Gary Neville ma wątpliwości co do tego, ilu zawodników obecnie grających w Manchesterze United pozostanie w nim na przyszły sezon. Porażka 1:4 na Etihad Stadium obnażyła bardzo wiele słabości w składzie „Czerwonych Diabłów”.
Może Manchester United nie znajduje się ostatnio w europejskiej czołówce, ale za to regularnie udawało im się odnosić zwycięstwa na stadionie lokalnego rywala. Ich nadzieje na czwarte wyjazdowe zwycięstwo z rzędu z Manchesterem City rozwiały się jednak już w piątej minucie, kiedy otrzymali pierwszy cios.
– Co tydzień oglądamy każdy zespół Premier League i zakładamy, że ciężko pracują, starają się być zgrani. Widzimy ich organizację, a także plan na grę – komentował Gary Neville w swoim podcaście.
– Obserwuję Manchester United za każdym razem. Nawet ostatnie trzy miesiące pod wodzą Rangnicka, kiedy przegrali tylko raz w piętnastu spotkaniach, pełne były sygnałów alarmowych. David de Gea wiele razy pozwalał im wyjść z opresji.
– Wiedzieliśmy, że nadchodzi okres, kiedy będą musieli się zmierzyć dwa razy z Atletico, z Liverpoolem, Tottenhamem i Manchesterem City. Wszystko to w przeciągu jednego miesiąca. To było pierwsze z tych spotkań i zostali unicestwieni. Nie było wielkiej różnicy od spotkania, w którym Ole Gunnar Solskjaer był menadżerem i nie jest to zarzut w stronę Rangnicka.
– Nie mam zamiaru go obwiniać za to, co się wydarzyło. Zastanawialiśmy się przed spotkaniem czy zostanie on tutaj na kolejny sezon… nie jako menadżer, absolutnie nie. Pytaniem pozostaje, którzy zawodnicy pozostaną tutaj po zakończeniu obecnego sezonu?
– Krytykowałem ich za brak motywacji, przecieki, brak jedności i właśnie w takich spotkaniach widać to najbardziej. Wtedy właśnie czujemy czy w klubie jest odpowiedni duch, nawet jeśli wcześnie udawało się powrócić w starciach z Brighton, Southampton czy Aston Villą.
– Mają budżet na poziomie 350 milionów funtów, a na obecny skład wydali 1,2 miliarda funtów, więc oczekujemy, że będą walczyć do samego końca. Jednak w spotkaniach z najlepszymi rywalami są rozrywani na strzępy. To co widzieliśmy pod koniec tego spotkania, to Manchester United bez duszy.
– To największy problem, ponieważ ci zawodnicy muszą sobie jakoś z tym poradzić. Muszą zacząć walczyć. Przed spotkaniem pojawiły się plotki na temat Cristiano Ronaldo. Co się z nim stało? Rangnick powiedział coś o kontuzji biodra, ale w social mediach czytaliśmy, że nic mu się nie stało.
– Pojawiły się plotki, że Edinson Cavani nie chce grać, chociaż mógłby. Znów źle to wygląda. Wszystkie te kwestie wyciekają z szatni, a my nie jesteśmy pewni, co jest prawdą. Varane i Shaw również nie byli obecni w tym spotkaniu.
– Zawodnicy wypadają w ostatniej chwili. Dodają tylko argumenty w dyskusji na temat tego, że coś nie gra w szatni. Największym dowodem jest ich reakcja na wynik 3:1. W derbach.
– Lata temu, na Maine Road, miałem ciężki dzień naprzeciwko Shauna Goatera. Wiedziałem jednak, że ja i inni zawodnicy dajemy z siebie wszystko. Zaangażowanie wciąż tam było. Teraz Manchester United popełnia błędy, traci bramki i rzuca ręcznik, kiedy pozostało jeszcze 25 minut gry.
– 92 procent posiadania piłki? Nie przez pięć, a piętnaście minut. Nie chciałbyś mieć tego zapisanego w swoim CV, ale ci zawodnicy United mają i to jest naprawdę zły znak.
To już drugi raz, kiedy Manchester City pod wodzą Pepa Guardioli ogrywa lokalnego rywala dwa razy w trakcie sezonu. Była to też druga porażka Ralfa Rangnicka, od kiedy tymczasowo przejął Manchester United.
– Zaskoczyli mnie, ponieważ kiedy usłyszałem, że nie zagra Cristiano Ronaldo, spodziewałem się, że wyjdą Rashford, Elanga i Sancho. Zdecydowali się na inny system, który zaskoczył wszystkich, z Fernandesem i Pogbą w roli ofensywnych pomocników – kontynuował Neville.
– Przez pierwsze 25 minut sądziłem, że grali naprawdę nieźle. Nie brakowało dobrych intencji, defensywna czwórka naciskała wysoko i grali blisko siebie. Byli odważni z piłką przy nodze i poszli na wymianę ciosów z City.
– Nie wiedzieliśmy, jak długo może to potrwać, ale wiedzieliśmy, że z dwoma ofensywnymi pomocnikami nie zadziała gra z kontrataku. Musieli bardziej kontrolować spotkanie, jednak na przerwę spokojnie mogli schodzić przy wyniku 2:2, pomimo dwóch niezdarnych bramek, które stracili.
– Sancho miał naprawdę dobrą okazję jeszcze przed przerwą. Czułem, że są w grze, szczególnie biorąc pod uwagę ich wyniki na Etihad. Manchester City potrzebował 25 minut pierwszej połowy, aby zapanować nad spotkaniem, chociaż cały czas stwarzali zagrożenie lewą flanką.
– Posiadanie piłki było w miarę równe w pierwszej połowie, przez co odniosłem wrażenie, że to będzie inne spotkanie od tego, którego się spodziewałem. Problemem Manchesteru United była prawa strona z Lindelofem, Wan-Bissaką i Elangą. Głównie z Wan-Bissaką.
– System „Czerwonych Diabłów” nieco zaskoczył City, ale w drugiej połowie szybciej doskakiwali do piłki i lepiej nią operowali. Można było poczuć, że „Obywatele” zaadaptowali się do tego spotkania i tego już było za wiele. Byli lepsi od pierwszych minut drugiej połowy, a końcówka była już zawstydzająca dla United.
– Nie przychodzi mi łatwo użycie tego słowa. Zawodnicy United nie zawracali sobie głowy ostatnimi 25. minutami. To było naprawdę okropne. Nieco rozumiem piłkarzy “Czerwonych Diabłów”, którzy w tym momencie muszą stawać naprzeciwko wielkiego zespołu Manchesteru City.
– Pod koniec mojej kariery mieliśmy podobną sytuację, kiedy musieliśmy się mierzyć z Barceloną z Messim, Xavim i Iniestą. Po prostu trzymali piłkę z dala od nas i ciężko się to obserwowało. Podobnie wygląda obecnie Manchester City, ale nadal musisz dać sobie szansę. Nadal musisz biegać do samego końca.
– W jednym z narożników stadionu siedziało około 4 tysiące kibiców United. Myślę, że pod koniec zostało ich tysiąc. Oglądałem, jak z każdą minutą jest ich coraz mniej. Myślałem, że United nie odpowiedziało dobrze na trzecią bramkę, ale tam się nic nie zgadzało. Szczerze mówiąc, czułem zdegustowanie. Nie wiem co się im stało.
– Zaakceptowałem już, że Jurgen Klopp oraz Pep Guardiola stworzyli niezwykłe zespoły. Można się zacząć zastanawiać: „kiedy my znów zaczniemy wygrywać ligę?” Jednak nawet pod wodzą Louisa van Gaala nie widziałem, żeby się poddawali. W ostatnich 25. minutach po prostu się poddali.
Komentarze