Zimowe czystki kadrowe na Old Trafford trwają. Już dawno kibice nie obserwowali w Manchesterze United tak aktywnego stycznia pod kątem rozładowywania potencjalnych nadmiarów w szatni, a okno transferowe jeszcze chwilę potrwa. Oprócz spekulacji na temat przyszłości zawodników takich jak Anthony Martial, Erik ten Hag odesłał na wypożyczenia całkiem imponującą grupę piłkarzy, w tym Jadona Sancho i Donny’ego van de Beeka, którzy mieli już szansę na debiuty w nowych barwach. To jednak nie o nich jest niniejszy materiał, w którym przyjrzymy się temu, co mogą dla kibiców “Czerwonych Diabłów” oznaczać wypożyczenia kilku drugo- i trzecioplanowych postaci.
Alvaro Carreras
Materiał rozpocznę od piłkarza, co do którego zapanowało chyba największe zamieszanie spośród wszystkich dziś omawianych. Jeszcze w poprzednim sezonie młody Hiszpan z przeszłością w akademii Realu Madryt zasilił szeregi Preston, w którym spędził całą kampanię 2022/23, włącznie z letnim okresem przygotowawczym. Tam pokazał się wręcz wybitnie, przekraczając wszelkie oczekiwania zarówno kibiców, jak i samego sztabu Preston. Zamiarem ruchu było umożliwienia “ogrania się” na seniorskim poziomie, a zamiast tego Hiszpan zabetonował miejsce w wyjściowym składzie, wystąpił 42 razy i popisał się 6 asystami, windując swoją wartość rynkową z 2 milionów euro do ponad 7. W posezonowych podsumowaniach otrzymał za swoją dyspozycję na wypożyczeniu notę 9/10 od naszej redakcji, ewoluował też z pozycji obrońcy, ogrywając się na pozycji lewego pomocnika/wahadłowego.
Po szerszą analizę sezonu 22/23 Carrerasa (wówczas przedstawiającego się jeszcze jako Fernandez) zapraszam do dedykowanego materiału na ten temat [TUTAJ].
Latem Carreras pożegnał się Carrington zanim na długo z gry wypadli przez kontuzje Luke Shaw i Tyrell Malacia, co jest niczym innym niż kiepskim zbiegiem okoliczności. Erik ten Hag musiał ratować kadrę Sergio Reguilonem, a gdy ten również odniósł uraz, Sofyanem Amrabatem, Victorem Lindelofem czy Diogo Dalotem i Aaronem Wan-Bissaką. Można tylko dywagować, czy nie warto było zawrócić 20-latka do Manchesteru i dać mu szansę.
W tym czasie młody Hiszpan już zdążył przeprowadzić się do Granady, do zespołu beniaminka La Liga. I tam, ku uciesze lokalnych kibiców (a także mojej), Alvaro ponownie zaczął popisywać się świetną dyspozycją. Wielokrotnie chwaliliśmy go na łamach “Raportów z wypożyczeń”, bo młody chłopak (choć krótkimi epizodami) wybijał się na tle defensywnego zespołu, który wiele ze swoich spotkań rozgrywał, przyjmując taktykę “byle przetrwać”.
Same statystyki niewiele mówią na temat faktycznej gry, bo 0 asyst lub bramek wygląda na papierze po prostu słabo. Dodatkowo zaliczył on zaledwie średnio 38 minut na mecz w nowych barwach, co jednak skrzętnie wykorzystywał, dobrze konstruując grę w fazach przejściowych i nie bojąc się odpowiedzialności. Niestety winy za brak mierzalnych efektów i stosunkowo niską liczbę minut można upatrywać w kiepskim dopasowaniu charakterystyki piłkarza i jego nowej drużyny – powtórzę, że jest to chłopak ze świetnymi predyspozycjami do konstruowania gry, który jest jeszcze bardzo plastycznym materiałem. Trafił jednak do ekipy, która gra konserwatywnym ustawieniem 4-4-2, w którym trudno znaleźć przestrzeń dla chłopaka grającego wyżej niż w obronie i niżej niż w pomocy. Efekt był taki, że Hiszpan utknął na pozycji pomocnika, co w praktyce, w starciu z silnymi rywalami La Liga, i tak oznaczało ogrom pracy w defensywie i mało pola do popisu z przodu. Wystarczy przytoczyć, że Granada strzeliła w lidze zaledwie 22 bramki do tej pory. I ponownie, mimo wszystko, Carrerasowi należy się pochwała za dyspozycję w drugiej tercji boiska, w której aktywnie uczestniczył w budowaniu gry.
Niestety, co również warto zaznaczyć, nie jest to absolutnie piłkarz, który nadaje się do gry jeszcze wyżej, na pozycji skrzydłowego. Trener Paco Lopez próbował takiego rozwiązania (np. w meczu z Alaves), ale nie przyniosło ono żadnych pozytywnych efektów. Carreras to wysoki gracz, świetny technicznie i z genialnym przeglądem pola, ale absolutnie nie jest on zwinnym atakującym, który byłby w stanie zdobywać przestrzeń na skrzydle w sposób taki, jak na przykład Bryan Zaragoza (kolega z szatni Granady, a od lipca 2024 piłkarz Bayernu Monachium).
Starania Carrerasa zostały jednak docenione i Benfica Lizbona postanowiła zwrócić się do Manchesteru United z prośbą o wykup piłkarza już w styczniu za kwotę oscylującą w okolicach 6 milionów euro. Transfer definitywny nie doszedł jednak do skutku, a sam piłkarz zameldował się w stolicy Portugalii na zasadach wypożyczenia z ciekawymi zapisami w umowie, jeśli chodzi o ewentualny transfer.
Czego może spodziewać się Carreras w Benfice?
Raczej nikt nie zakłada, że Carreras będzie w nowym zespole liderem defensywy lub pomocy. Dość powiedzieć, że w kadrze “Orłów” znajdują się take nazwiska jak Joao Mario (zazwyczaj z lewej strony ataku/pomocy), Felipe Morato (podstawowy lewy obrońca), Juan Bernat (oczywiście lewy/środkowy obrońca – obecnie kontuzjowany), czy David Jurasek (kolejny z lewych obrońców). Ten ostatni, pochodzący z Czech, jest jednak jedną nogą już poza Portugalią, gdyż media donoszą o jego potencjalnych przenosinach do Hoffenheimu. Oznacza to, że piłkarz Manchesteru United w zasadzie będzie wyborem numer 2 na swojej nominalnej pozycji, w zależności od ustawienia. Jeśli jednak Roger Schmidt będzie chciał, to Carreras może próbować swoich sił z prawej strony obrony, szczególnie że kontuzję odniósł Alexander Bah, jedyny nominalny zawodnik na tej pozycji (Carreras ma doświadczenie, zarówno juniorskie i seniorskie jako prawy obrońca).
W porównaniu ze wspomnianym Morato, Carreras zdaje się być zawodnikiem o ciekawszym profilu ofensywnym. Brazylijczyk oferuje swojemu zespołowi wysoką jakość, ale raczej jako piłkarz nastawiony na bronienie, a nie konstruktor gry.
W umowie wypożyczenia piłkarza znalazł się zapis, według którego Benfika wykupi Carrerasa automatycznie, jeśli wystąpi on od 1. minuty w połowie spotkań, które klub ma do rozegrania do końca sezonu. Jest ich przynajmniej 21 (przynajmniej, bo Benfica nadal gra w krajowych i europejskich pucharach). Kwota takiego transferu wyniosłaby jednak zaledwie 6 milionów euro, co już teraz jest wartością poniżej wyceny piłkarza. Dla kibiców “Czerwonych Diabłów”, którzy widzieliby Alvaro na Old Trafford, najlepszym scenariuszem byłoby, gdyby Hiszpan ograł się u boku Nicolasa Otamendiego, Juana Bernata, Joao Mario, Angela di Marii i innych świetnych graczy Benfiki, ale bez regularnej gry od pierwszego gwizdka.
W nowych barwach Carreras musi liczyć się z porządkiem w defensywie (najszczelniejsza obrona ligi) i świetnie zorganizowanym atakiem, choć nieco kulejącym pod kątem wykończenia. Benfica jest obecnie zespołem, który jest wyśmienity w fazie kreacji, szczególnie atakując skrzydłami. Jednak gdzie mają braki, to finalizowanie akcji. Najskuteczniejszym zawodnikiem klubu jest w tym sezonie Rafa (11 trafień we wszystkich rozgrywkach), a po piętach depcze mu Angel di Maria (10 goli).
Hannibal Mejbri
Tunezyjczyk nie pojechał na Puchar Narodów Afryki, żeby dopiąć przenosiny do nowego klubu i po jego usługi (przynajmniej według mediów) zgłosiła się cała kolejka zainteresowanych. Wśród niech naprawdę duże europejskie marki pokroju Olympique Lyon czy Sevilli. Ofensywny pomocnik, który 21 stycznia kończy 21 lat zaliczył w ubiegłym sezonie całkiem udany epizod w Birmingham, gdzie na poziomie Championship ogrywał się z ciekawymi skutkami – ubiegłosezonowy bilans piłkarza to 41 spotkań, 1 gol i 6 asyst.
Analizę jego wypożycznia do Birmingham również możecie przeczytać w naszych ubiegłorocznych podsumowaniach [TUTAJ].
Z pewnością Mejbri nie liczył na taki obrót wydarzeń, jaki zaserwował mu Erik ten Hag, który najzwyczajniej w świecie nie stawiał na Tunezyjczyka. W pół sezonu spędził on na boiskach z pierwszą drużyną zaledwie 327 minut, popisując się jednym golem na początku kampanii. Samo trafienie przysporzyło mu swoją drogą nieco kłopotów wśród fanów “Czerwonych Diabłów”, bo padło w meczu z Brighton przegranym w fatalnym stylu 1:3. Środowisko kibicowskie zarzucało Mejbriemu nadmierną radość w obliczu strzelenia bramki pocieszenia.
Czego może spodziewać się Mejbri w Sevilli?
Tunezyjczyk warty 12 milionów euro trafia na ciekawy grunt, bo Sevilla jest klubem, który rozpaczliwie potrzebuje piłkarza o charakterze Hannibala, gdyż po odejściu Papu Gomeza nie udało się znaleźć długoterminowego następcy na tej pozycji. Chodzi o brak typowego pomocnika ofensywnego, który byłby w stanie grać na kilku pozycjach, jak potrafi to robić wychowanek Manchesteru United. Obecnie rolę dziesiątki/ósemki za dwoma napastnikami pełni znany z włoskich boisk Suso, który jest jednak nominalnym skrzydłowym.
W pomocy czeka na Mejbriego całkiem ciekawe towarzystwo, od którego z pewnością będzie mógł czerpać – Ivan Rakitić czy Djibril Sow. Do tego w obronie liczyć może na wsparcie takich nazwisk jak Sergio Ramos, Jesus Navas, Gattoni, Marcao czy Acuña. Sevilla dysponuje też mocnymi (na papierze) nazwiskami na skrzydłach w postaci wspomninego Suso, Erika Lameli, Lucasa Ocamposa, Adnana Januzaja czy Dodiego Lukebakio, a także ciekawymi opcjami w napadzie: Mariano Diaz, Youssef En-Nesiri i Rafa Mir.
W stolicy Andaluzji Tunezyjczyk może znaleźć to, czego zdecydowanie brakowało mu w Manchesterze w obecnych rozgrywkach – czyli minut i szans na pokazanie się. Z pewnością po udanym wypożyczeniu i obecności na Mundialu młody pomocnik liczył na nieco większą otwartość ze strony Erika ten Haga. Z racji na to, że Holender nie miał specjalnej ochoty dawać Mejbriemu okazji do gry, decyzja o wypożyczeniu jest raczej naturalna.
Maxi Oyedele
Młody Oyedele to oczywiście jedyny obecnie polski akcent w zespole młodzieżowym Manchesteru United. Polak z nigeryjsko-angielskimi korzeniami to elastyczny taktycznie defensywny pomocnik, który potrafi zagrać też na środku obrony. Piłkarz urodził się w 2004 r. w Salford i odkąd ma 8 lat, jest piłkarzem Manchesteru United (dołączył do klubu z akademii Burnley). Oyedele nie miał jeszcze szansy na debiut w seniorskiej drużynie Ten Haga, a także nie zameldował się jeszcze w seniorskiej reprezentacji Polski.
Jego jedyne występy na seniorskim pozomie to 12 spotkań w barwach Altrincham, do którego trafił na wypożyczenie w styczniu 2023. W 12 wystepach na poziomie National League (5. poziom rozgrywkowy) uzbierał nawet 4 bramki. Jest to jednak jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w swojej kategorii wiekowej w Manchesterze United. Tylko na poziomach u-18, u-21 i u-23 zdążył uzbierać ponad 60 występów. Do tego dorzucić należy 10 spotkań w kadrze Polski do lat 18 i 19, gdzie był podopiecznym Marcina Bosza i Michała Probierza – nie jest więc postacią anonimową również w seniorskim sztabie reprezentacji.
Pomocnik ma 180 cm wzrostu, ale choć nie dysponuje imponującymi warunkami fizycznymi, to znany jest z siły i wytrzymałości. Niestety, na takie opinie należy patrzeć przez pryzmat tego, że poziom juniorski rzadko jest wyznacznikiem pod tym kątem ze względu na dosyć filigranowych z reguły rywali. Nowe wypożyczenie Polaka to półroczny epizod w Forest Green Rovers, czyli klubie z dosyć silnymi relacjami z “Czerwonymi Diabłami” (wcześniej ogrrywał się tam m.in. Charlie Savage). “The Green” grają na poziomie League Two (4. poziom rozgrywek), więc w zasadzie mamy do czynienia z awansem sportowym względem epizodu w Altrincham.
Jest to jednak poziom rozgrywek, na który w Manchesterze United wysyła się młodzieżowców o nieco niższym suficie. I tak w zasadzie mówi się o Maxim – ma on co prawda potencjał na bycie świetnym ligowcem, nawet wartym w okolicach kilku milionów funtów, ale nie ma on opinii talentu czystej wody, jak na przykład Mainoo. Oyedele jest skuteczny w fizycznych starciach i świetnie wygląda podczas odbioru w zwarciu z rywalami. Nie wyróżnia się dryblingiem, choć nie należy go też krytykować za umiejętność prowadzenia piłki i zwodzenia rywali. Co jakiś czas w jego grze pojawiają się przebłyski, w których Oyedele zapuszcza się na skrzydło, ale są raczej rzadkością. Na pochwałę zasługuje jego wykończenie, bo jest on piłkarzem niewątpliwie zdolnym w tej kwestii – szczególnie dobrze radzi sobie w akcjach, w których udaje mu się dostać piłkę poodbijaną w chaosie w polu karnym rywala.
W nowym klubie może jednak mieć trudny początek, bo grający trener w osobie Troya Deeneya (wieloletni napastnik Watfordu) zdążył poprowadzić zespół w zaledwie 6 starciach, a następnie pożegnał się ze stanowiskiem po 3 porażkach i 3 remisach. Nie jest pewne, jak do Oyedele podchodził będzie Dan Connor, czyli nowy tymczasowy szkoleniowiec, który stanie przed wyzwaniem uratowania zespołu przed spadkiem (obecnie ekipa zajmuje ostatnie miejsce w tabeli)
Komentarze