Barcelona osiągnęła porozumienie z Raphinhą. Brazylijczyk o krok od Barcelony

Rafał Skirliński
Zmień rozmiar tekstu:

Leeds United osiągnęło porozumienie w sprawie transferu Raphinii do Barcelony. Brazylijczyk przejdzie testy medyczne w Hiszpanii przed przenosinami.

Rozumie się, że Barcelona zapłaci za brazylijskiego napastnika 50+5 milionów funtów.

„The Athletic” poinformował we wtorek, że Raphinha miał polecieć do Barcelony aby sfinalizować umowę. Zawodnik nie poleciał z Leeds na przedsezonowe tournee do Australii i trenował indywidualnie w Anglii.

Chelsea była blisko zakontraktowania Raphinii przez dwa tygodnie, podczas gdy Arsenal i Tottenham również okazywały zainteresowanie, ale to ostatecznie Barcelona pozyska Brazylijczyka dzięki jego uporowi w dążeniu do przenosin do Katalonii.

Istniały obawy, że Barcelona nie będzie w stanie pozwolić sobie na zakup Raphinii, ale ich sytuacja finansowa uległa poprawie 30 czerwca, kiedy to ogłosili umowę o wartości 267 milionów euro, sprzedając 10 procent praw telewizyjnych na rozgrywki ligowe amerykańskiej firmie Sixth Street na następne 25 lat.

Raphinha spędził dwa sezony w Leeds, zdobywając 17 bramek i 12 asyst w 65 występach w Premier League. Będzie on trzecim transferem Barcelony w tym okienku, po tym jak pozyskali Francka Kessie i Andreasa Christensena na zasadzie wolnego transferu odpowiednio z Milanu i Chelsea.

Leeds tymczasem już zdecydowało się na zastąpienie Raphinii podpisując Luisa Sinisterra z Feyenoordu.

Jak Barcelona może sobie pozwolić na Raphinhę?

Barcelona od dawna walczy z długami rzędu 1 miliarda euro, a wiceprezydent ds. finansów Eduard Romeu powiedział w zeszłym miesiącu, że potrzeba 500 milionów euro, aby „uratować” klub. Co więc wydarzyło się na Camp Nou, że mogą pozwolić sobie na podpisywanie nowych zawodników?

Data 30 czerwca była kluczowa po tym, jak prezydent Joan Laporta wyznaczył ją jako ostateczny termin uzyskania zgody na uruchomienie dwóch kolejnych „dźwigni ekonomicznych” na specjalnym zgromadzeniu członków klubu.

Uruchomienie „pierwszej dźwigni” nastąpiło dokładnie w terminie, kiedy Barcelona – która w marcu uzgodniła długoterminową umowę ze Spotify na prawa do nazwy Camp Nou – ogłosiła, że zabezpieczyła 207,5 miliona euro (178 milionów funtów) poprzez sprzedaż 10% praw telewizyjnych La Liga na następne 25 lat amerykańskiej firmie finansowej Sixth Street.

Zamiast zakończyć swój rok finansowy 2021-22 ze stratą w wysokości około 161 milionów euro, klub może teraz wykazać nadwyżkę w swoim rocznym sprawozdaniu finansowym. W rezultacie La Liga będzie bardziej pozytywnie postrzegać finanse klubu, co – jak ma nadzieję Barcelona – rozluźni ich limit płacowy na lata 2022-23.

– Mamy kilka operacji dobrze zaawansowanych, czekamy na uruchomienie naszej „drugiej dźwigni”. Wtedy będziemy mogli zrealizować podpisy i zadowolić naszego menedżera – powiedział Laporta w zeszłym tygodniu.

„Drugą dźwignią” będzie kolejna 15-procentowa sprzedaż swoich przyszłych praw telewizyjnych, potencjalnie na rzecz Sixth Street, która może być wyceniona na około 300 milionów funtów.

Klub jest nie tylko skłonny do wydatków. Dyktuje on tempa letniego planowania wielu europejskich gigantów. Jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, topowe kluby muszą czekać, aż Barcelona rozwiąże swoje problemy, by móc działać z własnymi transferami.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze