Eric Bailly w trybie awaryjnym zasilił kadrę Ralfa Rangnicka na mecz z Burnley. Nie był jednak w stanie dokończyć spotkania ze względów zdrowotnych. Iworyjczyk uspokaja fanów i tłumaczy, że czuje się dobrze.
Stoper był już poza Anglią i udał się na zgrupowanie przed turniejem Pucharu Narodów Afryki, który już w styczniu rozpocznie się w Kamerunie. W związku z chorobą Lindelofa sztab Manchesteru United podjął jednak decyzję o przywołaniu swojego piłkarza.
W drugiej połowie Bailly został (zapewne ku przerażeniu kibiców WKS) zmieniony przez Varane’a i wszystko wskazywało na to, że chodziło o uraz. Znając podatność tego piłkarza na kontuzje, przeczuwać można było już najgorsze.
Piłkarz szybko rozwiał wątpliwości, zamieszczając w sieci nagranie, na którym tłumaczy, że wszystko jest w porządku. Zapewne po krótkiej regeneracji będzie w stanie rozpocząć treningi z kolegami z kadry narodowej.
– Dziękuję fanom za dzisiejsze wsparcie. To było dobre zwycięstwo. Czuję się dobrze, jestem tylko zmęczony. Skończyliśmy rok w dobry sposób — komentował piłkarz.
Wspomniany turniej Pucharu Narodów Afryki rozpocznie się już 9. stycznia. Obecność Bailly’ego w kadrze Wybrzeża Kości Słoniowej jest oczywistością, ale zabraknie w niej Amada, który przecież dostawał już szanse w seniorskiej reprezentacji. Młody skrzydłowy został pominięty prawdopodobnie ze względu na brak minut w seniorskiej piłce klubowej.
Wybrzeże Kości Słoniowej zmierzy się w fazie grupowej z Gwineą Równikową, Sierra Leone i Algierią. Algierczycy są zdecydowanie najtrudniejszym rywalem grupowym, bo przypominamy, że nie tak dawno zatriumfowali w Arab Cup, pokonując w finale Tunezję z Hannibalem na pokładzie.
Dyskusja