Menedżer Manchesteru United Erik ten Hag szybko ustanowił prawo dla swoich podopiecznych, a Bruno Fernandes przyznaje, że sytuacja z Cristiano Ronaldo była tego przykładem.
Holender został menedżerem Manchesteru United po zakończeniu ubiegłego sezonu. Szybko zabrał się za resetowanie kultury w drużynie zdefiniowanej przez złą mowę ciała i wycieki do mediów z bazy treningowej.
Po kadencji Ole Gunnara Solskjaera, ten Hag szybko udowodnił, że pod jego kierownictwem będzie inaczej. 53-latek zaszczepił swoje własne zasady i przekonania podczas letniego tournee po Azji i Australii, gdzie piłkarze szybko zostali uświadomieni, jak będzie prowadzona drużyna.
Ronaldo przegapił letnie tournée i po powrocie drużyny do Manchesteru naciskał na odejście. Portugalski napastnik przeprowadził rozmowy z trenerem i dał do zrozumienia, że chce odejść.
Ostatecznie pozostał w Carrington na początku sezonu, ale jego miejsce było głównie na ławce rezerwowych. Napięte relacje były widoczne wielokrotnie, a doszło nawet do odmówienia wejścia na boisko jako zmiennik.
Odejście Ronaldo z Old Trafford zostało ostatecznie potwierdzone przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata, dzięki wywiadowi z Piersem Morganem. Podczas rozmowy Portugalczyk oskarżył ten Haga o brak szacunku dla niego i namawianie go do odejścia.
Bruno Fernandes podczas wywiadu z Rio Ferdinandem dla BT Sport, zasugerował, że Ronaldo – wraz z takimi piłkarzami jak Jadon Sancho i Marcus Rashford byli przykładami dla reszty składu, że zła dyscyplina nie będzie tolerowana – niezależnie od statusu.
– Trener wymaga od ludzi. Wymaga i albo to zrobisz, albo wylatujesz. Na początku wszyscy się zastanawiali, czy takie podejście będzie miał również do gwiazd drużyny. Potem zrobił to wiele razy. Zrobił to z Cristiano [Ronaldo], zrobił to z Jadonem [Sancho] i z Marcusem [Rashfordem] również.
Z Ronaldo poza klubem i Harrym Maguirem nie występującym w wyjściowym składzie, to Fernandes najczęściej otrzymuje opaskę kapitana “Czerwonych Diabłów”. To rola, którą lubi, mimo że wielu uważa, że jego postrzegana negatywność na boisku nie pomaga kolegom z drużyny.
– Czasami, gdy krzyczę wydaje się, że mówię coś złego do kolegów z drużyny, ale jest odwrotnie. To sposób, w jaki robię to ramionami i całym ciałem. Czasami robię to w dobry sposób, ale widzisz, że macham rękami i myślisz, że coś negatywnego.
– Kiedy myślę, że zrobili coś źle i mieli lepszą opcję, a nie zrobili tego przez egoizm to będę na nich krzyczeć, ponieważ musimy grać dla drużyny. Jednocześnie jeśli widzę, że ktoś jest mało pewny siebie i przegapi podanie, przegapi strzał, przegapi szansę to krzyknę na niego w zachęcający sposób – dodał Fernandes.
Komentarze