Konferencja prasowa Rangnicka po porażce z Brighton: odpowiedzialność za wynik biorę na siebie, ale nie potrafię tego zrozumieć

MUTV Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Ralf Rangnick spotkał się z dziennikarzami na pomeczowej konferencji prasowej po kompromitującej porażce 0:4 z Brighton & Hove Albion.

POMECZOWA KONFERENCJA PRASOWA RALFA RANGNICKA:

Po tym, jak Brighton zdobyło czwartego gola, wasi kibice zaczęli śpiewać: „Nie jesteście godni, aby nosić tę koszulkę”. Zgadzasz się z ich opinią?

– Myślę, że powinniśmy zacząć od przeprosin w kierunku naszych kibiców, którzy przybyli do Brighton z Manchesteru. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy od pierwszej do ostatniej minuty. Ten występ nie był tylko kiepski, lecz ekstremalnie słaby. Wiedzieliśmy, choćby z domowego starcia przeciwko Brighton, że jest to bardzo elastyczna i techniczna drużyna, która zawsze stara się grać pomiędzy liniami i być kreatywna. Zdawaliśmy więc sobie sprawę, że nie wystarczy cieszyć się posiadaniem piłki. Problem w tym, że nie byliśmy zbyt często przy futbolówce. Aby mieć ją przy nodze, najpierw należy ją odebrać. Oddaliśmy im jednak zbyt wiele przestrzeni oraz czasu. Szczerze mówiąc, po pierwszej połowie jedynym pozytywem był rezultat – fakt, że przegrywaliśmy tylko 0:1.

– Zastanawialiśmy się w przerwie, co powinniśmy zrobić. Wprowadzenie dwóch nowych zawodników było dla mnie oczywiste, ale myślałem jeszcze nad zmianą formacji na 3-5-2 lub podjęciem ryzyka i przejściem do 4-4-2, czego dokonaliśmy w końcówce. Z perspektywy czasu przyznaję, że być może było to odrobinę zbyt ryzykowne posunięcie. Biorę na siebie odpowiedzialność za tę roszadę, ale głównym problemem było to, co przytrafiało nam się we wcześniejszych meczach jak np. przeciwko Evertonowi czy Liverpoolowi, choć muszę jeszcze raz przyznać, że Liverpool akurat znajduje się na zupełnie innym poziomie. Nie broniliśmy wystarczająco dobrze jako zespół i nie potrafiliśmy odebrać rywalowi futbolówki. Również z tego powodu nie wykreowaliśmy zbyt wielu okazji. Jedyne szanse stworzyliśmy w ostatnich 20 minutach, kiedy graliśmy w ustawieniu 3-5-2.

Wydawało się, że kibice sugerowali, iż większości zawodnikom po prostu nie zależy. Wyniki wskazują, że właśnie w tym również może leżeć problem. Czy sam również doszedłeś do takiego wniosku?

– Nie. Akurat muszę stanąć w obronie zawodników. Nie sądzę, że im nie zależało. Widziałem ich w treningu oraz w spotkaniu przeciwko Brentford. Wygraliśmy z nimi, choć również są zespołem, który nieźle spisuje się w posiadaniu piłki i osiągnął kilka dobrych wyników. Oczywistym było dla mnie, aby nie zmieniać zwycięskiej drużyny. Za nami tydzień dobrych treningów. Panowała dobra atmosfera, a wszyscy gracze byli odpowiednio skoncentrowani. Pamiętam jednak, jak oglądałem spotkanie z Watfordem, w którym Manchester United przegrał 1:4. Obecnie ten klub spada z ligi. Wyglądało to bardzo podobnie do tego, co widzieliśmy w tym meczu. Dla mnie największym problemem jest bronienie zespołowe. W tej lidze, grając przeciwko dobrym drużynom – a Brighton do nich należy – jeżeli nie bronisz właściwie i pozwalasz przeciwnikowi na swobodną grę, oddając mu przestrzeń, osiągasz właśnie taki wynik.

Przy trzecim golu sygnalizowałeś drużynie z linii bocznej, aby się przesunęła. Czy uważasz, że piłkarze nie słuchają twoich poleceń?

– Nie. Wtedy było już po sprawie. Po drugim golu miałem świadomość, że zrobi się jeszcze trudniej. Pytanie brzmiało, kto zdobędzie następną bramkę i czy na tablicy wyników będzie 1:1 czy 0:2? Z dwoma szóstkami, Juanem Matą i Bruno Fernandesem jako dwoma dziesiątkami na skrzydłach i dwoma napastnikami było oczywiste, że mamy czterech ofensywnych graczy i pojawi się jeszcze więcej przestrzeni. W pierwszej połowie największe problemy sprawiali nam ich wahadłowi. Nasza linia obronna miała kłopot, aby zatrzymać diagonalne podania zagrywane w ich kierunku.

Jak bardzo dołujące jest to, że pozostał tylko jeden mecz, a twój zespół notuje taki występ? To koniec twojej przygody z prowadzeniem tej drużyny, a fani dodatkowo podważają w trakcie meczu twoją pozycję… Jak to postrzegasz?

– Sam możesz odpowiedzieć na to pytanie. To była upokarzająca porażka, szczególnie dla takiego klubu jak Manchester United. To chyba druga najwyższa porażka w mojej trenerskiej karierze, która trwa 35 lat. Nie chodzi jednak tylko o porażkę 0:4. Ważną kwestią jest sposób naszej gry, który był nie do zaakceptowania. Trudno jest mi sobie z tym poradzić.

Mówiłeś wcześniej o rekrutacji i wspomniałeś o napastnikach. Biorąc jednak pod uwagę liczbę straconych bramek, czy linia obronna również potrzebuje wzmocnień?

– Tak, ale proszę, uszanujcie to, że nie chcę rozmawiać o transferach po takiej porażce i takim występie. Rozmawianie o rekrutacji nie ma teraz żadnego sensu. Powinniśmy być wystarczająco dobrzy z zawodnikami, których mieliśmy do dyspozycji w tym meczu. Powinniśmy zagrać znacznie lepiej. Odpowiedzialność za ten występ biorę na siebie, ale naprawdę trudno mi jest zrozumieć, dlaczego różnica pomiędzy poprzednim a tym meczem była tak duża.

Mówiłeś nam, że drużna potrzebować nawet dziesięciu nowych piłkarzy. Na przedmeczowej konferencji prasowej opowiedziałeś nam jednak anegdotę ze styczniowego okna transferowego, kiedy chciałeś nowego napastnika, ale zarząd ci odmówił. Mając na uwadze przyszłość, jak bardzo będziesz naciskał na władze klubu, aby pospieszyły się ze wzmocnieniami?

– W pełni ufam zarządowi tego klubu. Zgadzał się ze mną, kiedy rozmawialiśmy o sytuacji klubowej w poprzednich kilku tygodniach i miesiącach od momentu zamknięcia okna transferowego. Nie zamierzałem nikogo skrytykować. Nie odbierajcie tego w taki sposób. W tamtym czasie mieliśmy tylko 48 godzin, więc nikt nie wiedział, czy sprowadzenie napastnika jest w ogóle możliwe. Ponadto, wydarzyły się rzeczy, których nie dało się przewidzieć. Po takim występie jak ten nie zamierzam jednak dyskutować o transferach. Nie jestem człowiekiem, który szuka wymówek lub alibi. Mogę jedynie przeprosić naszych kibiców oraz wszystkich, którym zależy na tym klubie.

Już wiadomo, że osiągnięcie najgorszy dorobek punktowy w historii występów tego klubu w Premier League. Myślę, że to w pełni oddaje, iż bieżący sezon jest prawdziwą katastrofą, prawda?

– Tak, ale jestem pozytywnie nastawiony na przyszłość. Erik ten Hag to menedżer z najwyższej półki i jestem przekonany, że władze klubu przeprowadziły już kilka zmian. Latem dojdzie do jeszcze większych roszad. Nie brakuje mi wiary, że uporamy się ze wszystkimi problemami i w następnym sezonie zaprezentujemy zupełnie inną twarz. To ważna wiadomość nie tylko dla naszych fanów, ale również dla wizerunku całego klubu. Występ w tym meczu był okropny, ale jak wspomniałem wcześniej, jeżeli miałbym wymienić jeden pozytyw, to jest nim fakt, że zdaliśmy sobie sprawę że mamy wiele do poprawy i potrzebujemy zmian.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze