Kto rzuci wyzwanie City? Kto spadnie? Przewidywania The Athletic na nadchodzący sezon

The Athletic Koss Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Już niedługo Manchester United rozegra swój pierwszy mecz w sezonie 2021/22. Czy da radę powalczyć o mistrzostwo? Kogo powinien się obawiać? Które zespoły sprawią największą niespodziankę? Redaktorzy The Athletic próbują przewidzieć, czego możemy się spodziewać w najbliższych miesiącach.

Artykuł The Athletic – treść oryginalna

Za dwa dni wraca Premier League.

Cieszące się z awansu Brentford otworzy kolejkę starciem z Arsenalem na swoim nowym stadionie w piątkowy wieczór. W pierwszy weekend zobaczymy również chcący Harry’ego Kane’a Manchester City grający z posiadającym Harry’ego Kane’a Tottenhamem.

City będzie obrońcą tytułu po sezonie 2020/21, ale kto będzie próbował ich pokonać? Które zespoły powinny oglądać się za siebie, w kierunku dołu tabeli? I kogo najchętniej będziemy oglądać w najbliższym sezonie?

Poprosiliśmy czterech naszych dziennikarzy o odpowiedź na te i inne pytania. Powoli przygotowujemy się na rozpoczęcie sezonu 2021/22…

Kto, jeśli ktokolwiek, powalczy z Manchesterem City?

Fifield: Chelsea, zwycięzcy Ligi Mistrzów, wydają się najprawdopodobniejszym rywalem dla City w walce o domowe puchary. Niewątpliwie poczynili progres pod wodzą Thomasa Tuchela w drugiej części poprzedniego sezonu i zyskali przewagę psychologiczną, pokonując zespół Pepa Guardioli trzy razy w ciągu sześciu tygodni, podsumowując to triumfem w Porto. Londyńczycy wznieśli trofeum, mając w składzie zawodników, którzy dopiero wkraczają na wielką scenę. Brakowało im oczywiście elitarnego napastnika, wokół którego skupiłaby się ich ofensywa. Pozyskanie Romelu Lukaku rozwiązuje ten problem i dodaje nowy wymiar do ich możliwości ofensywnych.

Cox: W ostatnich tygodniach poprzedniego sezonu Manchester City przegrał z Chelsea w FA Cup, Premier League i w Lidze Mistrzów. Jest to więc oczywista odpowiedź. Niepokoić może, że Chelsea lepiej radziła sobie z wielkimi klubami, niż w starciach z przeciętnymi zespołami. Jednak więcej czasu na boisku treningowym z Tuchelem oraz pojawienie się Lukaku powinno rozwiązać ten problem.

Fot. Marc Atkins/Getty Images

Hurrey: Chelsea wydawała się wkraczać w to okienko transferowe bez większych problemów w składzie, poza jednym: brakiem powtarzalnej, niszczącej dla rywali „dziewiątki”. Pojawiło się wiele fałszywych doniesień, ale Romelu Lukaku prezentuje się jako najlepsze rozwiązanie, na jakie mogli się zdecydować. Wygląda na to, że to oni będą najbliżej City – Manchester United również będzie silniejszy w tym sezonie – jednak chaotyczna logika rządów Romana Abramovicha wskazuje, że Chelsea powinna wrócić na pierwsze miejsce w Premier League… właśnie teraz.

Anka: Premier League należy do Manchesteru City, dopóki ktoś nie udowodni, że jest inaczej, ale Chelsea pod wodzą Tuchela wskazała kilka kontrargumentów. Sezon 2021/22 pachnie „kwietniem w sierpniu”, podobnie jak to było w sezonach 2018/19 oraz 2019/20 i ciężko jest spodziewać się, że zwycięzca ligi będzie miał mniej niż 86 punktów. Zwycięzca musi mieć silne tyły (jak również ambitnych bocznych obrońców), wieloaspektową linię pomocy oraz bezlitosną ofensywę. Z dodatkiem Lukaku, Chelsea spełnia wszystkie te wymogi.

Wymień w kolejności czołową czwórkę

Fifield: Manchester City, Chelsea, Manchester United, Liverpool

Cox: Po pierwsze, od dawna nie mieliśmy tak oczywistej czołowej czwórki. Zazwyczaj jakieś sześć klubów biło się o cztery miejsca, a dodatkowo ostatnio Leicester próbowało trochę namieszać. Teraz Manchester City, Chelsea, Manchester United oraz Liverpool wydają się oczywiście silniejsze od pozostałych. Pozostanę przy tej kolejności, chociaż niewiele będzie ich różnić, zwłaszcza z najsilniejszym United w walce o tytuł od czasów odejścia sir Aleksa Fergusona w 2013 roku.

Hurrey: Chelsea, Manchester City, Manchester United, Liverpool. Potencjalnie wszystko zadecyduje się w ostatnich tygodniach sezonu.

Anka: Chelsea wygra ligę*. Manchester City będzie blisko, na drugim miejscu. Manchester United trzeci. Czwarty Liverpool. Znacząca różnica pomiędzy nimi i piątym miejscem.

(* jeśli City nie kupi napastnika)

Czy Wielka Szóstka już nie istnieje?

Fifield: Tak, chociaż zwycięstwa nad Tottenhamem Hotspur oraz Arsenalem nadal będą przynosić satysfakcje „pozostałej 14”. Oba kluby mają sporo zaległości do nadrobienia, na i poza boiskiem. Leicester City, prowadzone przez Brendana Rodgersa, zwycięzcy FA Cup, przez dwa ostatnie sezony walczący do ostatniej kolejki o awans do Ligi Mistrzów, są w o wiele lepszej pozycji, by ranić czołowe kluby, niż dwa zespoły w północnego Londynu.

Leicester City, Manchester City
Fot. Alex Pantling – The FA/Getty Images

Cox: Tak. Leicester był lepszym zespołem od Arsenalu oraz Tottenhamu w obu poprzednich sezonach. Problem stanowi to, że „Wielka Czwórka” jest gorsza od „Wielkiej Szóstki”, ponieważ są cztery miejsca gwarantujące Ligę Mistrzów i zyski z tych rozgrywek pozwalają utrzymać swoją dominację. Jednak rosnące zyski z gry w Premier League sprawiają, że nie powinno być takiej sytuacji jak pomiędzy 2004 i 2010 rokiem, kiedy poważnym problemem był brak konkurencji.

Hurrey: W pewnym sensie byłoby szkoda, ponieważ byliśmy tak bliscy osiągnięcia zgody w pisowni wielkiej szóstki/Wielkiej Szóstki/tak zwanej, samozwańczej „Wielkiej Szóstki”. Mówimy jednak o poważniejszej rzeczy niż się wydaje: prawie już minęła próba przywrócenia Arsenalu do wielkości, niezależnie od tego, na którym miejscu zakończą ligę. Tymczasem oni oraz Tottenham mogą czuć, że są już wykluczeni z tej imprezy, jednak za sześć miesięcy każdego może czekać spory kryzys.

Anka: Wielka Szóstka to nadal ważny termin, nawet jeśli klub z północnego Londynu nieco odpadły. Menadżerowie oraz piłkarze w Premier League – zarówno z Wielkiej Szóstki, jak i spoza niej – często podchodzili inaczej do tych potyczek, niż do starć z pozostałą częścią ligi. (Podobnie zaczyna się dziać w spotkaniach z Leicester, więc termin „Wspaniała Siódemka” autorstwa Roba Tannera może się przyjąć). Koncept Wielkiej Szóstki nie odwzorowuje już rywalizacyjnej natury Premier League, ale jej historyczną oraz kulturową część.

Kto w tym sezonie będzie miał kłopoty?

Fifield: Wszystkie trzy zespoły które awansowały, czekają pewne trudności i mogą mieć kłopoty. Brentford jest największą niewiadomą na tym poziomie po nieobecności trwającej 74 lata. Na pewno jednak w ich wąskim składzie jest jakość. Poza tym, na pewno Burnley musi się lepiej spisać na rynku transferowym. Zwłaszcza, że Sean Dyche wciąż nie podjął decyzji o tym, czy po tym sezonie będzie kontynuował współpracę z klubem. Southamtpon musi znaleźć następcę Danny’ego Ingsa. Newcastle wciąż wydaje się klubem pogrążonym w stagnacji. Ciekawie będzie również obserwowanie, jak Wolves poradzą sobie po odejściu Nuno Espirito Santo, a Crystal Palace bez Roya Hodgsona. Czy któreś z nich będzie miało kłopoty, przekonamy się wkrótce.

Cox: Trudno odpowiedzieć na to pytanie w ciekawy sposób – oczywiście będą to trzy kluby, które awansowały oraz te, które znajdowały się na dole tabeli w poprzednim sezonie. Być może najciekawszą kwestią jest to, że Burnley, będące najbliższe spadku w poprzednim sezonie, zakończyło z jedenastoma punktami przewagi nad strefą relegacji. Innymi słowy, nie było za bardzo walki o utrzymanie. Nikt nie był w zbyt wielkich tarapatach, jeśli chodzi o drugą część tabeli, nikt nie zwolnił swojego menadżera w trakcie sezonu. Czy to może spowodować, że np. Southampton albo Burnley będą zbyt pewne siebie i przez to wpadną w tarapaty?

Hurrey: Niesamowite jest dla mnie to, że Burnley w ciągu ostatnich dwóch sezonów pozyskało jedynie Dale’a Stephensa, Erika Pietersa, Jaya Rodrigueza oraz Josha Brownhilla i mimo to uniknęli walki o utrzymanie. Nathan Collins oraz Wayne Hennessey to również nie są nazwiska, które robią wrażenie w 2021 roku, więc jestem ciekawy, czy Sean Dyche uchroni ich przed brakiem świeżości. Ich krótkoterminowym celem jest pozyskanie jakichś lepszych zawodników. Ich średnioterminowym celem jest nie dać się wciągnąć w wir Championship. Ich długoterminowym celem jest uniknięcie bycia tematem na artykuł o długości 6 tys. słów dla The Athletic.

Anka: W trakcie tego lata Southampton sprzedało podstawowego lewego obrońcę do Leicester City i czołowego strzelca do Aston Villi.

Wydaje się to bardzo podobne do ery Rafy Beniteza w Newcastle: utalentowany (i często uparty) trener w osobie Ralpha Hasenhuttla robi co może, aby wyciągnąć maksa z wąskiego i niezbalansowanego składu, a tymczasem sfrustrowani kibice zadają pytania o plany właścicieli i możliwość przejęcia klubu przez kogoś innego.

Southamtpon ma możliwość bycia zespołem, który powalczy o udział w Lidze Konferencji. Mają też możliwość bycia zespołem z 15-18 miejsca, uwikłanego w walkę o utrzymanie.

Którego zawodnika będziecie oglądać z największą ekscytacją?

Fifield: Michaela Olise, jednego z czołowych młodzieżowców pozyskanych przez Palace, który ma potencjał, aby namieszać na tym poziomie. Ofensywny pomocnik przyszedł z kontuzją pleców, przez którą musiał odpoczywać całe lato i nie będzie dostępny aż do późnej jesieni, jednak pozyskano go, myśląc o przyszłości. Był wyróżniającym się zawodnikiem na poziomie Championship, zapewniał gole i asysty, a myśl o połączeniu go z Eberechim Eze oraz Wielfiedem Zahą brzmi pysznie.

Fot. Steve Persons/PA Images via Getty Images

Cox: Ivan Toney zdobył 31 bramek w Championship w poprzednim sezonie i dwie kolejne w play-offach (w tym jedną w finale). Jeśli Patrick Bamford potrafił zdobyć 17 goli dla beniaminka, nawet jeśli była to absurdalnie ofensywna maszyna Marcelo Bielsy, to nie ma powodu, aby Toney nie mógł spisać się podobnie.

Hurrey: Leon Bailey zakończył trwające 15 lat pogłoski łączące go z Premier League i chociażby z tego powodu cieszę się, że tutaj trafił. Aston Villa bez Jacka Grealisha jest niezłym miejscem, żeby przyciągnąć trochę uwagi. Patson Daka bardzo pasuje do Leicester i spodziewam się, że od razu odpali.

Anka: W moim tygodniowym czasie oglądania spotkań Manchesteru United? Jadon Sancho.

W moim „po prostu lubię oglądać piłkę” czasie? [Głęboki wdech] Ivan Toney, Michael Olise, Leon Bailey, Patson Daka, Boubakary Soumare, Trincao, Valentino Livramento, Thiago Alcantara, Timo Werner, Marc Guehi, Moises Caicedo.

Co nas najbardziej zaskoczy?

Fifield: Życie bez Jacka Grealisha w Aston Villi oraz Rafa Benitez jako menadżer Evertonu. Oba tematy są bardzo intrygujące. Ta druga kwestia już dzisiaj wydaje się surrealistyczna. Przekonanie większości na Goodison Park, że ta współpraca ma jakikolwiek sens będzie prawdopodobnie jednym z największych wyzwań w karierze Hiszpana.

Cox: Przewidywanie zaskoczeń jest, z definicji, grą głupców. Ciekawą kwestią będzie przewaga gospodarzy. Poprzedni sezon był pierwszym w historii wszystkich angielskich dywizji, kiedy więcej było zwycięstw wyjazdowych niż domowych. Wszyscy wiemy dlaczego. Więc co się wydarzy teraz? Czy przewaga gospodarzy powróci na swój poprzedni poziom? Czy piłkarze oraz sędziowie będą jeszcze mocniej onieśmieleni domową publicznością po grze bez kibiców i będzie to jeszcze poważniejszy czynnik? A może zdadzą sobie sprawę, że przewaga stadionu rozgrywa się tylko w ich głowach i stanie się mniej istotna? Nie mam pojęcia.

ADAM-WEBSTER-BRIGHTON
Fot. Justin Setterfield/Getty Images

Hurrey: Brentford – które stanie się 50. klubem w Premier League – z całą pewnością będzie przynajmniej „powiewem świeżego powietrza”, więc nie mogę tego nawet nazwać zaskoczeniem. Niektórzy z was mogą wydać z siebie ciche „huh?”, kiedy zobaczą Ashleya Younga, który cichutko powrócił ze swojej zwycięskiej przygody w Serie A i zajął miejsce w jednym z narożników Aston Villi.

Anka: Crystal Palace. Nie potrafię zrozumieć określenia „Patrick Vieira – Menadżer piłkarski” i tak samo nie potrafiłem zrozumieć składu Crystal Palace w końcówce sezonu 2020/21. Tak więc legenda Arsenalu ma pracę skrojoną dla siebie.

W najlepszym wypadku Vieira wyciąga swoją imponującą listę kontaktów i ściąga młode, obiecujące talenty, które odświeżają Palace i pomagają w walce o górną część tabeli.

Najgorszy scenariusz? Vieira ponownie próbuje formacji W-M. Zaha stwierdza, że to nie dla niego, a Palace mierzy się z kolejną nieudaną przebudową w stylu Franka de Boera.

Jeśli wydarzy się xxx, będę wściekły…

Fifield: Oczywistą odpowiedzią będzie powtórzenie restrykcji związanych z COVID-19, które ograniczają liczbę kibiców obecnych na meczach. Ostatni sezon odbył się bez emocji słyszanych z trybun. Nadchodzący sezon z całą pewnością jakoś zostanie dotknięty przez koronawirusa, najprawdopodobniej nieobecnością zawodników, którzy zachorują. Nie jest to miły scenariusz, ale myśl o kolejnym sezonie za zamkniętymi drzwiami jest okropna. Wręcz nieprawdopodobna.

Cox: W trakcie ostatnich Mistrzostw Europy pojawiły się bzdurne narzekania na to, że domowi kibice buczą na rywali, kiedy ci się rozgrzewają albo gwiżdżą w trakcie ich posiadania piłki. To wszystko jest częścią gry i sprawia, że mecze piłkarskie są takie ciekawe. Przez cały sezon obserwowaliśmy, jak wielkim czynnikiem była obecność domowych kibiców, więc czemu nie mieliby oni utrudniać życia przyjezdnym bardziej, niż kiedykolwiek? Niektórzy mają taką obsesję na punkcie usuwania naprawdę obrzydliwych rzeczy z trybun (które oczywiście, nadal się zdarzają i powinny być piętnowane), że zapominają o kibicach, którzy mają pełne prawo buczeć na rywali. Powiem to ogólnie, żeby nie wskazywać osobno palcem: odpie*dolcie się.

Hurrey: Nieszczere marudzenie na VAR. Nie wiem, która opcja była gorsza od 2019 roku: 1) Sarkastyczna Brygada, która może i ma rację co do „ducha” zasad związanych z pozycją spaloną, ale nie jest w stanie zaproponować żadnej sensownej alternatywy, czy 2) ludzie, którzy udają, że VAR jest poza ich zrozumieniem, a o piłce nożnej decydują teraz „roboty”. Nie trzeba być fanem VARu (osobiście sam chętniej zaufałbym oczom asystentów sędziego w kwestii spalonego), żeby docenić, jak trudnym wyzwaniem jest prowadzenie meczu piłkarskiego w czasach tak szybkich interakcji.

Jak się okazuje, Sarkastyczna Brygada została zaspokojona przez – nie mogę uwierzyć, że muszę pisać te słowa – nową, grubszą linię spalonego, która ma wyeliminować milimetrowe sprawy. Kolejny kłopoty? Co tak naprawdę będzie się liczyć jako „granica”?

Anka: Wyścig o tytuł i walka o utrzymanie, które zakończą się przez Świętami Bożego Narodzenia.

Różnice w piłce nożnej zostały poszerzone poprzez przyspieszoną presję finansową i pół sezonu rozgrywanego za zamkniętymi drzwiami. W poprzednich rozgrywkach Graham Potter zaobserwował, że 95 procent ligi definiują finanse, więc musi znaleźć coś w pozostałych 5 procentach, aby dać nadzieję kibicom Brighton.

Piłka nożna powinna dążyć do tego, żeby zamienić 5 procent w 15 procent – nie w 1,5 procenta.

Jeśli wydarzy się xxx, będę szczęśliwy…

Fifield: Vieira odnosi sukces w Crystal Palace. Pogoń klubu za następcą Hodgsona była co najmniej skomplikowana, wielu próbowało się wślizgnąć na tę posadę i oferowało swoje usługi. Jednak Vieira chce zostawić po sobie ślad również jako menadżer Premier League i otrzymał projekt odmłodzenia na Sulhurst Park. Uwierzono w jego metody i jak na razie wszystko wygląda dobrze. W kwestii taktyki wszystko wydaje się bardziej spójne niż pod wodzą De Boera. Miejmy nadzieję, że zagwarantowano mu odpowiednio dużo czasu, aby zintegrować nowy personel oraz dać szansę młodym zawodnikom zabłysnąć.

Cox: Mam nadzieję, że radosne sceny na Wembley po tym, jak Leicester wygrało FA Cup przekonają menadżerów do poważniejszego traktowania tych rozgrywek, ale nie będę za to wstrzymywał oddechu.

Hurrey: Jak w każdym innym sezonie, zawodnik z pola musi zostać bramkarzem przez co najmniej 10 minut.

Anka: W trakcie mojej pracy? Paul Pogba podpisze nowy kontrakt. Solskjaer pozyska defensywnego pomocnika przed zamknięciem okienka. Klub popracuje nad spełnieniem złożonych obietnic, których nie dotrzymał dla Casey Stone w żeńskiej drużynie.

Fot. Robbie Jay Barratt – AMA/Getty Images

Ogólnie? [Głęboki wdech] Aston Villa powalczy o grę w Lidze Europy. Leicester zajdzie daleko w Lidze Europy. Tottenham potraktuje Ligę Konferencji poważnie. Brighton przełamie klątwę xG. Wolves stanie się przyjemne do oglądania. Toney i Pukki strzelą ponad 10 bramek. Tammy Abraham trafi do nowego klubu, gdzie będzie podstawowym napastnikiem.

Jakie taktyczne trendy będziemy obserwować?

Fifield: Teoretycznie kilka klubów powinno mieć więcej czasu na treningi po zeszłosezonowym przeciążeniu, więc możemy się spodziewać jakichś sprytnych zagrywek. Powrót kibiców na stadiony może dodać nieco odwagi w grze, zachęcić do wyższego pressingu i zaniechania pasywnej defensywy. Energia kibiców może pobudzić piłkarzy.

Cox: Rotacja na skrzydłach wydaje się obecnie najgorętszym tematem.

Hurrey: Dla wszystkich zafiksowanych ofensywnie menadżerów, trudno oprzeć się wrażeniu, że zespoły próbują czegoś tylko dlatego, że jest to aktualnie modne. Tak było z trzema obrońcami w latach 1995-1999 i tak teraz będzie z odwróconymi bocznymi obrońcami. Obawiam się, że zobaczymy w takiej roli Aarona Cresswella w West Hamie po lewej stronie albo niedokładnego Phila Bardsleya wspierającego Dwighta McNeila po lewej stronie w swobodnie płynącym z nurtem Burnley pod wodzą Dyche’a.

Anka: Po tym, jak wszyscy załamywali ręce na piłką nożną za zamkniętymi drzwiami, dotkniętą przez COVID, teraz powinniśmy zobaczyć kilka zespołów eksperymentujących z wyżej ustawioną linią defensywy.

Prawdopodobnie będziemy potrzebowali kilku tygodni, aby sezon rozgrzał się po Mistrzostwach Europy i Copa America, z perspektywą przerwy kadrowej we wrześniu. Jednak w październiku wszyscy już powinni wiedzieć co chcą grać i mocniej naciskać w kolejnych spotkaniach.

Również stałe fragmenty gry. Będziemy obserwować wzrost dobrze wykonywanych, powtarzalnych ofensywnych stałych fragmentów gry, ponieważ trenerzy będą mieli czas, aby tego uczyć.

Jakie są twoje nadzieje na ten sezon?

Fifield: Że walka o tytuł nie zostanie rozstrzygnięta przed zakończeniem roku. Genialnie byłoby oglądać trzy albo cztery zespoły walczące na najwyższym poziomie, podczas gdy drużyny ze środka tabeli mogłyby sprawiać niemiłe niespodzianki. Równie ciekawe byłoby, gdyby żaden z zespołów za szybko nie miał podciętych skrzydeł, aby zapewnić sobie emocjonującą walkę o utrzymanie w dalszej części sezonu. Żaden z tych scenariuszy nie wydaje się specjalnie prawdopodobny, ale możemy marzyć.

Cox: Będzie walka o tytuł. Od kilku lat nie oglądaliśmy dobrej walki o tytuł i było dosyć nudno. Kampania ligowa powinna prowadzić nas do ekscytującego wyścigu, a ostatnio końcowe miesiące wydawały się wręcz rozczarowujące. Nie dbam o to, kto będzie w to zamieszany, po prostu dajcie nam jakieś emocje w maju i będę szczęśliwy.

Hurrey: Piłkarze nie będą wdeptywani w ziemię, tak jak się to działo przez ostatnie półtorej sezonu. Nie chodzi o zwykły dobrobyt: po prostu okropnie się ogląda, jak kolejnemu zawodnikowi puszczają ścięgna podkolanowe. Powrót kibiców oznacza dodatkową adrenalinę, więc nie miałbym nic przeciwko ponownym Super Niedzielom, kiedy wszystko rozgrywało się w samych końcówkach.

Anka: Miejmy nadzieję, że powrót kibiców przypomni wszystkim, że piłkarze to ludzie, a nie automaty stworzone do zabawiania nas. Chciałbym zobaczyć mecz piłki nożnej, w którym zawodnik nie trafia rzutu karnego i nie doświadcza rosnącej fali ataków w swoich mediach społecznościowych.

Dobrze by było też, aby kustosze piłki nożnej spojrzeli na to, co wydarzyło się na górze i na dole angielskiej piramidy oraz jak obecnie wyglądają Inter Mediolan oraz Barcelona. Aby zdali sobie sprawę, że finansowa bańka w końcu pęknie, jeśli nadal będzie tak lekkomyślnie zarządzana.

Piłce nożnej dobrze zrobiłby lekki, a potem ciężki finansowy reset.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze