Oficjalny Twitter Newcastle United

Wielcy szefowie wielkich projektów – jak Erik ten Hag i Eddie Howe zmienili oblicza swoich zespołów

tomasz.makiej Tomasz Makiej
Zmień rozmiar tekstu:

Już w niedzielę 26 lutego Manchester United i Newcastle United zmierzą się w finale Carabao Cup. W obecnym sezonie oba zespoły imponują formą i występ w finale nie jest wynikiem przypadku, lecz nagrodą za ciężką pracę. Jednak jeszcze w poprzednim sezonie trudno było sobie wyobrazić, że to akurat te dwie drużyny w najbliższym czasie powalczą o jakiekolwiek trofeum. Zarówno na Old Trafford, jak i na St. James’s Park, roiło się od problemów. Kluczem w obu przypadkach było przybycie nowych menedżerów — Erika ten Haga i Eddiego Howe’a. W jaki sposób trenerzy poprawili grę swoich podopiecznych na tyle, że są teraz o krok od zdobycia pucharu?

Wielka ucieczka

W październiku 2021 roku ogłoszono przejęcie Newcastle przez Saudyjski Fundusz Inwestycyjny. Nowi właściciele szybko pozbyli się znienawidzonego przez kibiców Steve’a Bruce’a, a na początku listopada stery objął Eddie Howe. W tamtym momencie “Sroki” znajdowały się na 19. miejscu w tabeli, po 11 spotkaniach zdobyły kompromitujące 5 punktów i nie wygrały nawet jednego spotkania ligowego. Cel był prosty — uciec ze strefy spadkowej w Premier League. 

Początki pracy angielskiego menedżera na St. James’s Park były dalekie od ideału — do końca roku w udało się zwyciężyć tylko raz, a dodatkowo trzecioligowe Cambridge United wyrzuciło Sroki za burtę w FA Cup. Duże nadzieje pokładano w zimowym okienku transferowym, które miało odmienić oblicze zespołu. Saudyjczycy wydali na piłkarzy 100 milionów euro. Kluczowymi zawodnikami w układance Eddiego Howe’a od razu stali się przede wszystkim Bruno Guimarães, który odmienił środek pola zespołu oraz Kieran Trippier, który zaliczył fantastyczny powrót do ojczyzny. 

W rundzie wiosennej Newcastle zaczęło regularnie punktować i rozpoczęła się wspinaczka w górę tabeli. W okresie od stycznia do maja ustępowowali formą tylko walczącym o tytuł Liverpoolowi i Manchesterowi City. Nieoczywistą gwiazdą zespołu stał się Joelinton, w głównej mierze dzięki pracy angielskiego menedżera. Eddie Howe zamienił wyśmiewanego za swoją nieskuteczność napastnika w pełnoprawnego środkowego pomocnika. Świetna dyspozycja “Srok” wiosną sprawiła, że zakończyli sezon na 11. miejscu w tabeli, co jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawało się nierealne. Stało się jasne, że Eddie Howe był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. 

Holenderska odsiecz

W czasie, gdy Newcastle pięło się w górę, Manchester United sięgał dna. Runda wiosenna sezonu 2021/22 była koszmarem dla kibiców “Czerwonych Diabłów”. Pod wodzą Ralfa Rangnicka zespół kompletnie się rozsypał.  W ostatnich 12 kolejkach sezonu klub z Old Trafford wygrał jedynie 3 razy. W ten sposób pierwszy raz w historii Premier League nie zdobył co najmniej  60 punktów w sezonie i ledwo uniknął gry w Lidze Konferencji Europy. W mediach pojawiało się wiele wycieków z podzielonej szatni, piłkarze byli niezadowoleni z kierunku, w jakim zmierzał zespół. Na ratunek z Holandii przybył obiecujący menedżer Ajaxu Amsterdam – Erik ten Hag. 

Ten Hag stanął przed wielkim wyzwaniem. W spadku otrzymał zawodników grających poniżej oczekiwań i w słabej kondycji psychicznej. Potrzebna była przebudowa kadry. Kibice oczekiwali również atrakcyjnego stylu gry po latach tortur z defensywną grą Jose Mourinho i Ole Gunnara Solskjaera. Można było nastawiać się na kolejny sezon przejściowy i desperacką walkę o czołową czwórkę.

Na zasadzie wolnego transferu odeszło aż pięciu zawodników, w tym problematyczny Paul Pogba. Do klubu z Eredevise dołączyli Lisandro Martinez i Tyrell Malacia, a środek pola wzmocnił Christian Eriksen. Efekt? W czapę 1:2 na Old Trafford z Brighton i kompromitacja na wyjeździe z Brentford 0:4 na początek sezonu. Stało się jasne, że Erika ten Haga czeka ogrom pracy. Do końca okienka Manchester United zakupił jeszcze, trochę desperacko, Casemiro oraz Antony’ego, który kosztował klub astronomiczne 100 milionów euro.

Z każdym kolejnym spotkaniem drużyna zaczęła grać coraz lepiej, a nowi piłkarze bardzo dobrze wkomponowali się w zespół. Menedżer rozpoczął od poukładania defensywy, a następnie konsekwentnie wprowadzał swój styl gry. Wciąż jednak zdarzały się wpadki, m.in porażka z Aston Villą. Po Mistrzostwach Świata “Czerwone Diabły” znalazły się w najlepszej formie od wielu miesięcy. W 18 spotkaniach rozegranych po mundialu Manchester United przegrał tylko raz — z siedzącym na szczycie tabeli ligowej Arsenalem. W kosmicznej dyspozycji znalazł się odrodzony Marcus Rashford, który już w lutym pobił swój indywidualny rekord strzelecki i zostawił daleko za sobą słabą kampanię 2021/22. Obecnie Manchester United traci jedynie pięć punktów do lidera Premier League, wciąż gra w Lidze Europy i FA Cup, a po wyeliminowaniu Aston Villi, Burnley, Charltonu i Nottingham Forrest znalazł się w finale Carabao Cup. Ten Hag w niezwykle krótkim czasie z najgorszego Manchesteru United od lat stworzył drużynę, która może wygrać z każdym.

Nowy gracz w czołowej czwórce

Wiosna była bardzo udana w wykonaniu Newcastle, lecz celem saudyjskich właścicieli nie jest środek tabeli, a walka o trofea. Mało kto się jednak spodziewał, że nastąpi to tak szybko. W letnim okienku trener otrzymał kolejne wzmocnienia — na St. James’s Park przybyli: Alexander Isak, Sven Botman i Nick Pope. Po wyboistym początku sezonu podopieczni Eddiego Howe’a znów wskoczyli na bardzo wysokie obroty i nieoczekiwanie znaleźli się w czołowej czwórce. Oczywiście, katastrofalna dyspozycja Chelsea i Liverpoolu ułatwiła “Srokom” zadanie, lecz nie można deprecjonować tego, jak wielką pracę wykonał angielski menedżer.

W 23 meczach ligowych Newcastle odniosło jedynie dwie porażki — obie przeciwko Liverpoolowi. Najmniejsza liczba straconych bramek (15), najwięcej czystych kont (12), rekordowa dla klubu seria 17 spotkań bez porażki, awans do finału Pucharu Ligi — tak prezentują się “Sroki” w tym sezonie.

Jedyną ujmą dla pracy Eddiego Howe’a w tym sezonie może być wyeliminowanie z FA Cup przez Sheffield Wednesday i spadek formy w lutym, który zaowocował zdobyciem dwóch punktów w ostatnich trzech meczach. Nie zmienia to jednak faktu, że Newcastle rozwinęło skrzydła pod wodzą nowych właścicieli szybciej, niż można było przepuszczać. Ogromna w tym zasługa angielskiego menedżera.

Kulminacja na Wembley

W pracy obu menedżerów można dostrzec wiele podobieństw: oboje rozpoczynali pracę w bardzo trudnym momencie w klubie i w krótkim czasie sprawili, że ich drużyny wróciły na właściwe tory, przeprowadzili trafne transfery, które znacząco poprawiły grę na boisku, wycisnęli bardzo wiele z zawodników, którzy znajdowali się już w kadrze, a wcześniej nie spisywali się na miarę oczekiwań, zbudowali fundament swoich sukcesów na skutecznej defensywie. Niedzielne starcie Manchesteru United i Newcastle będzie zwieńczeniem ciężkiej pracy obu panów, lecz tylko jeden z nich przypieczętuje swoją dotychczasową drogę zwycięstwem w finale i wróci do domu z pucharem.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze