Tyrell Malacia, nowy lewy obrońca Manchesteru United przyznał, że cieszy go gra w towarzystwie jednych z najlepszych piłkarzy na świecie. Młody Holender szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie “Czerwonych Diabłów”.
Kibice niemal od razu pokochali zacięte wślizgi, ale również szeroki uśmiech byłego gracza Feyenoordu. 23-latek jeszcze przed spotkaniem z Arsenalem udzielił wywiadu, w którym opowiada o swojej przeszłości.
Tyrell, cofnijmy się do początku twojej przygody z piłką nożną. Dorastałeś w Rotterdamie. Czy możesz nam opowiedzieć jak tam było i jak zainteresowałeś się sportem?
– Mój tata grał w piłkę nożną i dlatego ja również to robię. Trenowałem też trochę kickboxingu, ale ostatecznie zdecydowałem się na piłkę nożną. Chyba miałem sześć lat, kiedy dołączyłem do amatorskiego klubu, w którym grał również mój tata i tak to się wszystko zaczęło.
Czy to wtedy uczyłeś się gry, czy może już wcześniej grałeś na ulicy?
– Zawsze grałem na ulicach południowego Rotterdamu. Uwielbiałem to.
Czy myślisz, że to pomogło w ukształtowaniu zawodnika, którym jesteś dzisiaj?
– Bardzo, ponieważ zawsze grałem na starszych kolegów, więc musiałem być silniejszy, szybszy i odpowiednio używać swojej techniki. Tak więc bardzo mi to pomogło.
Kiedy dołączyłeś do Feyenoordu?
– Wydaje mi się, że miałem wtedy osiem lat. Razem z przyjacielem udaliśmy się na dzień poszukiwania talentów. Wybrali mnie oraz dwóch albo trzech innych chłopaków spośród trzystu albo czterystu, którzy się wtedy pojawili.
Czy jako osoba urodzona w Rotterdamie, dorastałeś jako kibic Feyenoordu? Opisz nam jakie to było uczucie, zostać wybranym i później przeskakiwać kolejne szczeble…
– Na początku wszystko wydaje się łatwe, po prostu chcesz grać w piłkę nożną. Kiedy dorastasz, zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkie jest wszystko dookoła. Rzeczy się zmieniały, szczególnie kiedy podpisałem swój pierwszy kontrakt. Wtedy zacząłem marzyć o grze dla pierwszego zespołu. Marzenia stały się rzeczywistością.
Jak wspominasz swój czas w pierwszym zespole? Jakie były twoje relacje z kibicami? Czy czułeś, że byłeś blisko z fanami z Rotterdamu?
– Tak, tak, tak. Zaczęło się dobrze, ponieważ debiut zanotowałem w Lidze Mistrzów [przeciwko Napoli]. Potem grałem w kolejnych spotkaniach, a kibice śpiewali moje nazwisko. To miłe uczucie.
Ostatecznie rozegrałeś ponad 100 spotkań dla Feyenoordu. Jak trudna była decyzja o tym, aby ich opuścić i dołączyć tutaj?
– Oczywiście nie było łatwo, ponieważ zaczynałem tam, kiedy miałem osiem lat, a teraz mam ich 23. Czułem jednak, że muszę postawić kolejny krok i dlatego jestem tutaj.
Jak wspomniałeś, skończyłeś 23 lata. Jak opisałbyś siebie jako obrońcę? Musisz wiedzieć na czym opiera się teraz twoja gra…
– Wnoszę dużo energii. Jestem dobry w bronieniu, ale lubię też atakować. Szybki, silny, kocham tę grę.
Kiedy przeprowadzaliśmy z tobą pierwszy wywiad, wspominałeś, że Patrice Evra był jednym z zawodników, których podpatrywałeś…
– Tak, wzorowałem się na nim. Powiedziałem to wtedy.
Co najbardziej lubiłeś w jego grze? Które elementy próbowałeś wprowadzić do swojego stylu?
– Staram się grać po swojemu. Jest jednak sporo takich kwestii, jak chociażby energia, którą wnosi się do zespołu, tego typu rzeczy.
Po meczu z Liverpoolem, Rio Ferdinand – kolejna legenda defensywy Manchesteru United – porównał cię do Evry. Jakie to uczucie, dostać komplement od takiej osoby?
– To pierwszy raz, kiedy o tym słyszę, ponieważ nie śledzę mediów. To jednak wielki komplement. To wielki zaszczyt, usłyszeć coś takiego z jego ust.
Co najbardziej lubisz w bronieniu? W meczu z Liverpoolem zobaczyliśmy, że nie boisz się przerywać akcji…
– Tak, uwielbiam wdawać się w pojedynki ze skrzydłowymi oraz napastnikami.
Widzieliśmy także ofensywną część twojej gry. W ostatnich latach boczni obrońcy musieli popracować nad udziałem w ataku. Czy czujesz, że teraz jest to główna odpowiedzialność na tej pozycji?
– Nie, pierwszym obowiązkiem jest obrona. To jest najważniejsze i dlatego jesteśmy obrońcami. Dopiero potem trzeba atakować.
Od kiedy dołączyłeś do United, masz okazję współpracować z topowymi obrońcami. Jak się z tym czujesz? Wyobrażam sobie, że sporo można się nauczyć…
– To dobre uczucie, grać z najlepszymi obrońcami na świecie. Uczymy się od siebie czegoś każdego dnia.
W kwestii lewych obrońców, ty i Luke Shaw rywalizujecie o miejsce w składzie. Czy to wam pomaga, rywalizacja tak dobrych piłkarzy o jedno miejsce?
– Oczywiście, przez to każdego dnia musimy dawać z siebie wszystko, pokazywać się na meczach i treningach. Jeśli tego nie zrobimy, to trener podejmie inną decyzję, która będzie lepsza dla zespołu.
Dołączyłeś w podobnym czasie co Lisandro Martinez i trochę o nim wiesz, bo graliście razem w Holandii. Czy poznaliście się już lepiej?
– Tak, sporo rozmawiamy o piłce nożnej, poza tym jest dobrym człowiekiem. To także świetny obrońca, który daje nam dużo odpowiedniej energii. Widzieliście to w spotkaniu z Liverpoolem, więc uwielbiam współpracę z nim.
Zobaczyliśmy, że na boisku jest on prawdziwym wojownikiem. Czy poza boiskiem też się tak zachowuje?
– Nie, jest dosyć cichy. Dużo się uśmiecha i mówi, ale nie jest taki jak na boisku.
Czy ma charakter zwycięzcy, który jest wymagany w zespole liczącym na sukcesy?
– Oczywiście. Wszystko zawiera się w mentalności. Tam to się zaczyna. Kiedy zaczynasz grać w piłkę nożną, to musisz wygrywać swoje pojedynki. Musisz dać z siebie wszystko i dokładnie tego potrzebujemy.
Do składu dołączył również Casemiro i już trochę z wami potrenował. Co możesz o nim powiedzieć?
– Wygrał wiele trofeów, jest wielkim zawodnikiem z mnóstwem doświadczenia i jego dołączenie na pewno pomoże zespołowi.
Czy jest to osoba, z którą chcesz współpracować przez resztę sezonu?
– Tak, oczywiście.
Kiedy pierwszy raz trafiłeś na Old Trafford, brałeś udział w turnieju młodzieżowym. Powiedziałeś, że już wtedy wiedziałeś, że pewnego dnia tutaj wrócisz. Co sprawiło, że o tym pomyślałeś – naprawdę to wiedziałeś czy po prostu w ten sposób się napędzałeś?
– Chciałem to osiągnąć. Zawsze mówiłem, że chcę kiedyś zagrać w Premier League. Według mnie jest to największa i najlepsza liga i wiedziałem, że pewnego dnia w niej zagram.
Czy gra na Old Trafford jest spełnieniem tych marzeń?
– Tak, jest niesamowicie. Kibice, murawa, wszystko. Jest wspaniale.
Komentarze