie, który ukształtował jego życie zawodowe.

FABIO-NANTES
John Berry/Getty Images

– Pamiętam, że pierwszego dnia, kiedy on przybył [Van Gaal], zadzwonił do mnie mój brat – mówi Fabio. – Powiedział: „Nie mogę w to uwierzyć, trener po prostu powiedział
mi:„ Musisz odejść”. Był w szoku. Nie wyjaśnił mu swojej decyzji, Van Gaal po prostu nie chciał mojego brata.

Fabio odszedł z klubu, aby dołączyć do Ole Gunnara Solskjaera, byłego menedżera rezerw Manchesteru United, który pracował wówczas w Cardiff. Był pierwszym transferem Solskjaera, co oznacza, że ​​​​jest na uprzywilejowanej pozycji, aby ocenić menedżera, którego misją jest przywrócenie mistrzostwa Anglii “Czerwonym Diabłom”.

– Trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowa, by opisać Ole – mówi Fabio. – Szczerze, uwielbiam tego gościa. Był powodem, dla którego pojechałem do Cardiff. Przyszedł
do mojego domu. „Pomożesz nam utrzymać się w lidze” – powiedział. Zaufałem mu. Nie wyszło (Cardiff spadło z ligi), ale nie sądzę, że mieliśmy w tamtym czasie zespół,
który mógłby tego dokonać i nie zmienia to sposobu, w jaki myślę o nim.

– Wiele się nauczył. Widać teraz, że United znów zaczynają być rodziną. Jest właściwym człowiekiem, łączy wszystkich. A w przyszłym sezonie… mistrzowie! Mistrzowie!
Naprawdę w to wierzę. Mówię ci, dzieje się coś fantastycznego. Widzę, jak zespół rozwija się przez ostatnie dwa lata. Jestem przekonany, że teraz mogą wygrać tytuł.

Rafael uśmiecha się z powodu optymizmu brata. – Rok temu udzielałem wywiadu i powiedziałem wtedy: „Bądź cierpliwy”. Teraz ludzie widzą, że United wraca. Poprawili się
w zeszłym sezonie. Jeśli nie widzisz, że “Czerwone Diabły” są lepszą drużyną, to nie oglądasz tego samego sportu co ja. I mam nadzieję, że podniosą to trofeum,
ponieważ kocham Manchester United i Ole.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze