Getty Images

Bruno Fernandes: przestraszyliśmy się, kiedy Ten Hag posadził Rashforda na ławce

Rafał Skirliński
Zmień rozmiar tekstu:

Bruno Fernandes przyznał, że zawodnicy Manchesteru United byli przerażeni tym, jak Erik ten Hag bezlitośnie potraktował Marcusa Rashforda, mimo że był on w dobrej formie.

Anglik ściągnął na siebie gniew menedżera, kiedy opuścił spotkanie zespołu przez to, że na nie zaspał. Zamiast odpuścić piłkarzowi, ten Hag zastosował żelazną dyscyplinę i posadził Rashforda na ławce rezerwowych w meczu Premier League z Wolverhampton Wanderers.

Cristiano Ronaldo dopiero co został zwolniony, a Rashford strzelał w każdym ze swoich dwóch występów od czasu powrotu z Mistrzostw Świata. Erik ten Hag pokazał jednak, że nie będzie wyjątków od jego zasad, wzbudzając przy tym strach w reszcie drużyny.

– Marcus [Rashford] był prawdopodobnie w najlepszej formie przed meczem z „Wilkami”. Zrobił coś złego i menedżer posadził go na ławce. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Wiedzieliśmy, że jest ważną częścią składu i bardzo go potrzebujemy. Siedziałem przy Davidzie [de Gei] i powiedziałem, że tak musi być, bo jeśli nie, to młodsi zawodnicy pomyślą, że im również się upiecze po takim lub podobnym przypadku – wspominał Fernandes w wywiadzie z Rio Ferdinandem dla BT Sport.

Podczas gdy Rashford był zmuszony zaakceptować swoją karę w postaci miejsca na ławce rezerwowych, decyzja trenera była uzasadniona, gdy Anglik wszedł z ławki i zdobył zwycięskiego gola.

– Trener wymaga od Rashforda, musisz być konsekwentny we wszystkim – nie tylko w swojej grze, golach i występach, ale także w zachowaniu poza boiskiem. Marcus na początku był głodny gry, ale zaakceptował to, wszedł na boisko i strzelił gola – dodał Portugalczyk.

Ten Hag nie był skłonny do rozmów w sprawie powodów ukarania napastnika, opisując to jako wewnętrzną sprawę dyscyplinarną. Piłkarz jednak stanął przed kamerami po meczu i przyznał się do błędu. Następnie zamieścił na Twitterze wpis, żartując z tego epizodu, pisząc: „Lepiej późno niż wcale”.

Menedżer „Czerwonych Diabłów” przyznał, że jego decyzja mogła przynieść ryzyko, ale podkreślił, że było to konieczne, aby uniknąć dalszych problemów dyscyplinarnych.

– Historia zakończyła się happy endem. Tak właśnie powinno to wyglądać. Jestem rodzicem i czasami musisz wprowadzić pewne zasady w domu, bo inaczej stracisz kontrolę – stwierdził Fernandes.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze