The Athletic: Wywiad z Facundo Pellistrim. „Mój dziecinny podpis niemal kosztował mnie transfer do Manchesteru United”

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Facundo Pellistri, urugwajski skrzydłowy, który przebywa obecnie na wypożyczeniu w Deportivo Alaves porozmawiał z Andym Mittenem z The Athletic o początkach swojej kariery, grze w hiszpańskim klubie oraz nadziejach związanych z Manchesterem United.

Często słyszy się o pomocnikach i obrońcach, którzy zaczynają jako środkowi napastnicy, strzelają setki goli w młodym wieku, a następnie schodzą kilka pięterek niżej, gdy stają się dojrzalszymi zawodnikami. W przypadku Facundo Pellistriego było zupełnie inaczej. – Kiedy zaczynałem, chciałem tylko odzyskiwać piłkę. Oddawałem futbolówkę przeciwnikom tylko po to, żeby ją odzyskać. Mój ojciec myślał, że będę obrońcą.

Andy Mitten z The Athletic udał się do Vitorii, stolicy Kraju Basków, aby obejrzeć mecz w wykonaniu Deportivo Alaves, gdzie utalentowany Urugwajczyk przebywa na wypożyczeniu i spotkać się z nim, aby porozmawiać o jego dotychczasowych doświadczeniach i pierwszych krokach w piłce nożnej.

Pellistri ma spędzić w Alaves pełen sezon, a jego wypożyczenie zostanie zweryfikowane przez Manchester United według kilku czynników. Najważniejszym z nich będzie czas gry. Klub z Old Trafford zawsze postępuje w ten sam sposób i choć wie, że 19-latek nie rozpoczyna jeszcze meczów w wyjściowej jedenastce, to wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach Deportivo w jednej z najsilniejszych lig na świecie. Urugwajski talent dał popis swoich umiejętności przez ostatnie 30 minut gry przeciwko mistrzowi Hiszpanii, Atletico Madryt, która zakończyła się zwycięstwem baskijskiego klubu. Po meczu spotkał się z dziennikarzem The Athletic na stołówce, aby opowiedzieć o swoim życiu.

Czy odwiedziłeś Anglię, zanim trafiłeś do Manchesteru United?

– Kiedy miałem 15 lat, moja szkoła zakończyła się wycieczką do Londynu, Edynburga i Bath. Tak naprawdę pojechałem dziewięć dni później niż inne dzieci, ponieważ rozgrywałem w tym czasie ważne mecze. Moja rodzina zawsze nakłaniała mnie do ciężkiej pracy w szkole i rzeczywiście ciężko pracowałem. Niemniej jednak odrabianie pracy domowej po grze w piłkę było męczące. Najtrudniej było pomiędzy 13. a 17. rokiem życia. Gdy miałem 15 lat, moi znajomi urządzali wielkie imprezy, na które nie mogłem chodzić, ponieważ następnego dnia zawsze rozgrywałem mecz. Moja rodzina zawsze mówiła, że jeżeli chcę iść na imprezę, to w porządku, ale nie mogę robić obu rzeczy na raz. Musiałem odmawiać sobie wiele, ale dobrze się uczyłem – zwłaszcza z matematyki. Mój tata jest księgowym. Rodzina bardzo mnie wspierała. Jeździli ze mną wszędzie, nawet gdy grałem w Chinach. Zmienili swoje życie, aby być ze mną.

Jakiemu klubowi kibicowałeś w dzieciństwie?

– Penarolowi [50-krotny mistrz Urugwaju ze stolicy Montevideo – wyj red.]. Widziałem, kiedy Penarol awansował do finału Copa Libertadores w 2011 roku. Na fazę pucharową do Porto Alegre pojechało około cztery tysiące fanów. Razem z ojcem jechaliśmy autobusem przez 12 godzin. Byłem prawdziwym kibicem. Śpiewałem wszystkie przyśpiewki i wygraliśmy. W półfinale mierzyliśmy się z Velez Sarsfield z Argentyny i też znajdowałem się na trybunach. Było nas pięć tysięcy. Uwielbiałem te przyśpiewki…

A potem sam grałeś z tymi piłkarzami…

– Gra w pierwszym zespole Penarolu zawsze była moim marzeniem. Tylko to siedziało mi w głowie. I stało się. Zawodnicy, których podziwiałem, kiedy miałem 10 lat, nagle znaleźli się obok mnie w szatni i dawali mi rady. Potem zacząłem rywalizować z wielkimi piłkarzami z mojego kraju, jak Luis Suarez czy Edinson Cavani. Niesamowite. W barwach Alaves grałem przeciwko Luisowi w poprzednim i obecnym sezonie. Wymieniliśmy się koszulkami. Edinson Cavani jest natomiast moim kolegą z drużyny w Manchesterze United. Kiedyś podróżowałem, aby zobaczyć tych piłkarzy, jak np. na Mistrzostwach Świat w 2014 roku, kiedy Urugwaj pokonał Anglię. Znowu pojechałem autobusem. 36 godzin w jedną stronę (do brazylijskiego miasta Sao Paulo), ale wygraliśmy 2:1, więc było warto!

Jak grało się pod wodzą Diego Forlana, kiedy został menedżerem Penarolu?

– Z Diego mieliśmy fantastyczny okres przygotowawczy, bardzo profesjonalny, ale nie zdobyliśmy zbyt wielu punktów, a w Penarolu musisz ich zdobyć dużo. Diego Forlan wiele mnie nauczył. Na podłodze kładł proste drewniane pudełko. Można było kopnąć w nie piłką i nie byłeś pewny, gdzie ona wróci. Następnie przyjmowałeś futbolówkę i strzelałeś. Ustawiał też pięć piłek na linii i każdą z nich trzeba było kopnąć tą samą nogą w ten sam punkt bramki – często słabszą nogą. Podszedł do tego ćwiczenia pierwszy i wszystko zrobił dobrze, ponieważ był obunożny. Na początku każdy z nas miał o wiele słabszą drugą nogę, ale z czasem się poprawiliśmy. Stworzył też niesamowitą siłownię, w której mogliśmy trenować. Pomimo tego, że stracił pracę, to bardzo mi pomógł.

Kiedy usłyszałeś o zainteresowaniu innych klubów?

– Pojawiały się plotki o zainteresowaniu z Europy, ale nigdy nie wiadomo, co jest prawdą. Wszystko w mojej karierze potoczyło się bardzo szybko. Byłem tym zdenerwowany, ale Diego Forlan powiedział: „Dzwonił do mnie Manchester United. Są tobą zainteresowani. Po prostu rób dalej to, co robisz, a być może będziesz miał możliwość wyjazdu”. Potem pojawiły się kolejne oferty, jedna z Lyonu we Francji. To były bardzo stresujące dni dla mnie i mojej rodziny. Graliśmy dla Penarolu i wybuchła pandemia koronawirusa. Cały czas przebywałem na terenie ośrodka treningowego i musiałem tam spać. Nie widzieliśmy się z rodziną, a ja byłem sam w pokoju.

– Po głowie chodził mi Lyon, ale w ostatniej chwili pojawiła się oferta z Manchesteru United. Zadzwonił do mnie agent. To oczywiste, że chciałem iść do United. Kto by nie chciał? Kiedy grałem w FIFĘ, często ich wybierałem, ponieważ mieli wielu świetnych zawodników.

Jak wygląda transfer na inny kontynent podczas pandemii, w ostatnim dniu okienka transferowego i wieku 17 lat?

– Jest stresujący! Mój transfer został zrealizowany na 10 minut przed zamknięciem okna. Opuściłem boisko treningowe i podpisałem kontrakt. Zrobiłem to przez FaceTime. Podpisałem wszystkie papiery – a było ich mnóstwo, po angielsku i hiszpańsku – ale wtedy, kiedy myślałem, że wszystko zostało dopięte, dostałem informację od Manchesteru United, że mój podpis jest błędny. Mój podpis na starych aktach Urugwajskiego Związku Piłki Nożnej był moim starym podpisem, którego używałem jako dziecko.

– Gdy dostałem się do pierwszej drużyny Penarolu, koledzy z zespołu wyśmiewali mnie, ponieważ podpisywałem się jak dziecko. Kazali mi to poprawić, więc zmieniłem styl z dziecięcego na bardziej dorosły. Mniej więcej wyglądało to jak F.A.C.U.N.D.O P.E.L.L.I.S.T.R.I. Wciąż widniało to na oficjalnych dokumentach, więc wszystko należało ponownie wydrukować i podpisać. Dlatego musieliśmy czekać na potwierdzenie. Manchester United poprosił o wydłużenie okna o godzinę. Bardzo się martwiłem, bo jeśli papiery nie byłyby w porządku, nie mógłbym podpisać kontraktu i nie mógłbym też występować dla Penarolu.

– Moja dziewczyna ciągle odświeżała stronę internetową Manchesteru United, aby sprawdzić, czy podpisałem kontrakt. W końcu krzyknęła: „Patrzcie! Manchester United umieścił cię na swojej stronie!” Wszyscy zaczęliśmy świętować.

Jak ci się mieszkało w Manchesterze?

– Klub podarował mi dom z zapasem jedzenia na dwa miesiące. Różnica pomiędzy United a klubem z Urugwaju była niesamowita. Wiele osób się nami opiekowało. Jeżeli mieliśmy jakiś problem, wystarczyło zadzwonić. Gdybym chciał nowy telefon – nie ma sprawy. Tak naprawdę nie chciałem wielu rzeczy. Nie poprosiłem nawet o maté (tradycyjny południowoamerykański napój z liści ostrokrzewu), bo tak naprawdę go nie piję.

– Gdy po raz pierwszy zacząłem trenować z pierwszym zespołem, byłem zdenerwowany, ponieważ od 10 dni w ogóle nie kopałem piłki. Zawodnicy potraktowali mnie niesamowicie, szczególnie Juan Mata i David de Geą, którzy rozmawiają po hiszpańsku. Trening był bardzo intensywny. Piłka krążyła dużo szybciej niż w pierwszej drużynie Penarolu. Byłem w szoku, ale motywowałem się, że muszę dać radę.

– W Manchesterze United, kiedy dostajesz piłkę, nie możesz myśleć o kontroli przed wykonaniem podania. Jeżeli to zrobisz, zaliczysz stratę. Musisz zadecydować o swoim podaniu, zanim trafi do ciebie futbolówka. Z dnia na dzień radziłem sobie lepiej, a potem zagrałem kilka meczów w drużynie U-23. Pojechałem do Paryża na mecz Ligi Mistrzów (wygrana 2:1 trzy tygodnie po podpisaniu kontraktu) i usiadłem na ławce rezerwowych. Nie byłem zdenerwowany, ponieważ czułem, że nie wyjdę na murawę. Mecz był niesamowity, wszyscy zawodnicy również.

– Nieustannie notowałem progres na treningach. Poziom był bardzo wysoki każdego dnia. Jeżeli nie potrafisz się na nim utrzymać, to nie będziesz grał dla Manchesteru United. Przyzwyczajałem się do życia w Anglii. Jeździłem nawet samochodem po drugiej stronie drogi…

Jeździłeś?

– Nikt z mojej rodziny nie chciał, więc musiałem. Inni w samochodzie śmiali się, bo nie byłem przyzwyczajony do jazdy po lewej stronie. Jechałem środkiem drogi. Najtrudniej było wtedy, gdy na drodze nie znajdowały się żadne samochody. Kiedy były inne, moglem jechać za nimi. Inaczej nie wiedziałem, gdzie się udać. Często uderzam kołami o krawężniki.

– Lubię Anglię. Ludzie byli uprzejmi, ale wciąż trwaliśmy w pandemii koronawirusa, a w styczniu sam się zaraziłem. Byłem zdziwiony, że złapałem wirusa. Moja rodzina nie wychodziła z domu, chyba że do supermarketu i była bardzo ostrożna, kiedy to robiła. Każdy z nas podczas treningów przechodził przez testy. Pewnego dnia Steve McNally, lekarz, powiedział, że mogę mieć COVID i że muszę ponowić badanie. Moja rodzina była przerażona, a następnego dnia potwierdzono wynik pozytywny. Czułem się źle przez jeden dzień, ale poza tym jedynym objawem było to, że straciłem smak i węch. Moja mama gotowała rybę, a to silny zapach. Nic jednak nie czułem. Otworzyłem kawę, żeby ją powąchać – nic. Wciąż nie odzyskałem pełnego węchu i smaku. W tym czasie cała moja rodzina zachorowała na COVID. Mój ojciec przeszedł przez niego najgorzej. Niewiele brakowało, by trafił do szpitala.

Kiedy wyzdrowiałeś, spodziewałeś się gry w pierwszym zespole?

– Nie spodziewałem się, że znajdę się w wyjściowej jedenastce, ale chciałem zaliczyć kilka minut w seniorskiej drużynie. Rozmawiałem z Martynem (Pertem), jednym z trenerów. Wyjaśnił mi, że przybyłem w trakcie sezonu i będzie trudno o minuty. Powiedział, że najlepszą opcją byłoby udanie się na wypożyczenie, aby grać regularnie. Chcieli, abym przyzwyczaił się do futbolu na wysokim poziomie w Europie i dlatego trafiłem do Alaves. Poziom był wysoki – to druga najlepsza liga na świecie.

– Inne kluby również wyraziły swoje zainteresowanie, ale Alaves pokazał największe chęci. Poszedłem tam, zacząłem pojawiać się na boisku jako zmiennik, a następnie rozegrałem pięć meczów w wyjściowej jedenastce. Potem doznałem kontuzji i spieszyłem się z powrotem. Nie byłem gotowy, ale wróciłem pod koniec sezonu, grałem dobrze i udało nam się utrzymać. To był dobry rok, byłem szczęśliwy. United chcieli mnie z powrotem. Po powrocie zastałem zupełnie inne miasto, w którym wszystkie restauracje były otwarte. To niesamowite.

Udało ci się również zaliczyć dobry okres przygotowawczy w Manchesterze United…

– Bardzo dobry. Czułem się silniejszy w pierwszej drużynie. Strzeliłem gola przeciwko Derby County. To był bardzo trudny okres przygotowawczy, najtrudniejszy, jakiego doświadczyłem. Byłem wycieńczony fizycznie, ponieważ treningi odbywały się na tak wysokim poziomie. Do klubu trafili nowy zawodnicy, w tym na moją pozycję (Jadon Sancho), więc pomyślałem, że to dobry pomysł, aby ponownie udać się na wypożyczenie. Najlepszą rzeczą dla młodego zawodnika jest gra i zdobywanie doświadczenia.

Wróciłeś na wypożyczenie do Alaves…

– Nie byłem w Europie przez rok, przeszedłem do Manchesteru, potem do Alaves, wróciłem do Manchesteru na okres przygotowawczy i znowu wróciłem tutaj. Miałem inną opcję w La Liga, ale w Alaves byłem szczęśliwy. Czułem też, że nie odkryłem jeszcze Vitorii. To piękne, małe miasto. Wszyscy, którzy mnie odwiedzili, uwielbiają to miejsce – jedzenie jest niesamowite.

Jak idzie gra w piłkę nożną?

– Nie spędziłem okresu przygotowawczego z Alaves, ale taki jest futbol i nie wyszedłem w wyjściowej jedenastce przeciwko Realowi Madryt, choć pojawiłem się na 22 minuty. Ciągle pojawiam się na boisku jako zmiennik. Wyniki nie były dobre, ale rozmawiamy po tym, jak wszedłem na 30 minut przeciwko Atletico Madryt, przeciwko mistrzom, w meczu, który wygraliśmy i spisałem się dobrze.

– Wypatruję minut. Chcę grać, wychodzić w pierwszej jedenastce, zdobywać doświadczenie w różnych meczach. Chcę grać na prawym skrzydle, ale mogę też występować na lewym. Kiedy wchodzisz jako zmiennik, historia spotkania została już napisana. To trudne i nie zawsze grasz na swojej naturalnej pozycji.

– Chcę zaczynać od pierwszej minuty, być silniejszy fizycznie i psychicznie. Wiem, że jestem szybki, zwłaszcza z piłką. Potrafię ją szybko wprowadzić w niebezpieczne sektory, ponieważ mam dobrą kontrolę. Są zawodnicy, którzy są niesamowicie szybcy bez futbolówki, ale ja mogę być szybki z nią. Muszę jednak poprawić odnajdowanie przestrzeni, w których mogę otrzymywać podania od partnerów. Rozwijasz się, kiedy grasz na danej pozycji. Chcę się rozwijać, grając w piłkę, a potem wrócić do Manchesteru i stać się lepszym piłkarzem. Pragnę przebić się do pierwszej drużyny, ale najpierw muszę przyzwyczaić się do Europy i grać regularnie. Mam dopiero 19 lat, ale regularna gra jest ważna.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze