Premier League

Pierwszy egzamin oblany. Manchester United przegrywa w Londynie z Tottenhamem

Patryk Tabak Patryk Tabak
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United przegrał z Tottenhamem 0:2 w meczu 2. kolejki Premier League. Podopieczni Erika ten Haga stworzyli sobie wiele sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie, jednak nie zdołali ani razu trafić do siatki. W przeciwieństwie do Tottenhamu, który w drugiej połowie zagrał zdecydowanie odważniej, co zaowocowało bramką Sarra i samobójczym trafieniem Lisandro Martineza.

Manchester United do pierwszego wyjazdowego spotkania przystępował po wygranym meczu z Wolverhampton. “Czerwone Diabły” zdobyły wprawdzie trzy punkty, jednak styl gry zaprezentowany przez podopiecznych Erika ten Haga pozostawiał wiele do życzenia. Holenderski menedżer nie zdecydował się jednak na zmiany w składzie i na Tottenham Hotspur Stadium do boju posłał tę samą jedenastkę. W przeciwieństwie do Agne Postecoglou, który po remisie z Brentford wymienił dwóch zawodników.

Pierwszą dobrą sytuację Manchester United stworzył sobie już w 3. minucie za sprawą zaatakowania rywali wysokim pressingiem. Przed polem karnym “Kogutów” piłkę odebrał Mason Mount, odegrał ją do Garnacho, a ten podał do Antony’ego. Strzał Brazylijczyka okazał się jednak niecelny. Nie była to pierwsza okazja w meczu w ogóle, gdyż jeszcze w 1. minucie po dobrym dograniu z prawej strony nieczysto w piłkę trafił Son. Chwilę później Man Utd uderzał już celnie, jednak Vicario nie miał najmniejszego problemu ze złapaniem piłki po strzale Garnacho.

Kolejne minuty przyniosły kolejne ataki “Czerwonych Diabłów”. Dwukrotnie głową zaskoczyć bramkarza gospodarzy próbował Varane, jednak jeden strzał okazał się niecelny, z drugim natomiast poradził sobie Vicario. Włoski bramkarz Tottenhamu górą był także kilka minut później, gdy obronił uderzenie Marcosa Rashforda po świetnym zagraniu Antony’ego. Niepowodzenie nie zniechęciło Manchesteru United, który wciąż stwarzał kolejne sytuacje. W 15. minucie po bardzo dobrej piłce od Wan-Bissaki przed szansą stanął Garnacho, jednak przyjęcie piłki Argentyńczyka nie było w tej sytuacji idealne i z zagrożeniem poradzili sobie obrońcy.

Pierwszą groźną sytuację do zdobycia bramki, a przynajmniej zakończoną strzałem, Tottenham stworzył sobie dopiero w 24. minucie. Kontrę “Kogutów” świetnie napędził Son, jednak Onana poradził sobie ze strzałem Kulusevskiego. Kilka chwil później groźnie było pod drugim polem karnym – z linii szesnastego metra uderzał Alejandro Garnacho, a piłka ewidentnie trafiła w rękę Cristiana Romero. Michael Oliver po konsultacji z VAR-em uznał jednak, że Manchesterowi United nie należy się rzut karny… Trudno powiedzieć, co stało za decyzją sędziów, gdyż futbolówka nie miała wcześniej kontaktu z inną częścią ciała obrońcy Tottenhamu.

Zamieszanie pod polem karnym Vicario nieco ożywiło piłkarzy Tottenhamu. W 31. minucie świetne podanie Sona trafiło do Sarra, a ten próbował strzałem na bliższy słupek zaskoczyć Onanę, jednak Kameruńczyk był na posterunku. Pięć minut później odpowiedzieli goście, którzy po tej sytuacji powinni wyjść na prowadzenie. Luke Shaw fantastycznie dośrodkował piłkę w pole karne na głowę Bruno Fernandesa, jednak strzał Portugalczyka głową okazał się bardzo niecelny. Było to tym bardziej rozczarowujące, że wokół kapitana Manchesteru United nie było żadnego z obrońców Tottenhamu, gdyż ci wcześniej planowali złapać pomocnika na spalonym.

Zamiast jednak cieszyć się z prowadzenia, podopieczni Erika ten Haga dosłownie chwilę później mogli stanąć przed wyzwaniem odrabiania strat. Najpierw bowiem po świetnym strzale Pedro Porro piłka trafiła w poprzeczkę bramki Onany, a później po próbie zagrania w pole karne Sarra futbolówka została podbita przez Luke’a Shawa i uderzyła w słupek. W międzyczasie sędzia pokazał jeszcze kartki trzem zawodnikom Manchesteru UnitedWan-Bissaka został ukarany za utrudnianie rywalom rozegrania rzutu rożnego, Antony za faul taktyczny, z kolei Bruno za dyskusje z sędzią.

Ostatecznie w pierwszej połowie bramka już nie padła. Pomimo kilku bardzo dobrych szans Manchesteru United oraz obiecujących kontrataków Tottenhamu, do szatni obie zespoły schodziły z bezbramkowym remisem.

Druga połowa rozpoczęła się niestety od bardzo mocnego uderzenia Tottenhamu. W pierwszej niebezpiecznej sytuacji Manchester United uratował jeszcze Aaron Wan-Bissaka przecinając prostopadłe podanie, jednak chwilę później nie udało się zapobiec zagrożeniu. Kulusevski dośrodkował z prawej strony w pole karne, tam piłka odbiła się od Lisandro Martineza i przeszła głębiej w pole karne, gdzie dopadł do niej Sarr strzelając swojego pierwszego gola dla Tottenhamu. Kilka chwil później “Czerwone Diabły” mogły odpowiedzieć, jednak po uderzeniu Antony’ego piłka trafiła w słupek.

Tuż po znakomitej okazji na wyrównanie zrobiło się gorąco pod bramką Manchesteru United. Najpierw Onana dobrze interweniował po strzale Udogie, a kilka chwil później serca kibiców “Czerwonych Diabłów” zabiły mocniej, gdy po pojedynku z Martinezem w polu karnym Man Utd upadł Romero. Choć powtórki pokazały, że był kontakt między nogami dwóch obrońców, sędzia nie zdecydował się na pokazanie na wapno. W 55. minucie kolejną okazję do wyrównania stworzyli sobie goście, jednak po główce Casemiro kapitalnie interweniował Vicario.

Od tamtej pory z każdą kolejną minutą zwiększała się dominacja Tottenhamu. “Koguty” coraz odważniej poczynały sobie na boisku i stwarzały kolejne sytuacje. Zza pola karnego próbował Bissouma, chwilę później taniec w polu karnym z obrońcami Manchesteru United urządził sobie Son, jednak z każdej z tych okazji podopieczni Erika ten Haga wychodzili z tarczą. Kilka minut później znów blisko był Bissouma, jednak tym razem jego strzał minął bramkę. Erik ten Hag widząc niemoc swojego zespołu i rosnącą przewagę gospodarzy zdecydował się na zmiany – z boiska zeszli Aaron Wan-Bissaka, Antony i Alejandro Garnacho, pojawili się na nim natomiast Diogo Dalot, Christian Eriksen i Jadon Sancho.

Zmiany przeprowadzone zarówno przez ten Haga uspokoiły nieco mecz, nie przyniosły jednak odzyskania przewagi przez Manchester United i częstszego atakowania bramki Vicario. Nie brakowało natomiast błędów – po jednym z nich gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie – Onana podał przed pole karne do Christiana Eriksena, ten poślizgnął się, jednak szczęśliwie nie zostało to wykorzystane przez Tottenham. Kolejne minuty rozgrywane były na mniejszej intensywności – gospodarze dobrze odcinali podopiecznym Erika ten Haga możliwości szybkich ataków, nie koncentrowały się przy tym na kolejnych atakach na bramkę Onany.

Do czasu. W 83. minucie Tottenham zdobył drugiego gola. Z lewej strony mocno w pole karne dośrodkował Ivan Perisić, znajdujący się przed bramką Ben Davies skiksował, jednak na piłkę nabiegł jeszcze Lisandro Martinez zmieniając tor jej lotu i tym samym umożliwiając jej zatrzepotanie w siatce. Po zdobytym golu na murawie zameldowali się jeszcze Facundo PellistriAnthony Martial, jednak żaden z nich nie dał gościom zbyt wiele w ofensywie.

Do regulaminowego czasu gry sędzia doliczył dziewięć minut, podczas których próżno było szukać groźnych sytuacji pod obiema bramkami. Najbliżej pokonania świetnie interweniującego dzisiaj Vicario był Raphael Varane, który jednak i tak w momencie zagrania Christiana Eriksena znajdował się na spalonym. W samej końcówce “Czerwone Diabły” miały jeszcze okazję z rzutu wolnego, ale uderzenie Bruno Fernandesa przeszło nad poprzeczką bramki Tottenhamu.

Pierwsze wyjazdowe spotkanie “Czerwonych Diabłów” w sezonie 2023/24 skończyło się więc porażką. Martwi fakt, że jest to kolejne wyjazdowe spotkanie Manchesteru United z Erikiem ten Hagiem za sterami, z którego zespół nie jest w stanie przywieźć kompletu punktów do Manchesteru.

Tottenham – Manchester United 2:0 (0:0)
Pape Matar Sarr 49′
Lisandro Martinez [sam.] 83′

Tottenham: Vicario – Porro (Emerson 88′), Romero, van de Ven, Udogie (Davies 70′) – Sarr (Hojbjerg 76′), Bissouma – Kulusevski (Solomon 88′), Maddison, Son (C) – Richarlison (Perisić 70′)

Manchester United: Onana – Wan-Bissaka (Dalot 66′), Martinez, Varane, Shaw – Mount (Pellistri 85′), Casemiro – Antony (Eriksen 66′), Fernandes (C), Garnacho (Sancho 66′) – Rashford (Martial 85′)

 

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze