Raport z wypożyczeń: James Garner zdemolował Peterborough – gol i asysta Anglika. Gdzie zniknął Pellistri?

Łukasz Pośpiech
Zmień rozmiar tekstu:

Końcówka roku to dosyć intensywny czas również w niższych ligach, w których na co dzień widujemy piłkarzy Manchesteru United. Niedawna zmiana u sterów klubu z Old Trafford może stać się dla nich okazją na zaimponowanie Rangnickowi — kto więc wziął sobie do serca nowe możliwości?

James Garner

Młody Garner był w ubiegłym sezonie (w drugiej jego połowie) objawieniem Nottingham Forest. Pomocnik grał jak profesor, demolując rywali i popisując się takimi bramkami, że ręce same składały się do oklasków. Pomimo głosów o potencjalnym wypożyczeniu do Premier League w nowym sezonie, Anglik powrócił do Nottingham. Obecne rozgrywki nie były jednak dla niego takie udane, jak poprzednie. To uległo zmianie w ostatnim meczu Championship, w którym został on wystawiony nieco wyżej w pomocy.

Garner przypomniał zapominalskim, że ma papiery na lidera pomocy i że może nadawać się na filar zespołu z góry tabeli Premier League. W kontekście Manchesteru United wydaje się być kimś pomiędzy defensywną kotwicą (o bardzo precyzyjnym dograniu) a pomocnikiem box-to-box. Czy potencjalne odejście Pogby może oznaczać dla Garnera ogromną szansę?

We wspomnianym meczu z Peterborough to on napędzał swój zespół, zapewniając gola i asystę podczas zwycięstwa 2:0. Nic dziwnego, że został więc wybrany zawodnikiem spotkania. Nieco mniej było w tym starciu gry defensywnej z jego strony, bo trener Cooper wystawił go na pozycji ofensywnego pomocnika. Na skutki nie trzeba było czekać, a Garner z ulgą wrócił do strzelania goli (to jego pierwsze trafienie w tym sezonie). To również piękne ukoronowanie serii 4 bardzo dobrych spotkań w jego wykonaniu, w których odzyskał pełną kontrolę nad środkiem boiska.

Bramka Garnera nie należała do najpiękniejszych (Anglik przyzwyczaił nas do mocnych strzałów z dystansu), ale nawet taka zdobycz powinna cieszyć. Asysta przy golu na 2:0 to z kolei świetne dogranie na głowę Yatesa z rzutu rożnego.

Ethan Laird

U młodego Anglika nie widać ostatnio tej przebojowości, co kiedyś, ale nie oznacza to, że obniżył on loty. Świetnie radzi sobie na wahadle, ale raczej pod kątem indywidualnym. Jego drużyna bowiem notuje kiepski okres w lidze, a w weekend przegrała drugie spotkanie z rzędu.

Sam wahadłowy z nadzieją musi spoglądać na występy nierównego Dalota, który w Manchesterze United zastępuje nieobecnego Aarona Wan-Bisskę. O ile Portugalczyk spisywał się nieźle w ostatnich dwóch meczach, to nie wymaże tym swojej postawy z ostatnich miesięcy i lat.

Żeby jednak przebić się przebojem do składu Manchesteru United, Laird musi wejść na jeszcze wyższe obroty. Obecnie to bardzo aktywny zawodnik, a od samego patrzenia na jego heatmapy można się zmęczyć. Laird powinien jednak pokazać Rangnickowi, że potrafi na siebie wziąć odpowiedzialność za drużynę. Waleczności i techniki nie można mu jednak odmówić.

Brandon Williams

Trudno oczekiwać, by Anglik działał cuda w Norwich, które nosem zaryło o murawy Premier League. To nie jest przypadek klasycznej i romantycznej historii o beniaminku, który podbija najwyższą klasę rozgrywkową. Niepoukładane Norwich, które zmieniło ostatnio menedżera, jest raczej chłopcem do bicia, a Williams dostaje rykoszetem.

Ostatnie mecze z Wolverhampton i Newcastle wyglądały nieco lepiej zarówno w wykonaniu „Kanarków”, jak i samego wychowanka Akademii Manchesteru United. Dwa remisy sprawiły nawet, że ekipa Smitha uciekła na krótką chwilę z ostatniego miejsca w lidze. W sumie po 15 kolejkach Norwich ma 10 punktów w tabeli. Tottenham (i lanie 0:3 od „Kogutów”) brutalnie zweryfikował jednak wszelkie promyczki nadziei.

W obliczu dołka formy Shawa Williams pewnie wolałby mieć szansę w Manchesterze United. Anglik wcale nie gra źle, choć jego zespół zbiera regularne baty od rywali. Zalicza on nawet średnio jedno kluczowe podanie na mecz, ale niewiele z tych jego prób do tej pory wynikało. Nic dziwnego, skoro Norwich strzeliło w tej kampanii tylko 8 goli.

Facundo Pellistri

U Pellistriego nudy. Gra, ale bez fajerwerków. Ładnie prowadzi piłkę i szybko biega, ale nic z tych jego akcji nie wynika. Urugwajczyk pojawia się na boisku zazwyczaj na ostatnie pół godziny, żeby rozruszać zmęczoną defensywę rywali, ale wszystko to jest bardzo bezproduktywne. Średnio uderza 0,1 raza celnie na 90 minut i posyła 0,4 kluczowego podania.

Axel Tuanzebe

Miał być nową nadzieją i z frustracji wywołanej przyjściem Varane’a odszedł na wypożyczenie. Tymczasem nie gra w Aston Villi, a jak już wychodzi na boisko, to na chwilę. Kiedy ostatnim razem dostawał szanse w Premier League, to kończyło się przegranymi z Wolves, Arsenalem i Southampton. Dopiero w ostatni weekend wyszedł na boisko po trzech meczach przerwy. Jego ekipa z Birmingham podejmowała u siebie Leicester i po niezłej batalii obroniła trzy punkty. Zawodnikiem spotkania został Ezri Konsa, który zdobył dublet.

Gerrard nie jest ewidentnie fanem Tuanzebe (pewnie nie widział pamiętnego spotkania z PSG) i nie pozwala mu grać zbyt wiele. Obrońca nie daje mu jednak powodów do zadowolenia — w 11 minut meczu z Leicester dotknął piłki raz. Czy to argument, który ma przekonać legendę Liverpoolu?

Di’Shon Bernard

Kolejny z młodych angielskich obrońców radzi sobie już o niebo lepiej. Bernard gra obecnie w Hull i na stałe wkomponował się w pierwszą drużynę. Trudno wskazać jakikolwiek kiepski występ w ostatnich dwóch miesiącach z jego strony, choć Hull wcale nie radzi sobie w lidze za dobrze. Obecnie ekipa znad rzeki Humber zajmuje 19 pozycję w ligowej tabeli.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze