Andy Cole, legenda Manchesteru United, ma nadzieję na to, że nowy nabytek Mason Mount jest w stanie zaoferować nowe możliwości w środku pola. Zawodnik z numerem 7 zadebiutował w nowych barwach w zeszłą środę, w wygranym przez “Czerwone Diabły” meczu przeciwko Leeds United 2:0, w ramach zmagań przedsezonowych w Oslo.
Angielski pomocnik rozegrał w tym starciu pierwsze 45 minut i dał fanom powody do zachwytu. Na drugą połowę spotkania wyszli już kompletnie inni piłkarze, którzy zagwarantowali nam zwycięstwo na start okresu przygotowawczego.
– Liczę na to, że Mount będzie miał udany pierwszy sezon, ponieważ jego koniec przygody w Chelsea był bardzo trudny. Myślę, że przyjście do Manchesteru i wzięcie numeru 7 sprawia, że Anglik znajduje się pod ogromną presją. Widać, że wierzy w siebie. Mam nadzieję, że nie zawiedzie kibiców – powiedział emerytowany napastnik Manchesteru United.
Cole zakłada, że Erik ten Hag może uwolnić potencjał 24-latka i ma plan na to, aby zaczął odnosić sukcesy na Old Trafford.
– Ten Hag widzi w nim coś, co mu się podoba i na pewno myśli “Mogę z nim pracować”. Wierzę, że Mount wniesie do drużyny więcej energii w środku pola. Myślę, że jego gra opiera się głównie na bieganiu po boisku.
Mimo tego, że w środowym spotkaniu wzięło udział kilku zawodników z seniorskiej drużyny, włączając w to powracającego po kontuzji Lisandro Martineza, swoją szansę otrzymało wielu młodzieńców z akademii, którzy mieli okazję zaimponować trenerowi.
– Cieszyłem się z drugiej połowy, z dzieciaków, którzy grali i starali się zastosować plan trenera. To była przyjemność patrzeć, z jaką werwą próbują wywrzeć dobre wrażenie na szkoleniowcu. Uważam, że to dobry znak.
Noam Emeran, który znalazł się na boisku dopiero w drugiej połowie, miał swój udział w obu trafieniach. Młody Francuz zdobył pierwszą bramkę i zanotował asystę przy drugiej.
– Było wielu młodych piłkarzy, którzy wywarli na mnie dobre wrażenie. Prawie żaden nie umknął mojej uwadze. Chłopak, który zdobył pierwszą bramkę miał w sobie tyle energii, sposób w jaki przyjmował piłkę i dobiegał do przeciwnika. To było znakomite.
– Z kolei w pierwszej połowie zaimponował mi pewien nastoletni środkowy pomocnik [Kobbie Mainoo]. Rozmawiałem z kimś, kto mówił, że jeśli nie złapie kontuzji, może rozegrać killka spotkań pod koniec sezonu. Popatrzyłem na młodzieńca następnego dnia i pomyślałem, że już wiem dlaczego. On wyglądał na naprawdę dobrego zawodnika.
– Te dzieciaki grają tak, jakby robiły to od dłuższego czasu, i to jest powód, dla którego oglądanie meczu z Leeds sprawiało mi przyjemność. Mógłbym tam siedzieć i mówić, że klub czeka świetlana przyszłość, ale nigdy nie wiadomo, jak ci młodzi piłkarze skończą. To, co zaprezentowali w zeszłą środę bardzo dobrze o nich świadczy – posumował Andy Cole.
Komentarze