Ekipa prowadzona przez Erika ten Haga w ostatnich minutach spotkania wypuściła komplet punktów z rąk i przegrała z Chelsea po dwóch bramkach w doliczonym czasie gry. Bohaterem spotkania dla “The Blues” był Cole Palmer, który po meczu przyznał, że kibicował rywalom za młodu.
Spotkanie Chelsea z Manchesterem United było niezwykle chaotycznym wydarzeniem, lecz ostatecznie po dwóch bramkach w doliczonym czasie gry wygrali gracze “The Blues”. Trzy razy do siatki Andre Onany trafił pomocnik londyńskiego zespołu Cole Palmer. Relację z tego spotkania znajdziesz TUTAJ.
Wychowanek Manchesteru City w pomeczowym wywiadzie podkreślił, że to fani Chelsea byli głównym ich atutem tego spotkania. To ich doping miał zmotywować zawodnika oraz jego kolegów w ostatnich ośmiu minutach spotkania do wywalczenia dwóch kluczowych bramek.
Zapytany, czy faktycznie był fanem “Czerwonych Diabłów”, potwierdził on te informacje. W swojej wypowiedzi nie zdecydował się zaatakować swoich rywali. Podziękował on wszystkim zebranym na boisku i następnie po wywiadzie udał się do szatni.
– Za dzieciaka byłem fanem Manchesteru United – stwierdził w rozmowie z reporterką TNT Sports.
21-latek w tym sezonie ma niesamowite statystyki. Łącznie w 39 spotkaniach (Manchester City i Chelsea) ma on strzelonych aż 21 bramek, w tym 16 w samej Premier League. Dołożył on też 12 asyst przy bramkach swoich kolegów. Latem dołączył on “The Blues” za 42,5 mln funtów.
Komentarze