The Athletic: Dlaczego Manchester United traci tak wiele goli?

The Athletic DeyZ D.
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United to trzecia najgorsza drużyna w lidze pod względem straconych bramek. Gorsze od klubu z Old Trafford są tylko dwa ostatnie zespoły w tabeli – Norwich City oraz Newcastle United. Dlaczego “Czerwone Diabły” tracą tak wiele bramek? Na to pytanie w swojej analizie próbował odpowiedzieć taktyczny umysł serwisu The Athletic, Michael Cox.

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA:

W Manchesterze United wszystko rozpadało się stopniowo.

Brak struktury w ataku to dobrze znany problem przez cały okres rządów Ole Gunnara Solskjaera. Problemy z pressingiem są oczywiste od czasu ponownego podpisania kontraktu z Cristiano Ronaldo latem tego roku. Pomysł, że filozofia Solskjaera pasuje do klubu, nigdy nie miał sensu. Teraz przyszedł czas na występy defensywy Manchesteru United, które osiągnęły katastrofalny poziom.

W ostatnich sezonach klub z Old Trafford zazwyczaj mógł polegać na dobrej obronie. W kampanii 2015/2016 stracili najmniej goli w lidze (35), a rok oraz dwa lata później zanotowali drugi najlepszy wynik (29 i 28). Chociaż w sezonie 2018/2019 nastąpił znaczący spadek (54), kiedy rządy Jose Mourinho okazały się nieudane, to pod wodzą jego następcy, Ole Gunnara Solskjaera, znowu doszło do poprawy, co przełożyło się na trzeci (36) oraz piąty najlepszy (44) wynik w defensywie w ostatnich dwóch sezonach.

Obecnie tylko Norwich City oraz Newcastle United, dwie najniżej notowane drużyny w lidze, straciły więcej bramek w lidze od Manchesteru United.

Niewiarygodne, że 21 straconych goli to tyle, ile Manchester City, Liverpool oraz Chelsea wpuściły łącznie – a mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie heroiczna postawa Davida de Gei, który obronił karnego we wrześniowym spotkaniu z West Hamem (2:1) i w ostatnim przegranym spotkaniu z Watfordem (1:4).

W ostatnich tygodniach można było zaobserwować kilka powtarzających się motywów w bramkach traconych przez Manchester United.

Najbardziej oczywistym jest podatność na wycofanie piłki, co świadczy o tym, że są narażeni na ataki z flanek i nie są wystarczająco dobrzy w ochronie strefy przed obrońcami – a to z kolei wiąże się z brakiem jakościowego defensywnego pomocnika, oczywistym obszarem słabości tego zespołu.

Kiedy obejrzycie otwierającego gola Josipa Ilicicia w starciu z Atalantą na początku tego miesiąca…

I kluczowego, trzeciego gola Jamiego Vardy’ego podczas przegranej 2:4 z Leicester City kilka tygodni temu…

A potem na pierwszego gola Watfordu w sobotniej rywalizacji…

Oraz drugiego…

I trzeciego…

Zaczynacie zauważać to samo – ogromną, otwartą przestrzeń przed obroną United.

Warto również zwrócić uwagę na otwierającego gola w pierwszej konfrontacji z Atalantą, która odbyła się cztery dni po porażce z Leicester City.

Harry Maguire wygląda na dobrze ustawionego zawodnika, aby przechwycić piłkę wbitą na piąty metr, ale nagle zatrzymuje swój bieg w kierunku bliższego słupka i cofa się, aby zablokować potencjalne wycofanie na skraj pola karnego.

Ostatecznie podjął złą decyzję i Mario Pasalić trafił do siatki po dośrodkowaniu Davide Zappacosty.

Kolejnym oczywistym problemem, związanym z brakiem pressingu na połowie przeciwnika, jest to, że obrońcy Manchesteru United nieustannie przesuwają się w górę boiska, aby zamknąć przeciwników, ale nie podchodzą na tyle blisko, żeby właściwie założyć pressing i faktycznie wpływać na zawodnika znajdującego się w posiadaniu piki. Raz po raz zapraszają rywala do łatwego podania, a piłka krąży obok nich.

Ten problem powtarzał się ciągle podczas upokarzającej porażki 0:5 z Liverpoolem na Old Trafford w zeszłym miesiącu, gdy większość bramek padła po tym, jak goście atakowali prawą flanką. Defensywa przemieszczała się wtedy w tamtą stronę, przez co odkrywała się na lewej stronie.

Aaron Wan-Bissaka, do niedawna niezawodny w obronie, ani razu nie potrafił wyłuskać piłki, gdy opuszczał linię obrony.

Pierwszy gol Liverpoolu jest tego najlepszym przykładem. Wan-Bissaka rusza do przodu, aby naciskać Andrew Robertsona, ale nie znajduje wystarczająco blisko…

Robertson zagrywa zatem piłkę do Diogo Joty, a cała czwórka obrońców Manchesteru United dramatycznie opuściła w tym momencie swoje pozycje…

Ostatecznie Liverpool rozgrywa futbolówkę pomiędzy defensorami United i posyła piłkę za plecy do Naby’ego Keity, który trafia do siatki.

Bardzo podobna sytuacja miała miejsce przy czwartym golu tamtego dnia.

Znowu za piłką pognał Aaron Wan-Bissaka i znów jego strefę pokrywał Victor Lindelof…

Ponownie więc doszło do łatwego podania Joty do partnera z zespołu, który wtargnął w przestrzeń pomiędzy obrońcami United.

Innym częstym problemem było załamanie komunikacji pomiędzy Maguire’em a Lukiem Shawem.

Obaj grają ze sobą regularnie od ponad dwóch lat jako koledzy z Manchesteru United. Często występują w takim układzie również w reprezentacji Anglii, a mimo to niezmiennie wyglądają jak obcy sobie ludzie.

Druga strata bramki w pojedynku z Liverpoolem wynikała z tego, że obaj rywalizowali o kozłującą piłkę na skraju własnego pola karnego.

Podobnie wyglądało to przy trzeciej kapitulacji, choć niefortunnie, gdy obaj zostali ściągnięci przez Mohameda Salaha, a piłka ładnie odbiła się do Keity, który zagrał po ziemi do strzelca gola, Salaha.

Najbardziej typową utratą bramki był drugi gol w domowych derbach przeciwko Manchesterowi City, tuż przed zejściem na przerwę.

Wan-Bissaka był zbyt daleko od Joao Cancelo, aby móc go odpowiednio zablokować…

Portugalczyk zdecydował się więc na dośrodkowanie, które spowodowało zamieszanie na długim słupku pomiędzy Maguire’em a Shawem, którzy najwyraźniej zostawiali piłkę sobie nawzajem, co pozwoliło Bernardo Silvie wślizgnąć się i wcisnąć piłkę do siatki.

Sobotnia porażka na Vicarage Road również obfitowała w kuriozalne momenty z udziałem tych dwóch defensorów.

Na poniższym obrazku Shaw robi dokładnie to, do czego przyzwyczailiśmy się w wykonaniu bocznego obrońcy United – wybiega do futbolówki, nie licząc nawet na jej przejęcie, przez co Maguire zostanie zmuszony do asekuracji.

Maguire wyczuwa zagrożenie ze strony Ismaili Sarra, który biegnie po zewnętrznej i wygląda na to, że gestykuluje, aby Shaw wrócił do obrony i przejął jego krycie, ale jego kolega nie jest w stanie się odwrócić i podjąć tego wyzwania…

Co oznacza, że Maguire jest zmuszony do cofnięcia się i ciągnięcia Sarra, za co zainkasował pierwszą żółtą kartkę.

Drugi kartonik Maguire obejrzał za faul, do którego doszło po tym, gdy został przyłapany na guzdraniu się z piłką przy nodze – podobnie zaskoczył go Youri Tielemans w przegranym 2:4 spotkaniu z Leicester City.

Finalnym problemem są po prostu indywidualne błędy w ustawianiu się.

Eric Bailly nie pojawia się regularnie na murawie, ale kiedy już otrzyma swoją szansę, to jest winien najbardziej niechlujnej defensywy.

Jego gra obronna przy drugim golu Atalanty w Bergamo była zdumiewająca.

W ciągu trzech sekund przechodzi z przyzwoitej i dobrej pozycji oraz dobrego ułożenia ciała w kontekście obserwowania ruchu Duvana Zapaty…

(…) Do ustawienia się po złej stronie, przez co jest odwrócony plecami do prostego, miękkiego podania górą.

Najbardziej szokującą stratą gola było otwarcie wyniku przez City w derbach, kiedy Iworyjczyk wpakował piłkę do własnej siatki po dośrodkowaniu Cancelo. Gdy portugalski obrońca przesuwa się lewą stroną, ustawienie Bailly’ego jest absolutnie niezrozumiałe – Maguire i Lindelof, dwaj pozostali środkowi obrońcy United, znajdują się na naturalnej pozycji, na równi z piłką oraz bokiem.

Bailly znajduje się jednak za linią podania i dopiero po kilku sekundach orientuje się, że jest źle ustawiony…

Więc kiedy piłka wpada w pole karne, on rozpaczliwie biegnie z powrotem w kierunku własnej bramki, zwrócony w złą stronę i pozbawiony równowagi. Przecina dośrodkowanie i futbolówka wędruje obok Davida de Gei.

Absencja kontuzjowanego Raphaela Varane’a stanowiła problem, ale Francuz też nie grał idealnie, gdy był sprawny – a rzadko zdarza się, by indywidualna jakość mogła uratować całą, tak chaotyczną linię defensywną.

Lindelof, często uważany za słabe ogniwo, był właściwie tym obrońcą, który z grubsza robił to, co do niego należało i rzadko można uznawać go za winnego utraty bramek.

Obrona polega jednak na pracy zespołowej i organizacji, więc Solskjaer musi wziąć winę na siebie za istną otwartość swojej drużyny.

Norwich City i Newcastle United to jedyne drużyny, które straciły w tym sezonie więcej goli niż Manchester United. Obie zwolniły swoich menedżerów w ciągu ostatniego miesiąca.

Ta zmiana była też nieunikniona na Old Trafford.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze