Raport z wypożyczeń: Garner asystuje, Chong strzela, wybitna forma Bishopa

Łukasz Pośpiech
Zmień rozmiar tekstu:

Marcowe mecze to istne koncerty w wykonaniu młodych „Czerwonych Diabłów”. Jedni wracają w stylu do zdrowia, inni utrzymują dyspozycję, do jakiej nas przyzwyczaili. W ubiegłych tygodniach posypały się asysty i gole, co może okazać się chociaż drobnym pocieszeniem po rozczarowujących derbach Manchesteru.

Nathan Bishop

Zaledwie dwa miesiące temu pisałem, że Bishop świetnie odnalazł się w Mansfield Town i zdaje się być bramkarzem idealnym na poziom League Two. Młody bramkarz złapał jednak od tamtej pory bardzo równą formę, a jego ekipa nie przegrała meczu od 8 stycznia (swoją drogą, to przegrane starcie to potyczka z Middlesbrough w FA Cup).

Anglik wyrósł na swoistego lidera defensywy, a swoją dobrą formę udowadnia przyzwoitymi, jeśli nie dobrymi, występami. Marcowy występ z Exeter wygrany 2:1 to jednak istny pokaz siły wychowanka „Czerwonych Diabłów”, dzięki któremu Bishop wybrany został piłkarzem meczu.

W trakcie pełnego starcia zaliczył on 9 interwencji, w tym siedem po strzałach ze środka pola karnego. Kamyczkiem do ogródka może być jego błąd przy jedynym golu rywali. Bishop, upadając, odbił centrostrzał, a piłka wpadła pod nogi Matta Jaya, który nie pomylił się z bliskiej odległości.

Uwagę zwrócić powinniśmy też na grę nogami Bishopa, który może wywoływać skojarzenia z Davidem de Geą. Długie piłki w jego wykonaniu były mało celne (zaledwie 2 znalazły adresata na 19 prób), a rozpoczynanie akcji to element, nad którym warto popracować. Golkiper świetnie radzi sobie za to na linii i podobnie jak jego hiszpański starszy kolega z Old Trafford, potrafi odbijać niemożliwe piłki w krytycznych momentach.

James Garner

Młody pomocnik już 13 marca będzie obchodził 21. urodziny i zdecydowanie będzie miał co świętować. Od przełomu listopada i grudnia gra nieprzerwanie na niesamowitym poziomie i nadrabia braki w asystach i golach, które pojawiły się w pierwszym kwartale sezonu.

Ostatnie tygodnie są pod tym względem wyjątkowo owocne, bo piłkarz ten zaliczył serię gola i dwóch asyst w trzech kolejnych spotkaniach. Od początku roku kalendarzowego wpisał się na listę strzelców dwukrotnie, a do tego cztery razy zaliczał asysty.

W poniedziałkowym meczu FA Cup, który jego Nottingham Forest rozgrywało z Huddersfield Town, Garnerowi ponownie udało się odnaleźć partnera w dogodnej sytuacji strzeleckiej. Tym razem był to jego kolega ze środka pola, Ryan Yates, który przy okazji został mianowany najlepszym zawodnikiem na boisku.

Sam Garner świetnie wypełniał obowiązki pomocnika box-to-box, angażując się w defensywę (2 odbiory, 1 przejęcie, 1 wybicie, 100% wygranych pojedynków), ale także i w ataki swojej ekipy.

Przez sporą część starcia mocno wybiegał na lewą flankę, obsługując kolegów wrzutkami. Niestety te nie były specjalnie celne, bo tylko 2 z 11 trafiły do piłkarzy Nottingham. Lepiej było z długimi podaniami (4 celne na 9 prób) i krótkimi zagraniami (75% celności). Do tego Anglik dorzucił wspomnianą asystę, kluczowe podanie, a także sam dwukrotnie uderzał na bramkę rywali (raz celnie).

Zatrzymajmy się przy asyście, bo warto przyjrzeć się klasie podania, jakie posłał Anglik. Jako etatowy wykonawca rzutów wolnych podszedł on do piłki dosyć daleko ustawionej od bramki. Choć już w ubiegłym sezonie udowadniał, że potrafi w takich okolicznościach bezpośrednio zagrozić golkiperowi, tym razem zdecydował się na dośrodkowanie.

Garner zagrał idealnie na głowę Yatesa piękną piłkę, która opadła nad obrońcami rywali. Dobrze ustawiony pomocnik z łatwością pokonał bramkarza, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie i ostatecznie gwarantując awans.

Tahith Chong

Holender wrócił do gry z przytupem. Najpierw przywitał się golem z rozgrywkami młodzieżowymi w barwach Birmingham, a potem dołożył kolejne trafienie — tym razem w ramach seniorskiego Championship.

Chong znalazł się w wyjściowej jedenastce na mecz z Bristolem i zaledwie dwie minuty zajęło mu pokonanie bramkarza rywali. Potem, jeszcze zanim na zegarze wybił pierwszy kwadrans, drugiego gola zdobył Nico Gordon, a ekipa z Birmingham nie potrzebowała już więcej trafień, by dowieźć zwycięstwo do ostatniego gwizdka arbitra.

Skrzydłowego należy pochwalić za proaktywność, której nie widzieliśmy u niego od dawna (również w czasach przed kontuzją). Przy piłce był 49 razy, posłał 3 kluczowe podania, a jego ogólna celność podań w tym meczu to 86%. Próbował wykorzystać na lewej flance wszystkie swoje atuty i 3 z 5 prób przedryblowania rywali okazały się skuteczne. Kiepsko jednak dośrodkowywał, bo żadna z 3 prób nie była celna. Do tego Chong dwukrotnie uderzał między słupki rywali, choć tylko raz celnie. Na szczęście próba ta zakończyła się golem i to bardzo ładnym.

Jeśli chodzi o bramkę, to Holender odebrał świetne podanie przecinające szyki obronne rywali i puścił się sprintem w kierunku bramki Daniela Benleya. Pochwalić należy przytomne zachowanie wychowanka Manchesteru United, bo gdy zauważył, że dogania go obrońca, z efektownym obrotem ściął piłkę na prawą stronę, a tak wystawioną futbolówkę uderzył nisko i precyzyjnie po dalszym słupku. Uderzenie minęło bramkarza i wpadło w boczną siatkę bramki.

Pozytywy w wykonaniu Chonga to coś, do czego przyzwyczaił nas ten piłkarz w okresie, gdy wraca on do gry, lub pojawia się w nowej ekipie. Największym kłopotem Holendra jest jednak regularność — oby tym razem jej nie zabrakło, bo to jedyny sposób na to, by 22-latek mógł chociaż marzyć o wejściu do składu nowego menedżera Manchesteru United.

Donny van de Beek

Kłopotów Evertonu ciąg dalszy. Odkąd Holender zawitał na Goodison Park, ekipa prowadzona przez Franka Lamparda wygrała zaledwie jedno spotkanie (z Leeds), a w poniedziałek przejechał się po niej Tottenham wracający do skutecznej gry. „The Toffies” przyjęli od podopiecznych Conte 5 bramek i niepocieszeni mogą wrócić do Liverpoolu.

Sam Van de Beek nie popisał się w tym starciu, choć raczej trudno byłoby o świetny indywidualny występ w takich okolicznościach. Holender nie dograł meczu do końca, a w 60. minucie zmienił go Vitaliy Mykolenko. Przez godzinę były pomocnik Ajaksu znalazł się przy futbolówce 48 razy i zanotował aż 97% celnych podań. Raczej trudno o negatywy w tym starciu z jego strony, ale wielu pozytywów również nie znajdziemy.

Van de Beek uraczył kolegów jednym kluczowym podaniem i jednym niecelnym dośrodkowaniem (0% skuteczności). Jego jedyna próba dryblingu zakończyła się powodzeniem, ale gorzej wyglądało to w przypadku pojedynków z rywalami (udane 3 z 8 prób). W obliczu naporu rywali, goście z północy musieli mocno się bronić, stąd w statystykach Holendra znajdziemy także po jednym przechwycie i wślizgu.

Trudno van de Beeka chwalić, ale trudno go kategorycznie ganić. Błyskawiczne kontry Tottenhamu tak skutecznie rozmontowywały szyki piłkarzy Lamparda, że ci nie wiedzieli, co się dzieje. Na szczególne wyróżnienie zasłużył Matt Doherty, który przeżywa obecnie drugą młodość.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze