manutd.com

Bruno Fernandes: ludzie mnie krytykują, ale robię tak od dziecka

Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Bruno Fernandes w specjalnej rozmowie dla Sky Sports opowiedział o swoich fizycznych zdolnościach, odniósł się do krytyki za ekspresyjność na murawie i ocenił swoją grę na pozycji nr 6.

Portugalski pomocnik rozegrał 50 z 52 meczów w tym sezonie. Do końca kampanii pozostało jeszcze dziewięć. Fernandes zamierza wystąpić we wszystkich.

– Kiedy grałem jeszcze dla Sportingu, było tak samo. Byłem jednym z pierwszym piłkarzy w Portugalii, którzy rozegrali 56 spotkań w sezonie. Po treningu zawsze zostawałem, żeby postrzelać, a doktor pukał w okno i prosił mnie, żeby wszedł do środka.

– Mieliśmy w tamtym czasie w zespole Raphinhię, który gra teraz dla Barcelony. Raz został ze mną na taki trening strzelecki i po dwóch meczach nabawił się kontuzji. Doktor powiedział, że to moja wina, bo to ja go namówiłem, żeby ze mną został.

– Jestem w stanie to robić. Fizycznie mogę grać w każdym meczu. Nie wiem, czy mam jakieś ukryte zdolności. To pytanie do moich rodziców. Ale dzięki nim jestem w stanie grać wszystko od deski do deski. I liczę, że będę to robił do końca sezonu.

Regularność Bruno Fernandesa sprawia, że Erik ten Hag daje mu na boisku różne role. Pod nieobecność Casemiro i Christiana Eriksena wicekapitan Manchesteru United grał na pozycji nr 6 i był pierwszym rozgrywającym „Czerwonych Diabłów”. Spisał się na tej pozycji bardzo dobrze i jak przyznaje, nie ma z tym żadnego problemu.

– Powtarzałem to menedżerowi wielokrotnie, że jestem tu, aby pomóc. Chcę być rozwiązaniem, nie problemem. Zagram tam, gdzie będzie mnie potrzebował. Wie, że jestem do tego zdolny. Wie też, że zawsze chcę pomagać drużynie.

– Podobała mi się gra na tej pozycji. Zdarzało mi się to już w przeszłości, ale w Manchesterze United stało się to pierwszy raz. Odnieśliśmy dobre wyniki, więc satysfakcja jest podwójna.

– Podstawowym graczem na tej pozycji jest Casemiro. To jeden z najlepszych zawodników w tym sezonie. Musieliśmy poszukać rozwiązania, jak zapewnić drużynie balans, więc zszedłem nieco niżej, aby pomagać defensywie częściej niż zazwyczaj. Wyniki są dla zespołu najważniejsze i to się udało.

Fernandes na boisku znany jest ze swojej ekspresywności. Często dyskutuje z sędziami, łatwo okazuje swoją frustrację i często krzyczy na kolegów. Po przegranym 0:7 meczu z Liverpoolem spadły na niego słowa krytyki za wymachiwanie rękami. Nie spodobało się to legendom Manchesteru United – Royowi Keane’owi i Gary’emu Nevillowi.

– Czasami przesadzam, wiem to. Zawsze dzieje się tak podczas meczów. Trudno mi wtedy kontrolować emocje. Nigdy jednak nie chciałem okazać komuś braku szacunku. Wszyscy lubimy rywalizację i chcemy wygrywać. W mojej grze zawsze jest mnóstwo pasji, daję z siebie wszystko dla zespołu i klubu. To dlatego gram w taki sposób.

– Zachowuję się tak od 7. roku życia.  Nie chcę się tego wyzbywać. Lubię konkurować, chcę naciskać na kolegów i dawać z siebie maksimum. To dlatego wymagam, by inni też dawali z siebie wszystko.

– Jeżeli mówię coś do kogoś na murawie, to robię to, dlatego że wiem że stać tę osobę na więcej. Przecież czasami koledzy dostają też ode mnie słowa uznania, ale tego w telewizji już nikt nie pokazuje. Ludzie widzą tylko wymachiwanie rękami, ale to nie oznacza, że na kogoś narzekam. W taki sposób wyrażam swoje emocje na boisku. Przy 75 tysiącach na Old Trafford trudno jest przekazać kolegom jakąś instrukcję, więc czasami trzeba gestykulować.

– Rozumiem te komentarze, ale nie potrafię tego kontrolować. Wiemy, że eksperci muszą wyrażać swoje opinie, by zachować pracę. Im częściej będą krytykować, tym częściej będą zapraszani do programów. Musimy z tym żyć. Najważniejsze, że moi koledzy nie mają ze mną problemu. Jeśli tak nie jest, chciałbym, żeby mi o tym powiedzieli. Wtedy uspokoiłbym swoje emocje.

– To, co powiedziano po meczu z Liverpoolem, było kompletnym kłamstwem. Przez to, że machałem rękami, eksperci wywnioskowali, że powiedziałem coś, czego nigdy nie powiedziałem. Próbują w ten sposób ściągnąć na siebie uwagę i przyciągnąć widzów przed telewizorami. Mówią, aby mówić.

W ostatnim czasie Manchester United często jest krytykowany za nieumiejętność reagowania na niepowodzenia w trakcie meczu. Tak było w przegranym, ligowym spotkaniu z Newcastle United oraz drugim meczu z Sevillą, po którym klub z Old Trafford odpadł z Ligi Europy.

– Chodzi o trzymanie się planu i trzymanie się razem. To dlatego zawsze wracamy w kolejnych meczach. To czyni zespół silniejszym.

– W przeszłości był z tym problem. Po wpadkach trudno było nam wrócić. Teraz drużyna jest na to lepiej przygotowana. Zawsze chcemy odpowiadać we właściwy sposób.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze