Christian Eriksen udzielił wywiadu klubowej telewizji, w którym opowiedział o oczekiwaniach dotyczących nowego sezonu. Duńczyk ocenił również transfer swojego rodaka, Rasmusa Hojlunda.
WYWIAD Z CHRISTIANEM ERIKSENEM DLA MUTV:
Za nami dwa tygodnie sezonu, jak oceniasz nasz początek?
– Oczywiście to dopiero początek kampanii, ale myślę, że nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy się znajdować, jeżeli chodzi o wyniki. Jedyny pozytyw jest taki, że zanotowaliśmy lepszy start niż rok temu i mamy kilka punktów więcej. Ale wiemy wszyscy, że stać nas na znacznie więcej.
Poprzedni sezon zaczęliśmy wolno, ale mocno się odbiliśmy. Czy to stawia nas w dobrej pozycji?
– Tak. To trudne – zawsze możesz spojrzeć wstecz, ale ostatecznie zrobisz to, co możesz. Najważniejsza jest teraźniejszość. Będziemy musieli ciężko pracować, by się zmienić i mieć lepsze samopoczucie niż to, które towarzyszyło nam po meczu z Tottenhamem.
Co jest kluczem do ustanowienia odpowiedniego rytmu? Teraz jeszcze nie gramy w środku tygodnia, tak jak miało to miejsce kilka miesięcy temu…
– Na początku sezonu chodzi o budowanie – zdobywanie pewności siebie, abyśmy mogli grać na odpowiednim poziomie. Gdy przegrywasz, to twoje samopoczucie i pewność siebie zawsze są złe. To od nas zależy , ile zmienimy. Tak jak powiedziałeś, nie mamy meczów w środku tygodnia, więc dużo trenujemy, aby przejść do następnego meczu i skupić się tylko na nim. Tak samo będzie teraz.
Czy to pomaga wam przyzwyczaić się do wszystkich zmian w systemie, które możemy wprowadzić właśnie dzięki temu, że jesteście w stanie trenować więcej?
– Myślę, że to ważne że w trakcie treningu możemy zobaczyć, jak menedżer chce grać i jak my chcemy grać. Ostatecznie wszystko zależy jednak od nas na boisku. Nie ma znaczenia to, że nie gramy w środku tygodnia. Gramy pod koniec tygodnia i musimy być skoncentrowani.
To już twój drugi rok w Manchesterze. Czy zadomowiłeś się już z rodziną w okolicy?
– Myślę, że zaaklimatyzowaliśmy się bardzo szybko. W zeszłym roku zostaliśmy bardzo, bardzo dobrze przyjęci i tak jest do dziś. Podoba nam się tu!
Wiemy, że jest tu jeszcze jeden Duńczyk, Rasmus Hojlund. Pomagasz mu w adaptacji?
– Starałem się, jak mogłem, ale to duży chłopak. Zna się na rzeczy i znajdzie swoją drogę!
Znasz go lepiej niż pozostali, ponieważ graliście ze sobą dla reprezentacji. Jaki on jest na boisku i poza nim?
– To facet, który twardo stąpa po ziemi. Nie cofa się przed niczym. Jest agresywny i nastawiony na atak. Ale jednocześnie jest miłym facetem – poza piłką nożną.
Byłeś w podobnym wieku, gdy przybyłeś do Anglii. Czy dzięki temu możesz przekazać mu to doświadczenie? Jak to u ciebie wyglądało – bycie młodzieńcem przybywającym do tego kraju?
– Zdecydowanie przekażę to doświadczenie, ale on na pewno sam to zobaczy, że Premier League różni się od każdej ligi, w której grał. Będzie musiał się dostosować, ale potrwa to krótko.
Możemy sobie tylko wyobrazić, jak dumna jest Dania. Jak ten transfer został tam przyjęty?
– Wiem, że była to ogromna rzecz i nadal jest. Dania eksploduje jeszcze bardziej, jeśli zaliczy swój debiut. Cieszę się, że jest tu kolejny Duńczyk.
Wiemy, że w Skandynawii mamy wielkie wsparcie. Widzieliśmy to podczas okresu przygotowawczego w Norwegii. To coś, co będzie trwało, prawda?
– Mam taką nadzieję! Manchester United to ogromna marka w Skandynawii – również w Danii. Uwielbiamy to wsparcie z każdego miejsca na ziemi. Wsparcie ze Skandynawii jest wyjątkowe, bo wiem, jak jest duże.
Cofamy się trochę w czasie, ale mamy dobre koneksje z Danią. Peter Schmeichel był wielkim graczem, a John Sivebaek strzelił pierwszego gola pod wodzą sir Aleksa Fergusona.
– Grali dawno przed moimi czasami – nawet trochę Peter. Nie byłem zbyt stary, gdy przechodził na emeryturę. Natomiast ten człowiek jest znany z tego, co zrobił dla tego klubu i wciąż jest w niego zaangażowany.
Cofając się nieco dalej… Jesper Olsen był świetnym piłkarzem Manchesteru United i Ajaksu…
– W stu procentach. Tak jak powiedziałem, to było jakiś czas temu, ale oczywiście nadal jest bardzo dużym nazwiskiem w Danii. To bardzo pozytywne i duże nazwisko, nie tylko ze względu na grę dla United, ale ogólnie ze względu na jego karierę i grę w reprezentacji narodowej.
Była też reprezentacja Danii z 1992 roku, gdzie Peter Schmeichel miał duży udział w zdobyciu mistrzostwa Europy. Jakie to miało znaczenie dla narodu?
– To wciąż ma ogromne znaczenie. To jedyne trofeum, jakie zdobyliśmy jako reprezentacja Danii. Największe, jakie mamy. Napisano o tym książki i nakręcono filmy. Duńczycy bardzo to sobie cenią.
Wracając do teraźniejszości i 31 meczów bez porażki na Old Trafford we wszystkich rozgrywkach. Czy zawodnicy są świadomi tego rekordu i tego, jak silni jesteśmy u siebie?
– Przyszło mi to do głowy pod koniec sezonu. Nie patrzyłem na to pomiędzy meczami, ale kiedy podsumowano wszystkie statystyki na koniec sezonu, okazało się, że na Old Trafford graliśmy na wysokim poziomie i w tym sezonie będziemy chcieli to utrzymać. Poza domem nie byliśmy tak dobrze, jak powinniśmy. Musimy nadrobić zaległości, a u siebie grać tak, jak w poprzednim sezonie.
Przyjrzeliśmy się również twoim statystykom. Zaliczyłeś 8 asyst – razem z Bruno to najlepszy wynik w zespole i piąty w Premier League. Jak ważnym elementem twojej gry są te asysty?
– Zawsze był to bardzo ważny element mojej gry. Kiedy grałem w Spurs, też miałem mnóstwo asyst. Piłka nożna bardzo się zmieniła, nawet od tych czasów, gdy występowałem dla Tottenhamu. Chciałbym asystować dalej i pomagać drużynie. Jeżeli jest to asysta drugiego stopnia, która pomoże drużynie w stworzeniu groźnej akcji, to też jestem na to gotowy.
Komentarze