Erik ten Hag porozmawiał z dziennikarzami przed dzisiejszym meczem z Brighton & Hove Albion w ramach przełożonej 28. kolejki Premier League. “Czerwone Diabły” zmierzą się z “Mewami” na wyjeździe.
KONFERENCJA PRASOWA ERIKA TEN HAGA PRZED MECZEM Z BRIGHTON:
Znajdujemy się w centrum Jimmy’ego Murphy’ego. Na stadionie zostanie odkryta dziś (tj. w środę) jego statua. Co wiesz o tej postaci, czego się o nim nauczyłeś podczas swojej pracy w Manchesterze United?
– Myślę, że to bardzo dobrze, że klub oddaje honory jednej z najważniejszych osób w historii Manchesteru United. To symbol cech tego klubu. Stał za rozwijaniem młodzieży. Symbolizuje odporność i determinację, czyli standardy Manchesteru United. To on odbudował klub po katastrofie w Monachium. Klub był zniszczony, ale udało się wrócić i stało się to głównie dzięki niemu. Ten pomnik jest całkowicie zasłużony. Trenujemy w centrum Jimmy’ego Murphy’ego, mam nagrodę jego imienia dla najlepszego młodego piłkarza roku i teraz jeszcze ten pomnik. To fantastyczne.
W poprzednim sezonie tę nagrodę dostał Alejandro Garnacho. Widzieliśmy, że w podpisał w tym tygodniu nowy kontrakt. Jak ważne jest, by zatrzymywać takich zawodników? Jaki jest jego potencjał i jak dumny jesteś, że przebił się do składu po trudnym okresie przygotowawczym?
– To dla niego nagroda, którą dostał za pokazanie, że stać go na jeszcze więcej. Alejandro Garnacho to nie tylko talent. Nowy kontrakt to dla niego nowy początek, restart, bo oczekiwania będą wyższe. Przeszedł tę drogę. Ma silny charakter i dlatego jest w tym miejscu. Dokonał tego sam. Teraz będzie musiał pracować jeszcze więcej. Wymagania będą coraz większe i będziemy oczekiwali od niego jeszcze cięższej pracy. To wspaniałe, bo pokazuje, że stawiamy na młodych piłkarzy. Trzeba jednak pamiętać, że muszą na to zasłużyć. Kiedy mówię, że coś dajemy, to mam nam myśli, że ktoś na to zasłużył. Trzeba na to zapracować swoją pracą, grą na boisku. Trzeba sporo zainwestować, zasłużyć poprzez treningi, grę w zespole młodzieżowym, trzeba poczekać na swój moment, a później pokazać to raz jeszcze. Dla Alejandro Garnacho to kolejny krok. Teraz musi rywalizować o regularną grę w wyjściowej jedenastce. Za każdym razem wygląda to tak samo. Należy przekraczać swoje limity i wchodzić na coraz wyższy poziom. Rzucamy młodym piłkarzom wyzwanie, ale to piłkarz musi jemu podołać.
Czy będzie dostępny na mecz z Brighton?
– Zaliczył z nami jedną sesję treningową. Myślę, że to wciąż za wcześnie, by był dostępny. Jest blisko. Potrzebuje jeszcze treningu i wkrótce będzie gotowy do gry.
Jeśli wrócisz pamięcią do porażki z Brighton w sierpniu… Teraz znajdujecie się w czołowej czwórce i jesteście bliscy zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów. Czy to cię satysfakcjonuje?
– W ciągu sezonu nigdy nie mówiłem o dumie i satysfakcji. Znacie moje zdanie na ten temat. Satysfakcja prowadzi do lenistwa. Sezon wciąż trwa. Przed nami jeszcze sześć spotkań – wszystkie chcemy wygrać. Potrzeba do tego pełnej koncentracji, energii i całkowitego przygotowania. W czwartek czeka nas trudny mecz i musimy być gotowi na walkę o punkty.
Gdyby przed początkiem sezoznu ktoś podarował ci jedno trofeum i miejsce w czołowej czwórce, to wziąłbyś to w ciemno?
– Chcemy wygrywać w każdym spotkaniu, w każdych rozgrywkach, więc nie mogę wybrać. Natomiast to oczywiste, że chcemy rywalizować w Lidze Mistrzów. O te rozgrywki właśnie teraz walczymy. I tylko na tym powinniśmy się koncentrować, bo finał FA Cup odbędzie się po zakończeniu sezonu. Musimy doprowadzić to do końca. Ale należy podchodzić do każdego meczu osobno.
Jeżeli wcześniej uda wam się wywalczyć awans, czy to będzie dużą przewagą?
– Nie rozmawiam o scenariuszach. Ani negatywnych, ani pozytywnych. Koncentrujemy się na kolejnym meczu. Nie marzymy, pozostajemy skoncentrowani. Każdego dnia musimy być lepszą drużyną. Bycie dobrym nie jest wystarczające. Musimy grać jeszcze lepiej.
Po tym, jak pokonaliście Newcastle na Wembley, zmierzyliście się z nimi na St. James’ Park, gdzie drużyna gospodarzy zareagowała bardzo dobrze. Czy spodziewasz się tego samego po Brighton?
– To normalne. To zwyczajna reakcja. Dotyczy to każdego, kto rywalizuje na najwyższym poziomie. Jeśli przegrywasz, pałasz żądzą rewanżu. Mają ogromną motywację, aby nas pokonać, a my musimy temu sprostać. Nie tylko sprostać, ale zrobić więcej niż oni. Musimy pokazać większy głód niż oni, aby wygrać. Gotowość to nasze słowo na jutro.
Czy większy nacisk kładziesz teraz na mecze wyjazdowe, które nie wychodzą wam najlepiej?
– Nie myślę o tym, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Musimy wygrywać każdy mecz. W niedzielę również.
Jak blisko powrotu są Raphael Varane i Scott McTominay?
– Prognozy wskazują, że Rapha jest bliższy powrotu niż Scott. Przez dwa mecze będą jednak jeszcze niedostępni.
Mówiąc o Jimmy’m Murphym, wspominałeś o rozwoju młodzieży. Czy przychodząc do Manchesteru United, zdawałeś sobie sprawę, czego będzie się od ciebie oczekiwać, czyli właśnie rozwijania młodzieży, atrakcyjnego futbolu i sukcesów?
– Znam kulturę Manchesteru United. Znałem ją już wcześniej, bo kiedyś pracowałem w futbolu młodzieżowym. Mierzyłem się z Manchesterem United kilka razy na turniejach w Holandii. Rozgrywają się tam wielkie turnieje, dla graczy do 15. roku życia i Manchester United zawsze brał w nich udział. To był jeden z największych turniejów. W przeszłości też wszyscy mówili o Dzieciakach Busby’ego i roczniku ’92. Ten klub posiada olbrzymią historię rozwijania młodych piłkarzy i wprowadzania ich do pierwszej drużyny. Podczas negocjacji debatowaliśmy nad tym aspektem. Prowadziłem Ajax i tam kultura była taka sama. Tak jak w Manchesterze United pracowaliśmy z młodymi piłkarzami, dawaliśmy im szanse i pracowaliśmy nad ich osobowościami. Jeżeli nie udało im się przebić do pierwszego zespołu, to pozostawali dobrymi ludźmi i prowadzili dobre życie, wpasowując się w społeczeństwo. Tutaj też jesteśmy na dobrej drodze. Mamy Alejandro Garnacho, ale w jego ślady mogą iść wkrótce Kobbie Maino. Tworzymy struktury, Akademia funkcjonuje dobrze. Współpracujemy ze sobą. Ale koniec końców wszystko zależy od młodych graczy.
Komentarze