The Athletic: Frustrujący remis. Man Utd wciąż potrzebuje wzmocnień do środka pola

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

W 2. kolejce Premier League Manchester United nie rozegrał już tak efektownego i efektywnego meczu jak przeciwko Leeds United. Słowa uznania należą się Southampton, które wykluczyło największe atuty „Czerwonych Diabłów” oraz uwypukliło braki w środkowej strefie. Więcej o tym przeczytacie w poniższej analizie The Athletic od Carla Anki.

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA:

Pomimo całego rozczarowania, można powiedzieć, że po remisie Manchesteru United z Southampton 1:1 szklanka jest do połowy pełna.

Mason Greenwood ewoluuje w jednego z najlepszych napastników tej ligi, zdolnego do rewelacyjnych i obrzydliwych wykończeń.

Harry Maguire nie musi mieć dobrego meczu, aby być efektywnym środkowym obrońcą (w 76. minucie otrzymał żółtą kartkę za cyniczne pociągniecie Che Adamsa, aby ochronić zespół przed stratą rozluźnionego Aarona Wan-Bissaki).

Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera zaczęli zmieniać sposób rozgrywania stałych fragmentów gry, odchodząc od dośrodkowań kierowanych na Harry’ego Maguire’a i próbując ustawić Paula Pogbę na dalszym słupku.

United wyszli na to spotkanie bez Raphaela Varane’a, Edinsona Cavaniego i Jadona Sancho w wyjściowej jedenastce. Kiedy ci zawodnicy osiągną pełną sprawność, ich gra w ofensywie oraz w tyłach będzie bardziej spójna.

Jesteście teraz gotowi na szklankę do połowy pustą?

Manchester United wciąż potrzebuje wzmocnień do środka pola.

Przed sezonem 2021/2022 Solskajer mówił o pragnieniu, aby jego drużyna rywalizowała o wielkie trofea w kwietniu oraz maju. To subtelna deklaracja intencji menedżera Manchesteru United, w połowie mówiąca o ciągłej poprawie klubu pod jego kierownictwem, a w połowie pomijająca pracę, jaką musi jeszcze wykonać, aby jego zespół mógł rywalizować o mistrzostwo.

Skład United posiada wystarczającą jakość, aby oczekiwać od nich miejsca w czołowej czwórce, ale występuje różnica pomiędzy byciem pretendentem do tytułu a faworytem. W niedzielę ta różnica wynikała z eratycznej gry Freda i starzejącego się Nemanji Maticia, którzy nie potrafili łączyć gry Manchesteru United.

Ekipa Ralpha Hasenhuttla może być upartym i często agresywnym rywalem, znanym ze swojego skoordynowanego pressingu w ustawieniu 4-4-2. Dwójka wysuniętych napastników Southampton z przyjemnością utrudnia przeciwnikom grę od tyłu, starając się przecinać linie podań pomiędzy środkowymi i bocznymi obrońcami.

Szeroko ustawieni boczni pomocnicy oraz obrońcy Hasenhuttla lubią podwajać każdego zawodnika ustawionego na skrzydle, który odważy się na drybling w ich pole karne, chętnie wykorzystując przy tym linię końcową jako dodatkowego obrońcę.

W centralnych strefach dwaj defensywni pivoci będą zastawiać pułapki, atakując mniej pewnych siebie środkowych pomocników oraz starając się odebrać im piłkę wysoko, jeżeli zawiedzie ich przyjęcie. Southampton posiada młodą drużynę, która opiera się na kolektywnym wysiłku, aby zniweczyć indywidualny błysk bogatszych rywali. W niedzielę, raz po raz, najgroźniejsi piłkarze Manchesteru United znajdowali się w sytuacji, w której byli ściśnięci i zamknięci, gdy znajdowali się w posiadaniu piłki.

Liczono, że tkanka łącząca atak i defensywę United zostanie odnaleziona w odzyskującym piłki Fredzie oraz opanowanych podaniach Nemanji Maticia, ale obaj panowie zostali połknięci przez energiczny środek pola Southampton. Kibice mogą narzekać na mocne wejście Jacka Stephensa w Bruno Fernandesa w 30. minucie, ponieważ w poprzednim sezonie prawdopodobnie zostałoby ono uznane za faul, ale gracze United nie byli świadomi subtelnych zmian w przepisach, które pozwalają drużynom atakującym na większy przywilej wątpliwości [uniewinnienie kogoś z powodu wątpliwości, np. w wyniku braku wystarczających dowodów – wyj. red.].

[Che] Adams skorzystał z braku koncentracji, szybko przekładając piłkę między nogami, co pozwoliło mu uniknąć próby zablokowania przez Freda i posłać niskie uderzenie z dala od Davida de Gei, które ostatecznie wylądowało w bramce.

W przerwie meczu przeciwko Leeds United podopieczni Solskajera prowadzili 1:0 i czuli się komfortowo, wyciągając rywala z jego preferowanego ustawienia, dzięki czemu mogli atakować powstałe przestrzenie.

W przerwie starcia z Southampton przegrywali jedną bramką i mieli problemy, aby przetransportować futbolówkę do napastników, którzy mieli odrobinę miejsca. Ich średnie ustawienie z pierwszych 45 minut pokazało drużynę posiadają ambicję, aby przemieszczać się z piłką wyżej, ale zarówno Luke Shaw (nr 23), jak i Aaron Wan-Bissaka (nr 29) byli w dużej mierze przyparci do muru, a niebezpieczni Pogba (6), Bruno Fernandes (18) oraz Greenwood (11) byli wypychani jak najdalej od bramki.

Strzał z drugiej połowy w wykonaniu Masona Greenwooda po szybkiej wymianie pomiędzy Fernandesem a Pogbą pozwolił United uniknąć kompromitacji, ale warto podkreślić, że podopieczni Solskjaera w drugiej połowie nie przypuścili szturmu na bramkę Southampton.

Fred zaliczył na St Mary’s jeden ze swoich słabszych występów, ale po tym jak został zmieniony przez Scotta McTominaya w 76. minucie, United wyglądali jeszcze gorzej w kole środkowym. (Nie jest to zarzut wobec McTominaya, który zaprezentował oznaki poprawy przy szybszym podawaniu do przodu, ale wciąż zmaga się z drobnymi kontuzjami.)

Manchesterowi United brakuje w środku piłkarza, który miałby odpowiednią energię, aby stawić czoła pomocnikom Southampton: Fred wykonał trzy wślizgi i 13 razy przechwycił piłkę, ale też stracił ją 16 razy. Brakuje też zawodnika inteligentnego, który pozwoliłby im ominąć pressing w środku pola. W niedzielę Matić podawał z zaledwie 75-procentową skutecznością a Fred z 77,5-procentową.

Zmiana Southampton w 70. minucie zmieniła ich ustawienie z 4-2-2-2 na 5-3-2, co jeszcze bardziej stłumiło Manchester United. Drużyna Solskjaera kończyła mecz w podobnej formacji, co rywale.

W najlepszym wydaniu, zespół Solskjaera to artyści nokautu, którzy zostawiają przeciwników na pastwę losu po efektownych, szybkich kombinacjach. W niedzielę problemem było Southampton w szczytowej formie, które jest są specjalistą od poddań. Piłkarze Hasenhuttla pracują, aby sfrustrować przeciwnika poprzez wykluczanie ich ulubionych ruchów, a następnie zastosować własne, wyjątkowe manewry.

– Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że stworzyliśmy wystarczająco dużo sytuacji, aby wygrać to spotkanie. Momentami graliśmy niezły futbol, ale potem zatraciliśmy się i mogliśmy przegrać, gdyby nie bardzo dobra interwencja Davida de Gei. Zdobyliśmy punkt, będąc na straconej pozycji, chociaż nie tego chcieliśmy – ocenił ten mecz Solskjaer.

Jeżeli Norweg chce poprawić wynik z poprzedniego sezonu, to musi wymagać więcej od swojego środka pola, zwłaszcza przeciwko bardziej zawziętym oponentom.

Z niedzielnego remisu 1:1 można wyciągnąć jeszcze jeden optymistyczny wniosek. Podział punktów sprawił, że Manchester United przedłużył swój wyjazdowy rekord do 27 meczów, w których odnieśli 17 zwycięstw i 10 remisów.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze