The Athletic: Porażka z Aston Villą. Co jest nie tak z Manchesterem United?

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

W sobotę Manchester United w rozczarowującym stylu przegrał z Aston Villą na własnym stadionie 0:1. Laurie Whitwell z serwisu The Athletic w swoim pomeczowym artykule skupił się na problemach, które miały wpływ na tak słaby występ w 6. kolejce Premier League. Te same problemy wywołują pewne obawy w związku z tym, co może nadejść w dłuższej perspektywie. Przed Ole Gunnarem Solskjaerem wiele pracy, aby udobruchać rozżalonych kibiców.

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA:

Po domowej porażce 0:1 z Aston Villą i występie, który był niepokojący ze względu na swoją kruchość, referendum w sprawie kadencji Ole Gunnara Solskjaera jako menedżera Manchesteru United znowu powróciło.

United zanotowali w tym spotkaniu 59,6% posiadania piłki i oddali 28 strzałów, ale nie kontrolowali przebiegu spotkania, kiedy mieli piłkę przy nodze i byli podatni na bezpośrednie ataki Aston Villi.

Pomijając rzut karny spudłowany przez Bruno Fernandesa, według Opta Manchester United stworzył tylko jedną dużą okazję do zdobycia bramki, podczas gdy Aston Villa wykreowała trzy takie sytuacje. Uderzając z jedenastego metra, Bruno Fernandes posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Jego strzał pasowałby bardziej do rugby i Super League Grand Final, który odbędzie się już za dwa tygodnie. Solskjaer natomiast skomentował tę porażkę słowami: „Pomiędzy niebem a piekłem występuje cienka granica.”

Idąc tokiem rozumowania norweskiego szkoleniowca, ta porażka jest dla Manchesteru United jak czyściec. Ich dobry początek w Premier League został sprowadzony do poziomu znanego z poprzednich sezonów, kiedy zaprzepaścili szansę na tytuł. The Athletic przyjrzało się problemom Manchesteru United z tego spotkania, które powodują obawy w związku z tym, co może nadejść w dłuższej perspektywie…

ATAK Z ZASKOCZENIA

Nieprzewidywalność to dobra cecha wśród napastników, którzy którzy chcą rozbijać defensywy, ale w kilku momentach można było odnieść wrażenie, że sami piłkarze United nie są pewni planu. Najjaśniejszym punktem Manchesteru United był Mason Greenwood, który nieustannie wchodził w posiadanie piłki i atakował obronę Aston Villi. Młody napastnik zawalił jednak kilka akcji, ponieważ czasami zbyt długo utrzymywał się przy piłce i samolubnie strzelał na bramkę, zamiast podać do dobrze ustawionego kolegi z drużyny.

Greenwood sfrustrował Fernandesa m.in. w pierwszej połowie, strzelając z ostrego kąta, zamiast wyłożyć mu piłkę na czystą pozycję. Cristiano Ronaldo również został przez niego pominięty przy dośrodkowaniu w drugiej połowie. 19-latek oddał najwięcej strzałów w ekipie United (8), dwa razy więcej od Cristiano Ronaldo.

Jego drybling pokazuje, że może być efektywny jako skrzydłowy. W meczu przeciwko Aston Villi był momentami elektryczny, ale lubi ścinać z prawej strony, co przy Aaronie Wan-Bissace, który nie ma naturalnego instynktu do wychodzenia na obieg, sprawia, że United są ustawieni wąsko.

Znalezienie równowagi, w której piłkarze nawzajem rozumieją swój rytm, jest niezbędne. I jest to coś, co zależy od Solskjaera. Skoro Ronaldo nie potrafi oddać ani jednego celnego strzału, to coś musi być nie tak.

Manchester United

BRAK KONTROLI

Oznaką niestabilności tego meczu może być fakt, że Scott McTominay do przerwy zaliczył 15 kontaktów z piłką a Douglas Luiz 16 – co stanowi najniższy wynik spośród wszystkich piłkarzy. Środek pola był często omijany przez długie podania lub pracę na skrzydłach. Manchester United zanotował w całym meczu 401 podań przy 266 Aston Villi, a ich skuteczność wynosiła 78% do 70%. To, co jednak rzuciło się w oczy, to nierówne tempo tych zagrań.

Solskjaer zgodził się z tym problemem. – Mogliśmy i powinniśmy spowolnić grę w niektórych momentach. Mamy jednak napastników, którzy są dobrzy w przejściu z obrony do ataku, ponieważ posiadają odpowiednią szybkość oraz umiejętności. Czasami nasze decyzje były zbyt pochopne i zbyt pospieszne. Nie mieliśmy wystarczającej kontroli, chociaż zanotowaliśmy 60% posiadania piłki oraz oddaliśmy 30 strzałów. Kiedy odzyskiwaliśmy futbolówkę, od razu patrzyliśmy do przodu, graliśmy do przodu i uderzaliśmy na bramkę. Być może powinniśmy jednak poświęcić trochę więcej czasu na budowanie akcji i wykreować większe szanse.

Pressing zapewnił ekipie Deana Smitha niebezpieczną i skuteczną przewagę. Złe podanie Harry’ego Maguire’a do Davida de Gei zapewniło wielką okazję Olliemu Watkinsowi. W drugiej połowie napastnik Aston Villi ponownie mógł umieścić piłkę w siatce, gdy znalazł się w sytuacji jeden na jednego z Raphaelem Varane’em po kolejnej szybkiej wymianie futbolówki. Martyn Pert, jeden z trenerów pierwszego zespołu United, krzyczał z trybun, aby Varane go wyczekał, ale środkowy obrońca zanurkował i wykonał wślizg, który mógł zakończyć się faulem, gdyby Watkins upadł na ziemię.

Piłkarze Manchesteru United wyglądali już w tym sezonie na odsłoniętych przeciwko Wolverhampton Wanderers, Newcastle United oraz Young Boys.

KONTUZJOWANI REPREZENTANCI ANGLII

Jak na swoje standardy Luke Shaw oraz Harry Maguire wyglądali w tym sezonie na ospałych. Niektóre osoby, które znajdują się blisko klubu, zastanawiały się, czy nie jest to kac po Mistrzostwach Europy. W meczu z Aston Villą obaj odnieśli kontuzję, ale nie po złych występach.

Shaw zbyt łatwo dał się ominąć podaniu McGinna, który uwolnił Matty’ego Casha. Prawy wahadłowy stworzył następnie ogromną okazję Mattowi Targettowi. Maguire natomiast pogorszył swoją sytuację z pierwszej połowy, wpadając po przerwie w McGinna podczas kontrataku rywali. Środkowy obrońca nie trafił w piłkę i musiał pociągnąć za sobą szkockiego gracza. Anglik miał ogromne szczęście, że sędzia Mike Dean nie dopatrzył się przewinienia.

Manchester United musi poczekać na prześwietlenia obu zawodników, zanim określi okres ich absencji, ale Solskjaer uznał, że środowy mecz Ligi Mistrzów z Villarrealem to dla nich zbyt wcześnie na powrót. To sprawiłoby, że Manchester United będzie musiał zagrać bez trzech podstawowych zawodników linii defensywnej, dodając do tego zawieszonego Aarona Wan-Bissakę. To szansa dla Victora Lindelofa, aby rzucić wyzwanie kapitanowi „Czerwonych Diabłów”.

ZAGROŻENIE ZWIĄZANE Z RZUTEM KARNYM

Piłkarze Manchesteru United już przed meczem wiedzieli, że Fernandes pozostanie wykonawcą rzutów karnych. Cristiano Ronaldo nie dyskutował, kiedy jego rodak wziął się za wykonywanie jedenastki. Tylko Fernandes wie, czy obecność w pobliżu zawodnika, który „prawdopodobnie zdobył najwięcej goli z karnych w światowym futbolu” – jak uważa Solskjaer – wpłynęła na jego technikę, ale to pierwszy raz, kiedy 27-latek próbował huknąć w środek bramki.

Starania Emiliano Martineza, aby wyprowadzić Fernandesa z równowagi, przyniosły skutek. Bramkarz Aston Villi powiedział mu, że to Cristiano Ronaldo powinien wykonywać rzut karny.

Teraz Manchester United znajduje się w sytuacji, która jest podobna do tej z sezonu 2019/2020, gdzie uwaga będzie skupiona na tym, kto jako następny podejdzie do rzutu karnego. Wówczas to Marcus Rashford i Paul Pogba znajdowali się pod dodatkową presją. Teraz Solskjaer będzie miał nadzieję, że sprawa zostanie szybko załatwiona przez konwersję.

Ronaldo był pierwszy zawodnikiem, który zszedł z boiska, uderzając pięścią w chorągiewkę. Solskjaer natomiast jest przyzwyczajony do tego, że wszystkie oczy są skierowane na grę jego zespołu. – Zrobicie z tego nagłówki, prawda? Będziemy teraz zakładać, jak reagowali zawodnicy. Bruno Fernandes spisywał się w tym elemencie doskonale. To bardzo dobry wykonawca rzutów karnych. Należy mu się kredyt zaufania.

– To, co mi się nie podobało, to sposób, w jaki rywale otoczyli sędziego w polu karnym i próbowali wpłynąć na Bruno. Najwyraźniej to zadziałało, ale nieprzyjemnie się na to patrzyło. Osiągnęli to, co chcieli.

STAŁE FRAGMENTY GRY

Manchester United nie stracił w tym sezonie gola ze stałego fragmentu gry, dopóki Kortney Hause nie wyprzedził Edinsona Cavaniego po rzucie rożnym Douglasa Luiza i nie pokonał Davida de Gei. Solskjaer przekonywał, że Watkins znajdował się na pozycji spalonej i przeszkadzał hiszpańskiemu bramkarzowi w interwencji, ale VAR i Andrew Madley podtrzymali decyzję głównego arbitra, ponieważ była to subiektywna ocena sytuacji.

United zostali jednak ostrzeżeni. Aston Villa w tym spotkaniu stworzyła sobie wcześniej sytuację z rzutu rożnego, kiedy Ezri Konsa główkował w pierwszej połowie nad bramką. Teraz uwagę na zachowanie Manchesteru United przy stałych fragmentach gry zwraca Eric Ramsay, trener, którego klub z Old Trafford sprowadził z młodzieżówki Chelsea.

Najlepsza sytuacja Manchesteru United nadarzyła się właśnie po dośrodkowaniu ze stojącej piłki, kiedy Varane podbił futbolówkę pod rzucie rożnym Bruno Fernandesa, a Pogba posłał strzał, który minimalnie minął słupek Aston Villi. Martineza po rzucie wolnym przetestował także Harry Maguire. Te próby sprawiły, że wskaźnik oczekiwanych bramek United wyniósł 1,41 bez wliczania rzutu karnego a Aston Villi 1,35, co może stanowić zaskoczenie, ale też pokazuje, jak ważne są stałe fragmenty gry.

W pierwszej połowie Manchester United zaprezentował dwa nowe schematy rozegrania, z których najskuteczniejszym była dwójkowa akcja Fernandesa oraz Shawa, dająca Greenwoodowi szansę na strzał ze skraju pola karnego – ale Shaw znalazł się na spalonym.

Ramsay był widziany obok Solskjaera na chwilę przed tym, gdy Aston Villa wywalczyła rzut rożny, po którym zdobyła bramkę. W tym samym czasie, w drugiej strefie technicznej, trener od stałych fragmentów gry Aston Villi, Austin MacPhee, rozmawiał z Deanem Smithem.

To, jak Manchester United zareaguje na te problemy, może zdefiniować ich sezon – i rządy Ole Gunnara Solskjaera.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze