W niedzielę w ramach 9. kolejki Premier League dojdzie do Derbów Anglii. Manchester United podejmie na własnym stadionie Liverpool. Z tej okazji Ole Gunnar Solskjaer spotkał z dziennikarzami na przedmeczowej konferencji prasowej, aby odpowiedzieć na nurtujące ich pytania.
PRZEDMECZOWA KONFERENCJA PRASOWA OLE GUNNARA SOLSKJAERA:
Zaliczyliście świetny powrót w środku tygodnia. Jak czuje się twoja drużyna? Czy ponieśliście jakieś straty?
– Włożyliśmy w to spotkanie ogromny wysiłek, a atmosfera w końcówce spotkania była jedną z najlepszych na Old Trafford podczas nocy z Ligą Mistrzów. Zaliczyliśmy świetny powrót, który kosztował nas kilka siniaków i stłuczeń, ale tego się spodziewaliśmy. Mamy dopiero piątek, a mecz z Liverpoolem odbędzie się w niedziele. Każdemu damy tyle czasu, ile trzeba. Możemy mieć do dyspozycji pełen skład, ale z gry może też wypaść dwóch lub trzech zawodników. Nie wszyscy dzisiaj wyszli na trening. Zobaczymy w niedzielę.
Liverpool znajduje się w zawrotnej dyspozycji. Wracając do drugiej połowy w meczu z Atalantą, o ile poziomów musicie podnieść swoją grę w defensywie, aby sprostać Liverpoolowi? I czy taka gra w ofensywie wystarczy?
– Kiedy grasz z zespołem o takim poziomie jak Liverpool, musisz być konsekwentny w swoim występie przez pełne 90 minut, zarówno w ataku, jak i obronie. Aktualnie prezentują świetną formę. Posiadają indywidualności, przed którymi niemal nie da się obronić. Musimy być zwarci, agresywni jako zespół i wydrzeć każdą bezpańską piłkę. Czucie, wiedza, mocne nastawienie, energia fizyczna… Trzeba dać z siebie wszystko, aby pokonać najlepsze drużyny w Europie oraz na świecie, a Liverpool bez wątpienia do nich należy. To jeden z zespołów, które gonimy. To, czego dokonali w ostatnich czterech latach, jest czymś, do czego my dążymy. Pragniemy ich prześcignąć. W poprzednim sezonie zajęliśmy lepszą pozycję, ale przez bardzo długi okres zmagali się z wieloma kontuzjami. Teraz wracają do swoich najlepszych możliwości.
Jurgen Klopp rozmawiał rano o Salahu i Cristiano Ronaldo, porównując ich ze sobą. Powiedział, że Salah ma lepszą lewą nogę a Ronaldo prawą. Puentą natomiast było to, że obaj są zawodnikami klasy światowej. W ostatnim czasie wiele mówi się o tym, że w obecnej formie Salah jest najlepszym piłkarzem na świecie. Czy podzielasz to zdanie? A może uważasz, że Cristiano Ronaldo wciąż ma nad nim przewagę?
– W każdej rywalizacji zawsze będę stał za Cristiano Ronaldo. Jest unikalny. Jego rekord bramkowy jest niesamowity, a on dalej strzela. To jasne, że aktualnie Salah ma dobrą passę. Wystarczy spojrzeć na gole, które zdobył w ostatnim czasie. Wiemy, że musimy dać z siebie wszystko, aby go powstrzymać. Piłkarze tacy jak on nie pojawiają się zbyt często i powinniśmy cieszyć się nimi z daleka. Nie w niedzielę, to nie będzie odpowiedni moment. Musimy wykonać dobrą pracę, ale nie tylko przeciwko niemu. Podziwiam ich linię ataku od wielu lat. Mohamed Salah, Sadio Mane, Roberto Firmino. W niedzielę może zagrać Diogo Jota, kto wie? To zawodnicy, na których musimy się skoncentrować i których musimy naciskać przez 95 minut, aby zachować czyste konto.
Wracając do kontuzji, pojawiły się doniesienia, że Bruno Fernandes zmaga się z drobnym stłuczeniem po meczu z Atalantą. Czy możesz nam powiedzieć, że będzie gotowy na niedzielę? Jak potencjalnie byłaby to duża strata dla twojego zespołu, gdyby nie mógł wystąpić?
– Po takich meczach jak w środę zawsze nabawisz się kilku stłuczeń i siniaków. Tak, zmagamy się z dwoma lub trzema stłuczeniami po tym spotkaniu, ale każdemu damy czas na wyzdrowienie. Liczę, że będę mógł wybierać spośród pełnej kadry. Może się jednak wydarzyć, że nie będę miał do dyspozycji dwóch lub trzech piłkarzy. I tak, Bruno Fernandes jest jednym z nich. Jego występ stoi pod znakiem zapytania, ale robi wszystko, co w jego mocy, aby być gotowym.
Fred był dla ciebie ważnym piłkarzem w ostatnich latach i wiem, że w starciu z Atalantą doznał kontuzji. Dlaczego jednak w niektórych meczach, takich jak z PSG, Manchesterem City, czy w mniejszym stopniu z Liverpoolem, może być tak ważny dla twojej drużyny? Czy chodzi o balans, który zapewnia? Wygląda na to, że zrobił różnicę w spotkaniu z Atalantą i grał dobrze…
– Fred to dobry piłkarz, jest stałym reprezentantem Brazylii, co samo w sobie jest wyznacznikiem jego jakości. Posiada wyjątkową osobowość i nastawienie do futbolu. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy. W obecnej chwili nie mogę powiedzieć, czy będzie gotowy do tego spotkania, ale zrobi wszystko, aby być dostępnym. Jest żwawy, bystry, dopada do rywali, pojedynkuje się z nimi i nigdy się nie boi. Wspaniale obserwuje się jego rozwój w ostatnich trzech latach. Przed finałem Ligi Europy doznał kontuzji, która miała wykluczyć go z gry na sześć lub osiem tygodni. On jednak zdążył się wykurować. Był w pełni sprawny, dołączył do naszej sesji treningowej na pełnych obciążeniach, ale musieliśmy go obandażować. Gdybym jednak znał wynik tego meczu, być może wystawiłbym go od pierwszej minuty. Wziąłby to na klatę i poświęciłby się dla zespołu, to pewne.
W ostatnich miesiącach nie ma nikogo, kto nie miałby żadnego zdania na twój temat. Po odejściu z Newcastle, Steve Bruce udzielił ciekawego wywiadu, w którym opowiedział o presji i krytyce. Jak radzisz z tym sobie jako człowiek?
– Mamy różne sposoby na radzenie sobie z krytyką. Zajmujemy wysoko postawione pozycje. Dobre i złe komentarze zawsze będą ci towarzyszyły. Nie możesz jednak pozwolić, aby na ciebie wpłynęły. Myślę, że tak jak powiedział Steve Bruce, wpływa to bardziej na innych wokół ciebie niż na ciebie samego, ale koniec końców dotyka to również ciebie. Występy czasami nie są ani naprawdę dobre, ani bardzo złe, ale wynik decyduje o narracji tego, co ludzie lubią o tobie myśleć. Cieszę się z bycia menedżerem. Podoba mi się to życie. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas byłby w tym zawodzie, gdyby nie wierzył w siebie, nie miał silnej mentalności, ale też nie kochał tego, co robimy.
Brałeś udział w licznych, cudownych powrotach jako zawodnik Manchesteru United, a teraz przytrafia ci się to na stanowisku menedżera. Czy możesz oszacować wpływ, jaki może mieć to na wiarę zespołu?
– To coś, czego dokonywaliśmy wiele razy w tym klubie. Znajduje się to w naszym DNA. Nigdy się nie poddajemy, jak mówi dokument o sir Aleksie Fergusonie. Tego oczekują od nas fani, aby dawać z siebie wszystko przez cały czas. Jeżeli robimy to z taką jakością, jaką mają tutaj nasi zawodnicy, to można wygrywać mecze. Czasami można nawet przegrać spotkanie, ale wychodzimy z niego, dając z siebie wszystko i wiedząc, że pozostajemy drużyną. W pierwszej połowie przeciwko Atalancie widziałem zespół, który dawał z siebie wszystko, ale potrzebowaliśmy przerwy, aby wzmocnić naszą wiarę we własne umiejętności. Cały czas wierzyliśmy w to, co robimy. Liczymy, że to koniec złej passy. Zawsze zdarzają się gorsze okresy. W takich chwilach dobre drużyny potrafią się zjednoczyć. Mam nadzieję, że to początek czegoś wielkiego. Od złego występu przeciwko Leicester, skupienie oraz determinacja stały na naprawdę dobrym poziomie.
Wracając do poprzedniego sezonu i meczów z tzw. „Wielką Szóstką”, odnieśliście tylko dwa zwycięstwa i pięć remisów, z czego trzy z nich były bezbramkowe. Zastanawiam się, jakie wnioski wyciągnąłeś z tych spotkań i jak do nich podchodzisz? W najbliższym czasie czekają cię trzy takie starcia.
– Czym jest „Wielka Szóstka”? To po prostu wymyślona kompania braci, która wam się podoba. Każdy mecz jest bardzo ważny i trudny. Nie mamy prawa wychodzić na boisko Premier League i myśleć, że podczas któregoś meczu możemy dać z siebie mniej niż to, co najlepsze, aby wygrać mecz. Nie wygraliśmy ligi w ciągu ostatnich trzech czy czterech lat. Czasem można zrozumieć Liverpool oraz Manchester City, którzy zdominowali te rozgrywki w ostatnich latach, że wychodzą na boisko i myślą, że sama jakość wystarczy. My mamy zespół złożony z zawodników, których wciąż musimy rozwijać, wciąż poprawiać. W meczach, o których mówisz, zanotowaliśmy wiele czystych kont, a ostatnio mówi się o ich braku. To dla nas ważne, że jesteśmy solidni i trudni do ogrania w takich konfrontacjach.
Wspomniałeś o braku czystych kont, ale David de Gea rozgrywa bardzo dobry sezon. Czy uważasz, że aktualnie widzimy jego najlepszą wersję? Gdzie umieściłbyś go w rankingu najlepszych bramkarzy na świecie?
– Na pewno się w nim znajduje. W niedzielę stanie naprzeciwko jednego z najlepszych, Alissonowi, który mówiąc szczerze, znajduje się wysoko w tym rankingu. Widziałem nastawienie, koncentrację i determinację Davida, odkąd wcześniej wrócił do klubu latem. Podkulił ogon. Praca z nim to czysta przyjemność. Bramkarze tacy jak on czasami wykonują wielkie interwencje, które pozwalają wygrywać mecze. Dokonał tego przeciwko Villarrealowi oraz Atalancie. W każdym spotkaniu grał naprawdę bardzo, bardzo dobrze.
Ten mecz na własnym boisku z Liverpoolem znaczy trochę więcej, kiedy się go wygra i dużo więcej, kiedy się go przegra, szczególnie dla fanów, prawda?
– Takie są fakty. Historia między klubami, rywalizacja, wszystkie trofea, które obie drużyny zdobyły… To ogromnie ważne spotkanie. Lokalna rywalizacja. Zawsze powtarzam, że za każdym razem, gdy jesteś zawodnikiem Manchesteru United, kiedy otrzymujesz ten przywilej, honor i odpowiedzialność, by nosić koszulkę tego klubu i występować w niej na Old Trafford przeciwko Liverpoolowi, to dajesz z siebie wszystko. Te mecze nie potrzebują żadnej promocji.
Czy zgodzisz się z tym, że jeśli w pierwszej połowie zagracie tak, jak w środę, to przeciwko takiej drużynie jak Liverpool nie będziecie mieli szans na powrót, ponieważ prezentują tak wysoki poziom?
– Nie możemy pozwalać im na tworzenie okazji. Podarowaliśmy Atalancie dwie szanse i zdobyli dwa gole. Jeżeli damy Liverpoolowi dwie sytuacje, to oni także je wykorzystają. To jasne, że w piłce nożnej obie drużyny będą tworzyły swoje okazje. Taka jest po prostu natura tej gry. Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że graliśmy naprawdę źle przeciwko Atalancie. Nasi rywale byli po prostu kliniczni. Ale tak samo jest z Liverpoolem, oni też będą. Nie możemy dać im nawet centymetra w naszym polu karnym, to pewne.
Jeżeli uda wam się pokonać Liverpool w niedzielę, znajdziecie się tylko jeden punkt za nimi. Porażka natomiast może oddalić was o siedem punktów od Liverpoolu i osiem punktów od Chelsea. Biorąc pod uwagę te różnice, czy jest to mecz na śmierć i życie dla Manchesteru United, jeśli chodzi o walkę o tytuł?
– Za każdym razem, kiedy grasz dla Manchesteru United, walczysz o trzy punkty. Oczywiście, strata siedmiu punktów to spory dystans. Jeden punkt natomiast sprawia, że będziesz bardzo blisko, ale wciąż znajdujemy się na wczesnym etapie sezonu. Każdy mecz liczy się tak samo. Każda drużyna będzie przechodziła przez gorszy okres. Nie wolno rozmawiać tak wcześnie o walce o tytuł. Gonimy ich. Liverpool to jedna z drużyn, które staramy się dogonić. W ostatnich latach traciliśmy do nich zbyt wiele punktów. Nawet pomimo tego, że w minionym sezonie byliśmy przed nim. Mieli pecha związanego z kontuzjami. Wiemy, że ciągle musimy się rozwijać, aby osiągnąć ich poziom, na którym znajdowali się przez ostatnie cztery lata.
Komentarze