Marcus Rashford na oficjalnej konferencji przed meczem z Realem Betis w Lidze Europy pytany był głównie o przegrany aż 0:7 meczu z Liverpoolem w Premier League. Napastnik Manchesteru United wypowiedział się także na temat Bruno Fernandesa, którego postrzega jako świetnego kapitana i partnera do gry.
W czwartek o 21:00 Manchester United stanie przed pierwszą szansą na zmazanie plamy po kompromitującej porażce z Liverpoolem w Premier League (0:7). “Czerwone Diabły” w pierwszym meczu 1/8 finału zagrają na Old Trafford z Realem Betis. Przed spotkaniem na oficjalnej konferencji prasowej pojawili się Erik ten Hag oraz Marcus Rashford.
Zapis konferencji z menedżerem Man Utd znajdziecie w tym miejscu. Poniżej natomiast prezentujemy odpowiedzi Anglika, który w tym sezonie jest najlepszym strzelcem drużyny.
Marcus, jesteś wzorem dla wielu młodych piłkarzy. Po rozczarowującym poprzednim sezonie, teraz niemal cały czas jesteś w najlepszej dyspozycji. Jakich zmian dokonałeś? Czy miało to coś wspólnego z nowym sztabem i osobą Erika ten Haga? Co poprawiłeś w tym sezonie?
– Prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem było to, że w momencie rozpoczęcia sezonu byłem w stu procentach sprawny. Przed presezonem razem z drużyną miałem dobry obóz treningowy, później doszła do tego oczywiście zmiana menedżera, sztabu, wprowadzenie nowego sposobu gry. To było ekscytujące. Chciałem dać z siebie wszystko, w zasadzie od tamtej pory nie oglądam się za siebie. Czuję, że bardzo rozwinęliśmy się jako zespół, zgodnie z tym nowym stylem wygraliśmy wielkie mecze. Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz tu siedziałem i mogłem wypowiedzieć takie słowa. Owszem, w przeszłości pokonywaliśmy wielkie zespoły i wygrywaliśmy wielkie mecze, ale robiliśmy to w inny sposób niż byśmy chcieli. W tym sezonie wychodzimy na boisko i chcemy grać w piłkę w nasz sposób, a do tego próbujemy wygrywać.
Jesteś chłopakiem stąd, z Manchesteru. Ostatni weekend był głębokim rozczarowaniem. Czy jesteś pewny co do tego, że drużyna odbije się po tym rozczarowaniu w Liverpoolu, zwłaszcza mając na uwadze pozytywne wyniki do tej pory?
– Tak, na sto procent. Czuję, że mecz Liverpoolu z Manchesterem United jest wyjątkowy – nie ma w nim znaczenia forma zespołu, dyspozycja poszczególnych piłkarzy… to wyjątkowy mecz, który rozstrzyga się w 90-95 minut, wtedy gdy jesteś na boisku. To mógł być całkiem inny mecz. Zmarnowałem okazję po podaniu Luke’a Shawa przy stanie 0:0, mogliśmy wtedy objąć prowadzenie. Ale tak się nie stało, schodziliśmy do szatni przy wyniku 0:1. Nie byliśmy w złej pozycji, czuliśmy że możemy wyjść i tworzyć kolejne okazje w drugiej połowie. To jest jednak Liverpool, oni mogą pokrzyżować ci plany i tak się właśnie stało. Tak jak powiedział menedżer, teraz musimy się zresetować. To wszystko co możemy zrobić. Nie ma sensu rozwodzić się nad tym, co się stało, bo nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Naciskamy przycisk “reset”, wracamy do podstaw i dajemy z siebie wszystko, by wygrać czwartkowy mecz.
Co masz do powiedzenia tym, którzy mówią, że jako drużyna w drugiej połowie po prostu się poddaliście i przestaliście grać, biegać? Co powiedzieliście sobie w szatni zaraz po meczu?
– Nie poddaliśmy się, to nonsens. Owszem, byliśmy niezorganizowani, zawiodła komunikacja. Dlatego straciliśmy te bramki. Uważam, że sprowadza się to do faktu, że tak bardzo próbowaliśmy wrócić do gry, że odeszliśmy od zasad funkcjonowania na boisku w posiadaniu piłki, jak i wtedy gdy nie mieliśmy jej przy nodze. Wspominałem o tym po meczu, czułem, że napastnicy sami starali się naciskać i wywierać presję, nie byliśmy połączeni ze środkiem pola. A środek pola nie był połączony z obroną. Staraliśmy się opanować grę, gdy było 0:2 czy 0:3. Rozmawialiśmy, ale nie sądzę, byśmy byli wtedy zgodni co do tego, co należy zrobić. To się stało, jedyne co możemy zrobić to wyciągnąć z tego wnioski i iść dalej. Jestem zadowolony i wdzięczny, że kolejny mecz nadchodzi tak szybko, bo mamy okazję zrobić krok do przodu.
W mediach społecznościowych napisałeś, że porażka z Liverpoolem nie może zdefiniować całego sezonu. Co zrobić, by tak faktycznie się nie stało? Jak się czujesz z mentalnego i psychologicznego punktu widzenia? Czy był to jeden z najgorszych momentów, jakie przeżyłeś w Manchesterze United?
– Sama przegrana z Liverpoolem jest wystarczająca. Nie ma znaczenia wynik – kiedy przegrywasz mecz z Liverpoolem czy z jakimkolwiek innym z wielkich rywali, to samo to już bardzo boli. To nigdy nie jest miłe uczucie. Ja jednak zawsze pamiętam, ile meczów z nimi wygraliśmy, oni zresztą mają te same myśli, więc… taki po prostu jest futbol. Dlatego wszyscy tak bardzo kochają tę grę. Oczywiście – to jest rozczarowujące, ale tak jak powiedziałem: nie możemy się nad tym rozwodzić i patrzeć wstecz. Musimy być wdzięczni, że tych meczów jest dużo i przychodzą tak szybko po tym wyniku. Dzięki wszystkim tym zasadom, których przestrzegaliśmy od samego początku sezonu, teraz nadal walczymy na wszystkich frontach i wciąż mamy wiele meczów do rozegrania. Kiedy zagrasz taki mecz, jak my z Liverpoolem, chcemy grać jak najszybciej. Miejmy nadzieję, że jutro uda nam się poprawić.
Chciałbym zapytać o twoje przemyślenia względem Bruno Fernandesa. Jak ci się gra u jego boku i jakim jest kapitanem?
– Jak możesz się domyślić, uwielbiam grać z Bruno. Myślę, że dla takiego napastnika jak ja, jest on idealnym partnerem. Zawsze był dobrym liderem naszego zespołu, nawet gdy formalnie nie był kapitanem, a to zawsze jest wielka zaleta. Pomógł innym zawodnikom stać się lepszymi przywódcami. W rzeczywistości niemożliwe jest, by grupa dobrze funkcjonowała, jeśli jest w niej tylko jeden lider – kapitan. Bardzo wiele dla nas zrobił, wniósł do drużyny swoje umiejętności przywódcze i to od samego początku. Nie mogę powiedzieć o Bruno nic negatywnego. Jak powiedział menedżer: nikt nie jest doskonały. Czasami twoje pragnienie zwycięstwa jest tak duże, że w końcu robisz rzeczy, które mogą wydawać się nie do końca w porządku. Ja w stu procentach popieram Bruno i stoję za nim murem. Jako zespół musimy go wspierać, bo jest fantastycznym zawodnikiem. Mogę tylko powtórzyć to co powiedział menedżer: nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy, gdyby Bruno nie grał z nami.
Spotkanie Manchesteru United z Realem Betis odbędzie się w czwartek o 21:00 na Old Trafford. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi Viaplay.
Komentarze