Mikael Silvestre – jedna z Legend Manchesteru United, która weźmie udział w wyjątkowym, charytatywnym meczu z Legendami Celtiku Glasgow na Old Trafford w ten weekend – specjalnie dla oficjalnej strony klubu podzieliła się swoimi wspomnieniami z pobytu w drużynie sir Alexa Fergusona. Francuz zdradził także, czy był blisko innego angielskiego klubu, zanim przeprowadził się do Manchesteru.
Mikael Silvestre dla oficjalnej strony klubu – Treść oryginalna
Bycie częścią społeczności jest wspaniałe, zwłaszcza tak dużej jak Manchester United.
Kultura klubu jest ogromna, i choć grałem tu przez dziewięć sezonów i reprezentuję klub komercyjnie podczas spotkań ze sponsorami, w ostatnim czasie jestem przede wszystkim fanem.
Dużo podróżuję. Mieszkam na Bliskim Wschodzie i spędzam dużo czasu w Europie i Azji, ale gdziekolwiek jestem, ciąglę toczę dyskusję na temat Manchesteru United, tak jak każdy fan.
Wyniki, forma drużyny, zawodnicy, ostatni mecz, następny mecz, mój czas w klubie, przekomarzanie się z innymi kibicami… wszystko to jest świetne i uwielbiam wymieniać opinie ze wszystkimi pokoleniami, a to jest całkiem fajne po tylu latach.
To nie zanika.
Często biorę udział w meczach organizowanych przez Fundacje, wciąż widuję się z moimi kolegami – natknąłem się na Ole Gunnara Solskjaera na Mistrzostwach Europy, kiedy pracował dla UEFA – więc Manchester zawsze jest blisko, gdziekolwiek jestem na świecie.
W 1999 roku, kiedy dołączyłem do Manchesteru United, prasa pełna była historii o tym, że zaraz podpiszę kontrakt z Liverpoolem, ale uwierzcie mi, nie byłem tak blisko!
To prawda, że Liverpool jako pierwszy przedstawił formalną ofertę, i chciał mnie Gerard Houllier, ale w tamtym czasie to nie była atrakcyjna propozycja.
Grałem w Interze Mediolan, z Ronaldo, Roberto Baggio, mistrzem świata Youri Djorkaeffem, Diego Simeone, młodym Andreą Pirlo, więc był to naprawdę wyjątkowy klub, nawet jeśli w jednym sezonie mieliśmy czterech trenerów. Kiedy więc przyszedł po mnie Liverpool, nie skakałem z radości po dachu.
Ale kilka dni później, gdy otrzymałem telefon od sir Alexa Fergusona i nie wahałem się ani chwili. Sir Alex był dla mnie czymś innym.
Miałem także okazję przyjechać na Old Trafford z Interem w poprzednim sezonie na ćwierćfinał Ligi Mistrzów, i pamiętam, że tamtego wieczoru pomyślałem sobie: “wow, to coś niesamowitego”. Atmosfera była elektryzująca.
Zagrałem w rewanżu na San Siro, a potem śledziłem Manchester United aż do tego szalonego finału z Bayernem Monachium. Jakoś łatwiej przełknął porażkę gdy przegrywasz z drużyną, która wygrywa całe rozgrywki.
Kiedy więc sir Alex dał mi szansę dołączenia do tej niesamowitej drużyny, nie miałem żadnych wątpliwości.
Potem sprawy potoczyły się naprawdę szybko. Przyjechałem w czwartek po południu, zjadłem kolację z menedżerem i następnego ranka miałem badania lekarskie.
Podpisałem kontrakt, poszedłem na trening, a następnie w piątkowe popołudnie wyjechałem z drużyną na mecz o 11:30 w sobotę. I, przez szalone zrządzenie losu, terminarz sprawił, że mój pierwszy mecz zagrałem przeciwko Liverpoolowi na Anfield!
Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak wielka jest ta rywalizacja, jeśli chodzi o uczucia między kibicami.
W tym spotkaniu zagrałem na lewej obronie, więc jestem pewien, że za każdym razem gdy wykonywałem rzut z autu, obsypywano mnie wyzwiskami, ale byłem tak skupiony, że nie zwracałem uwagi na to, co do mnie mówiono!
Patrząc wstecz, cieszę się, że w tamtym czasie nie było mediów społecznościowych, ponieważ spotkałbym się z mnóstwem obelg za decyzję o dołączeniu do Manchesteru United.
Ostatecznie to było prawie idealne popołudnie, ponieważ wygraliśmy 3:2, ale menedżer był wściekły, uwierz mi, naprawdę był zły, że straciliśmy te dwie bramki. A ja tym samym szybko uświadomiłem sobie, że oczekiwania wobec klubu zawsze będą wysokie.
Nasze wyniki w spotkaniach z Liverpoolem były mieszane podczas mojego pobytu w klubie. Równo się rozkładały, ale naturalnie dobrze pamiętam spotkanie, gdy pokonaliśmy ich na Old Trafford w 2004 roku, a ja zdobyłem oba gole. To wydawało się nierealne.
Wcześniej pracowaliśmy nad stałymi fragmentami gry, ale zdobycie dwóch bramek w jednym meczu u siebie, to coś, o czym nigdy nie myślałem, że uda mi się zrobić. To było niesamowite uczucie. Tej nocy na pewno niewiele spałem!
To wspaniałe uczucie, ponieważ to jedno z tych spotkań, które ma tak ogromne znaczenie dla kibiców, i to się liczy. Powiedzmy, że trafiłbym do siatki głową podczas pandemii, na pustym stadionie – nie byłoby to bezcelowe, ale zdecydowanie to nie to samo!
Hałas, gdy wychodzimy na prowadzenie… nadal dostaję gęsiej skórki. Trudno się po tym skupić, bo emocje i adrenalina są tak wysokie, ale trzeba ochłonąć i wrócić do realizacji planu gry i zadania, które trzeba wykonać.
To jest dość trudne, zwłaszcza jeśli nie jesteś napastnikiem i zdobędziesz dwa gole. Przeżywasz wszystkie emocje, wszyscy zawodnicy naskakują na ciebie. To wspaniałe uczucie, ale musisz szybko wrócić do swoich zadań.
Zabawne jest to, że tego wieczoru nie spisałem się dobrze, ale strzeliłem te dwie bramki, więc wszyscy je pamiętają i to mi odpowiada!
Dla mnie to wspaniałe być zawsze w kontakcie z tak ogromnym klubem. Mamy wspaniałą historię w Manchesterze United, niezależnie czy mówimy o Busby Babes, czy o dream teamie, do którego należę. Bycie częścią tego klubu to przywilej.
Dlatego przez te wszystkie lata pielęgnuję swoje relacje z klubem i kibicami: po prostu wspaniale jest być częścią tej kultury.
Komentarze