Analiza The Athletic po meczu z Middlesbrough. „Gra Man Utd uległa poprawie, ale to wciąż za mało”

The Athletic Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United pożegnał się z drugim krajowym pucharem na bardzo wczesnym etapie. „Czerwone Diabły”  w piątkowy wieczór uległy drugoligowemu Middlesbrough po konkursie rzutów karnych. Choć ich gra uległa poprawie, to Carl Anka w swoim najnowszym artykule dla The Athletic twierdzi, że to wciąż za mało, aby odnieść sukces w tym sezonie.

TREŚĆ ARTYKUŁU ORYGINALNA:

Zacznijmy od szansy Bruno Fernandesa przy stanie 1:1, czyli najlepszej okazji Manchesteru United z otwartej gry.

Wynikała ona z pressingu Cristiano Ronaldo na bramkarzu Joe Lumley’u i zmuszeniu go do wykonania słabego podania w kierunku Jonathana Howsona, który wpadł w pułapkę zastawioną w środku pola.

Poniższy obrazek powstał dzięki zasadom pressingu, które Ralf Rangnick próbował wprowadzić do Manchesteru United w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

Zasady, na których opiera się ten zespół, uległy poprawie, ale realizacja tych planów, podobnie jak strzał Bruno Fernandesa, mija się z celem.

Manchester United został wyeliminowany z Pucharu Anglii na własnym boisku przez drugoligowe Middlesbrough w wyniku braku skuteczności, dziwnego gola wyrównującego i okrutnego pudła w konkursie rzutów karnych. Klub z Old Trafford wciąż występuje w Lidze Mistrzów, ale jego riumf w tych rozgrywkach jest wątpliwy, co oznacza, że najprawdopodobniej zakończy bieżący sezon bez żadnego trofeum. Od ostatniego zdobytego pucharu minęło już pięć lat.

Te pięć lat (najdłuższa posucha w zdobywaniu trofeów po erze sir Aleksa Fergusona) przyniosło wiele zmian, zawirowań oraz wstrząsów, ale Manchester United wciąż nie potrafi wyzwolić się z przejściowych sezonów i przejść do większych projektów.

Próby Ralfa Rangnicka, żeby zmusić Manchester United do ewolucji, kręcą się wokół błędnych, taktycznych posunięć, które zweryfikowali już jego poprzednicy. Najpierw powtórzył się nieścisły duet piwotów z Nemanją Maticiem i Scottem McTominayem, a w piątkowy wieczór powróciło ustawienie 4-3-3 z McTominayem jako defensywnym pomocnikiem. Przed nim wystąpili Paul Pogba oraz Bruno Fernandes. „To jak ponowne oglądanie ukochanego serialu z kimś, kto nigdy wcześniej go nie widział” – tłumaczył jeden z fanów United.

To, co było godne uwagi w środku pola przeciwko Middlesbrough, to ruch McTominaya, który w początkowych fazach ataku United wchodził między dwóch środkowych obrońców. To owocna taktyka, nie różniąca się od pracy Nemanji Maticia z minionego sezonu, aby zapewnić Fernandesowi oraz Pogbie więcej pola do działania w centralnej strefie boiska.

Pogba, który wrócił do gry po trzech miesiącach przerwy spowodowanej najpierw zawieszeniem a potem kontuzją, wniósł do środka pola i ataków Manchesteru United kreatywność oraz spryt. W pierwszej połowie „Czerwone Diabły” oddały 14 strzałów na bramkę, z czego sześć celnych. Chociaż Ronaldo przestrzelił karnego w 20. minucie, to gol Jadona Sancho pięć minut później sprawiał wrażenie, że klub z Old Trafford na przestrzeni 90 minut odniesie łatwe zwycięstwo.

Stało się jednak inaczej i Manchester United przegrał 7:8 w serii rzutów karnych.

Ale przejdźmy do innego obrazka, ponieważ kibice Manchesteru United będą czuli się pokrzywdzeni po wyrównującej bramce Middlesbrough tuż po godzinie gry.

Pomimo tego, że Duncan Watmore wyrazie dotknął piłkę ręką, VAR uznał to za przypadkowe zagranie po tym, jak po jego pierwszej próbie sklejenia futbolówki, ta poszybowała do góry. Nie zostało to uznane za złamanie przepisów, ponieważ to nie Watmore trafił do siatki. Jego lob został zamieniony na gola przez Matta Crooksa.

Zmiana przepisów przez Międzynarodową Radę Piłkarską (IFAB), która jest organem ustanawiającym prawo w futbolu, oznacza, że przypadkowe zagranie ręką karze się tylko wtedy, gdy zawodnik, którego to dotyczy, zdobędzie gola.

– Decyzje, które są podejmowane przez VAR, zmieniły się od czasu, gdy opuściłem Premier League. Od razu pomyślałem, że doszło do zagrania ręką. Wydawało mi się, że gol zostanie anulowany, ale byłem zachwycony, że tak się nie stało – powiedział Chris Wilder, którego pogrążona w strefie spadkowej była drużyna, Sheffield United, pokonała Manchester United w najwyższej klasie rozgrywkowej 2:1 niemal dokładnie rok temu.

Bramka wyrównująca była jednym z zaledwie dwóch celnych strzałów „Boro” w regulaminowym czasie gry, ale pomimo tego, że Manchester United zdominował posiadanie piłki i stwarzał sobie okazję za okazją, do rozstrzygnięcia spotkania potrzebowaliśmy dogrywki, a następnie rzutów karnych.

Przyjrzyjmy się jeszcze jednej, ostatniej ilustracji.

Manchester United

To okrutne, że Anthony Elanga stał za decydującym rzutem karnym, który doprowadził do porażki Manchesteru United. 19-latek udowodnił w ostatnich tygodniach, że jest obiecującym talentem, a jego 38-minutowy występ w tym spotkaniu pokazał, że wykonuje mnóstwo pracy bez piłki, której Rangnick oczekuje od swoich napastników.

Z zawodników, których niemiecki szkoleniowiec ma do dyspozycji, można wyselekcjonować atak godny czołowej czwórki w Premier League. Największym wyzwaniem Rangnicka do końca tego sezonu jest właściwie zidentyfikowanie tego problemu, a następnie zachęcenie tych piłkarzy do konsekwentnej i kreatywnej gry w piłkę.

Ale na razie Manchester United odpadł z FA Cup, nie wykorzystując sześciu „wielkich okazji” – czyli sytuacji, podczas których można oczekiwać, że zawodnik trafi do siatki – oraz dwóch decydujących rzutów karnych w ciągu dwóch godzin gry na własnym boisku przeciwko drużynie z Championship.

– Jesteśmy niesamowicie rozczarowani, ponieważ powinniśmy wygrać i zabić ten mecz w pierwszej połowie. Poprzeczka, słupek, niewykorzystany karny oraz wiele okazji. Mogliśmy prowadzić 2:0 lub 3:0.

Niezły występ drużyny prowadzący do słabego wyniku to jedna z tych rzeczy, które zdarzają się w rozgrywkach pucharowych. Dla wielu, dziwne zdarzenia prowadzące do rozgromienia faworyta to integralna część magii Pucharu Anglii. 9,5 tysiąca fanów Middlesbrough śpiewało w Manchesterze do późnych godzin.

Jeśli chodzi o Manchester United, to podopieczni Ralfa Rangnicka grają lepiej niż trzy miesiące temu, ale to może nie wystarczyć na ten sezon – lub na jakiekolwiek obiecujące plany na nadchodzące kampanie.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze