The Athletic: Jadon Sancho – poboczna ofiara problemów Manchesteru United

The Athletic DeyZ Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Jadon Sancho po transferze do Manchesteru United prześmiewczo jest nazywany agentem 007. Dzieje się tak w wyniku jego zatrważających statystyk. 21-letni skrzydłowy w nowych barwach nie strzelił jak dotąd ani jednego gola i nie zaliczył również asysty. Ostatnie przebłyski pozwalają jednak wierzyć, że karta byłego piłkarza Borussii Dortmund wkrótce się odwróci, a on zacznie dawać kibicom oraz swojemu trenerowi wiele radości. Po początku sezonu, który został naznaczony przez dwie dokuczające kontuzje, Sancho nareszcie wraca na odpowiednie tory i być może nawet pokazał Ole Gunnarowi Solskjaerowi, że nowy system z trójką obrońców wcale nie musi stanowić dla niego problemu. 

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA – LAURIE WHITWELL – THE ATHLETIC:

Jadon Sancho podpisujący kontrakt z Manchesterem United i wypadający ze zgrupowania reprezentacji Anglii przed trzecią przerwą międzynarodową to żaden pomysł na udaną integrację z życiem w Premier League. 21-latek rozegrał 566 minut w 13 występach, raz zaliczył pełny mecz i nie zdobył jeszcze bramki, ani nie zanotował asysty – to zestaw liczb, które w pewnym stopniu odbiegają od tego, czego oczekuje się od piłkarza, którego sprowadzenie na Old Trafford zajęło trzy lata.

Forma Masona Greenwooda na pewno jest jednym z czynników, ale sprowadzenie Cristiano Ronaldo niezaprzeczalnie zmieniło dynamikę i pozostawiło wiele pytań Ole Gunnarowi Solskjaerowi oraz Manchesterowi United w kwestii planowania. Po co wydawać 73 miliony funtów na jednego z najbardziej pożądanych młodych zawodników w Europie i wystawiać go do gry w zaledwie 39% spotkań?

W ostatnich czasie Sancho wydaje się być poboczną ofiarą kryzysu, który dotknął Solskjaera. Menedżer “Czerwonych Diabłów” zwrócił się w kierunku bezpiecznego systemu 3-4-1-2, w którym nie ma miejsca dla skrzydłowych – choć być może jest jeszcze sposób na włącznie 21-latka.

W rzeczy samej, tak ponura sytuacja, w jakiej znajduje się United, historie, które wyłaniają się zza kulis, sugerują, że jest powód, aby przynajmniej być cierpliwym w sprawie Sancho.

Weźmy na przykład widok Sancho siedzącego w szatni z szeroko otwartymi oczami po meczu z Newcastle United, który odbył się 11 września. Zapytany przez kolegę z drużyny o przyczynę swojego szoku, były piłkarz Borussii Dortmund odpowiedział, że tempo gry zrobiło na nim ogromne wrażenie. “Przyzwyczajaj się do tego” – brzmiał komunikat zwrotny.

Reakcja piłkarza w ośrodku treningowym w Carrington była jednak odpowiednia. Wiele źródeł twierdzi, że bardzo uważnie podchodził do swoich początkowych kłopotów i ciężko pracuje, aby nabrać szybkości. Jest świadomy, że nie obejdzie się bez poprawy i przykłada się do sprawy na każdej sesji treningowej.

W Borussii Dortmund, Sancho grał w drużynie o wysokooktanowym stylu, ale ogólny poziom Bundesligi jest wolniejszy. I choć zna on podstawy angielskiego futbolu z czasów gry w Watfordzie i Manchesterze City, to najwyższy poziom rozgrywkowy stanowi kolejny krok. Mecze na poziomie międzynarodowym są zazwyczaj rozgrywane w wolniejszym tempie, więc jego 23 występy w reprezentacji Anglii nie mają większego znaczenia w tym względzie.

Warto również zauważyć, że początek kampanii w jego wykonaniu był naznaczony chorobą, która okazała się poważniejsza, niż publicznie przyznawano. Gdy Sancho przybył na przedsezonowe zgrupowanie, zmagał się z poważną infekcją ucha, która wpłynęła na jego zdolność pracy na pełnych obrotach. Musiał trenować z wacikami włożonymi w kanały słuchowe. Następnie doznał kontuzji łydki.

Jego niepewne występy w meczach z Southampton, Wolves i Leicester można rozpatrywać w tym kontekście. W sumie w Premier League wykreował osiem okazji i oddał trzy strzały, co plasuje go na 92. i 224. miejscu wśród wszystkich zawodników z tej kampanii. Po przeliczeniu na 90 minut, Sancho zajmuje 34. pozycję pod względem stworzonych szans, ze średnią 1,83. W barwach Dortmundu Anglik strzelił 50 goli i zaliczył 64 asysty w 134 występach.

Niektórzy zastanawiali się, czy futbol Solskjaera, który daje licencję na indywidualny błysk, naprawdę pasuje do Sancho, który jest przyzwyczajony do systemów, ale w każdym razie zaskoczeniem jest to, że obserwowaliśmy go tak rzadko na prawym skrzydle – pozycji, na jakiej przeważnie występował w Niemczech.

Sancho miewał momenty, kiedy okupował prawą flankę przeciwko Southampton, Atalancie i Manchesterowi City, ale mecze rozpoczynał na lewej stronie. Tak było nawet na The Molineux, pomimo tego że na prawej stronie wystąpił Daniel James, który w Swansea City był lewoskrzydłowym.

Cristiano Ronaldo przeformował linię ataku, którą Solskjaer stworzył po dołączeniu Sancho do zespołu 24 lipca. Norweg mocno optował za ściągnięciem Portugalczyka – sprowadzenie zawodnika z jego rodowodem było oczywiste – ale jednocześnie Jadon Sancho dostrzegał, że jego szanse na grę maleją, kiedy Mason Greenwood został przesunięty z pozycji środkowego napastnika na prawe skrzydło.

Pełne 90 minut rozegrał tylko przeciwko West Hamowi w przegranym spotkaniu w Carabao Cup, a w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Young Boys, w którym prezentował swoje prawdziwe zdolności, został poświęcony po 37 minutach, gdy Aaron Wan-Bissaka ujrzał czerwoną kartkę.

Poczucie, że rekrutacja United stała się ad hoc, potwierdza historia koszulki z numerem 7. Sancho otrzymał propozycję przejęcia tej koszulki podczas negocjacji latem 2020 roku. Tę samą wiadomość przekazali mu również tym razem. Nie wzięto jednak pod uwagę Edinsona Cavaniego, który znajdował się już w posiadaniu tego numeru i podobno był nieco zdenerwowany prośbą o przekazanie jej młodszemu o 13 lat zawodnikowi. Urugwajczyk przecież sam został przekonany do pozostania na Old Trafford dzięki wielkiej ofensywie wdzięku. Sancho również był delikatnie zdezorientowany przebiegiem zdarzeń, jako że przez długi czas kuszono go perspektywą przejęcia legendarnego numeru. Wybrał “25”, a wtedy, oczywiście, Cavani zrezygnował z nr 7 na rzecz Cristiano Ronaldo.

Sancho i Ronaldo wydają się mieć dobre zrozumienie przynajmniej na boisku. W starciu z Evertonem były piłkarz BVB pokazał przebłyski swojego prawdziwego potencjału. Szybko uporał się z małą wpadką, jaką było zapomnienie koszulki po przerwie, prosząc Deana Hendersona, żeby ją odnalazł w szatni zaraz po tym, jak powiedziano mu, że wchodzi na boisko krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony widowiska i słuchał instrukcji Solskjaera przy linii bocznej, w jaki sposób ma atakować swoich rywali.

Sancho minął Bena Godfreya, ściął do środka i podał piłkę do Ronaldo, który uderzył obok bramki. Role się odwróciły, gdy Sancho oddał potulny strzał wprost w Jordana Pickforda. Innym razem był bliski umieszczenia piłki w siatce w meczu z Newcastle, kiedy jego próba odbiła się od Jamala Lascellesa. Lepsze podanie od Bruno Fernandesa postawiłoby go w łatwiejszej sytuacji.

Naprawdę błyskotliwie spisywał się przeciwko Villarreal. Zrobił też różnicę, gdy otrzymał trzy minuty w regulaminowym czasie gry na wyjeździe z Atalantą. Jego pierwszą akcją było wybicie piłki głową ze skraju pola karnego United, a następnie pogoń w górę boiska, by zaskoczyć bramkarza Juana Musso. Odegrał swoją rolę przy dramatycznym golu wyrównującym, dryblując do przodu i podając piłkę do Ronaldo na skrzydle. Stworzył też szansę Donny’emu van de Beekowi na wygranie meczu, najpierw strącając podanie Greenwooda do Cavaniego, a następnie wychodząc szeroko do zagrania Luke Shawa. Jego podanie pomiędzy dwoma graczami Atalanty trafiło do holenderskiego pomocnika, który przetestował Musso celnym strzałem.

Podobna energia była widoczna w starciu z Manchesterem City. Sancho został wprowadzony do gry po przerwie, zaczynając z lewej strony, gdzie wkrótce minął Kevina de Bruyne i Gabriela Jesusa, podał do Ronaldo i wbiegł za Johna Stonesa, aby otrzymać piłkę zwrotną. W tej sytuacji Ronaldo był jednak faulowany.

Trenerzy byli pod wrażeniem tego, że Sancho wielokrotnie szukał okazji, aby przedostać się za ostatniego obrońcę i nie okazywał rozczarowania, gdy koledzy z zespołu nie potrafili go znaleźć. W swoich próbach nie ustępował do ostatniej sekundy, kiedy ruszył w wolną przestrzeń w polu karnym, ale Fernandes zdecydował się na dośrodkowanie na Cristiano Ronaldo.

Sancho w odpowiednich momentach i inteligentnie zakładał pressing oraz cofał się do obrony na wysokiej intensywności. Pięć minut przed końcem meczu ruszył ramię w ramię z Kyle’em Walkerem, gdy prawy obrońca Manchesteru City starał się go obiec, szukając podania od De Bruyne. Później zaasekurował pozycję lewego obrońcy, gdy strzał Joao Cancelo został skierowany w tamtą stronę. Sancho wyprowadził piłkę z niebezpiecznej strefy, a jego obecność powstrzymała strącenie futbolówki do De Bruyne lub Jesusa.

Jego sumienność w defensywie ma potencjał, aby zobaczyć go w nowej roli, jeśli Solskjaer nadal będzie stosował system 3-4-1-2. W ostatnich tygodniach trenerzy wypróbowywali Sancho na pozycji prawego wahadłowego. Podczas gdy umiejętności Wan-Bissaki w ofensywie ciągle są kwestionowane, Solskjaer może jeszcze sięgnąć po tę taktykę przeciwko zespołom, które najprawdopodobniej będą chciały zepchnąć jego graczy do głębokiej obrony. Taki rodzaj wykorzystania jego umiejętności ofensywnych, niezgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem, wydaje się nieoczywisty, ale w odpowiednich okolicznościach może pomóc Solskjaerowi w poszukiwaniu równowagi w zespole.

W Manchesterze United panuje przekonanie, że Jadon Sancho ma jeszcze wiele do zaoferowania.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze