Q&A z Patrice’em Evrą – o najbliższym przyjacielu, Cristiano Ronaldo i autobiografii. „Mamo, udało mi się. Jestem w niebie…”

manutd.com Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

W kolejnym Q&A spod znaku Manchesteru United udział wziął były lewy obrońca klubu z Old Trafford, Patrice Evra. Podczas odpowiadania na pytania Francuzowi nie zabrakło dowcipu oraz bezczelności, z których jest znany na co dzień.

W ostatnim czasie Patrice Evra głośno promował swoją autobiografię pt. „I Love This Game”. Były piłkarz został poproszony m.in. o dobrą zapowiedź dla tych, którzy jej nie czytali, a chcieliby znaleźć w niej smakowite historie. 40-latek odniósł się również do swojej przyjaźni z Park Ji-Sungiem oraz nawyków żywieniowych Cristiano Ronaldo.

Q&A Z PATRICE’EM EVRĄ:

Czy możesz nam opowiedzieć o intensywności codziennych treningów w Manchesterze United pod wodzą sir Aleksa Fergusona? Trudno było się zaadaptować?

– O tak. Było inaczej w porównaniu do Francji. Grając w Premier League oraz dla Manchesteru United, wydaje mi się, że najpierw potrzebujesz wielu sesji na siłowni, aby poczuć się mocnym, zanim dostaniesz piłkę do nogi. Owszem, było zupełnie inaczej. Koledzy z zespołu śmiali się ze mnie, ponieważ nigdy nie grałem we wkrętach. Zawsze nosiłem normalne korki. Przed rozpoczęciem treningu na boisko wylewano wodę, aby piłka szybciej sunęła po murawie, więc była to ogromna różnica. Intensywność. Treningi były krótkie. Trwały około godziny, ale były to naprawdę bardzo intensywne zajęcia. Musiałem się dostosować.

W jaki sposób nawiązałeś tak bliskie relacje z Park Ji-Sungiem?

– To dlatego, że lubię nieśmiałych ludzi! Zawsze trzymam się z ludźmi, którzy nie chcą się za bardzo otworzyć. Park jest ojcem chrzestnym mojego dziecka. To ktoś więcej niż przyjaciel. Rozmawiam z nim codziennie. Jest bardzo skromnym człowiekiem, ale ma też poczucie humoru. Nie widzicie tej strony, ponieważ tylko ja ją widziałem. Jest dla mnie jak prawdziwy brat.

Czy wciąż pamiętasz, kiedy po raz pierwszy założyłeś opaskę kapitańską za czasów sir Aleksa Fergusona?

– Pamiętam. Wydarzyło się to w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Wolfsburgowi. Jedliśmy obiad i zanim wróciłem do swojego pokoju, Ferguson podszedł do mnie i powiedział: „Będziesz jutro kapitanem.” Nie dowierzałem i prosiłem o czas, żeby się nad tym zastanowić. Odpowiedział mi: „Idź do swojego pokoju do k**** nędzy!”

Gdybyś zaprosił Cristiano Ronaldo do swojego domu, co byś mu ugotował?

– O mój Boże! [śmiech] Sałata, ciągle woda, żadnego chleba, żadnego masła! Zdecydowanie poszlibyśmy na siłownię. To byłby bardzo, bardzo smutny posiłek. Nudny. Ale on byłby szczęśliwy!

Uwielbiam cię jako piłkarza oraz eksperta tak bardzo, jak ty kochasz tę grę. Czy masz zamiar zostać w przyszłości menedżerem albo trenerem? 

– Skończyłem moje kursy trenerskie. Byłbym egoistą, gdybym pewnego dnia nie podzielił się swoją wiedzą na temat piłki nożnej. Teraz jestem jednak szczęśliwy. Bycie piłkarzem to jak wakacje. Trenujesz i wracasz do domu, ale bycie menedżerem to zupełnie inna gra. To praca 24 godziny na dobę. Niektóre legendy myślą, że byliby świetnymi menedżerami, ponieważ byli świetnymi piłkarzami. Jestem ze sobą w stu procentach szczery. Nie chcę się teraz angażować jako trener, więc zobaczymy. Może kiedyś ten moment nadejdzie, ale w tej chwili robię rzeczy, które sprawiają mi więcej radości niż trenowanie.

Gratuluję autobiografii. Jaka historia w tej książce jest najbardziej interesująca?

– Myślę, że wszystkie historie są interesujące, więc trudno wybrać jedną. Uważam, że początek, w którym opowiedziałem, jak po raz pierwszy podpisywałem profesjonalny kontrakt i dołączyłem do drużyny z Włoch. Na łóżku miałem dres, ubrałem się w niego i patrzyłem na siebie w lustrze. Moi koledzy z zespołu czekali na mnie na kolacji i widziałem ludzi podających jedzenie. Trzy widelce po jednej stronie, trzy noże po drugiej. Wróciłem do pokoju, zadzwoniłem do mamy i powiedziałem: „Mamo, udało mi się! To jest niebo. Wszyscy jesteśmy ubrani w te same dresy, ludzie podają nam jedzenie…” Umieściłem w tej książce głównie tego typu historie.

Gdybyś mógł zagrać z jakąkolwiek legendą Manchesteru United w czasie jej świetności, to kto by nią był?

– To trudne pytanie, ponieważ mamy wiele legend. Cantona, Ryan Giggs. Ryan Giggs jest jedyny w swoim rodzaju.

Co skłoniło się do zostania piłkarzem?

– Radość, kiedy kopałem piłkę, odkąd miałem pięć lat. To moja pasja. Tu nie chodzi bycie sławnym. Nie wiedziałem nawet, że piłkarze mogą zarabiać pieniądze. Nie wiedziałem, że to praca. Chodziło mi o pasję i czerpanie radości z gry w piłkę, rozumiecie? Gra na ulicy sprawiała mi więcej radości niż gra dla jakiegokolwiek profesjonalnego klubu, ponieważ była prawdziwa i nie wiązała się z żadną presją. To po prostu radość.

Druga część popularnego formatu ukaże się w czwartek.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze