Konferencja prasowa Solskjaera po meczu z Tottenhamem: zasłużyliśmy na to zwycięstwo

YouTube.com Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Ole Gunnar Solskjaer po przekonującym występie jego drużyny przeciwko Tottenhamowi i wygranej 2:1 nie ukrywał, że jego podopieczni zasłużyli na to zwycięstwo. Norweg spotkał się z dziennikarzami na pomeczowej konferencji prasowej i odpowiedział na ich liczne pytania.

KONFERENCJA PRASOWA OLE GUNNARA SOLSKJAERA PO MECZU Z TOTTENHAMEM

Ole, czy to był wasz najlepszy występ w tym sezonie? Można być zaskoczony poziomem, jaki zaprezentowaliście w tym meczu, bo był naprawdę wysoki.

– Zgadzam się, to był jeden z naszych najlepszych meczów. Zdecydowanie. Mieliśmy bardzo dobre okresy także w meczach przeciwko Liverpoolowi, Leicester City czy Chelsea. Jednak pierwsze 40 minut gry w naszym wykonaniu było dziś doskonałe. Uważam też, że nasza reakcja na ich bramkę była dobra, gdy zaczęliśmy grę w drugiej połowie. To zawsze budzi pewne obawy, ponieważ już wiele razy w tym sezonie prowadziliśmy, ale potem rywale doprowadzali do wyrównania i tak już pozostawało. Moi zawodnicy nie poddali się, zaufali sobie nawzajem i uważam, że zasłużyliśmy na tę wygraną.

Wspominałeś o waszych występach w spotkaniach przeciwko Leicester City, Liverpoolowi czy Chelsea. Jaki jest powód tego, że w meczach przeciwko takim drużynom prezentujecie się dobrze?

– Jest wiele czynników wpływających na to jak układa się mecz. Dziś oglądaliśmy piłkarzy, którzy cieszyli się swoją grą. Piłkarzy, którzy wygrywali pojedynki z rywalami. Musimy otwarcie przyznać, że nie byliśmy wystarczająco dobrzy w przełamywaniu szyków obronnych drużyn, gdy mieliśmy posiadanie piłki na poziomie 70-75%. Dziś ta statystyka była zbliżona do 50 na 50%. Jednak w pierwszej połowie to głównie my przebywaliśmy przy piłce. Uważam, że niektóre akcje oraz zagrania przeszywające formacje rywali, które pokazaliśmy, były dziś doskonałe.

Jak zamierzasz budować na tym dalszą formę drużyny? Czy jesteś w stanie ustalić wysokie standardy waszych występów w oparciu o ten mecz?

– Nie ma do tego lepszego meczu niż ten następny, prawda? Zagramy w derbach miasta przeciwko fantastycznie prezentującemu się Manchesterowi City. Chłopcy wyczekują już tego meczu.

Czy możemy zamienić kilka słów na temat Marcusa Rashforda? Ludzie krytykowali go trochę, ale wygląda na to, że bierze na siebie coraz więcej odpowiedzialności za grę drużyny w tym sezonie. 

– Chłopak ma dopiero 22 lata, a dziś zagrał jakby bawił się piłką za domem w swoim ogrodzie bądź na boisku z kolegami. Marcus [Rashford] po prostu cieszył się swoją grą. Czasami być może ciąży na nim zbyt duża presja z uwagi na oczekiwania, ale my też od niego wiele oczekujemy, ponieważ pokazał klasę już wiele razy. Chcemy, aby nasi piłkarze cieszyli się grą. Chcemy od nich, aby wychodzili na boisko, mierzyli się z rywalami, podejmowali się pojedynków jeden na jednego, nie wykazywali strachu przed porażką. Uwielbiam oglądać coś takiego, tak samo jak Stretford End uwielbia to oglądać. Fani Manchesteru United kochają oglądać skrzydłowych bądź napastników, którzy grają z odwagą.

Wspominałeś niedawno, że żaden piłkarz w twoim składzie nie ma gwarantowanego miejsca w pierwszej jedenastce. Jednak trzeba przyznać, że powrót Scotta McTominaya do drużyny wywarł ogromny wpływ na jej grę. Jak kluczowym jest dla was piłkarzem?

– Na ten moment możemy zdecydowanie powiedzieć, że jest prawie „nie do ruszenia”. Nie miałem zamiaru naciskać na to, aby zagrał w tym meczu. Przy czym Scott [McTominay] dodaje nam takiej fizycznej prezencji na boisku. Potrafi przewodzić drużyną w pomocy, a do tego uwalnia z wielu obowiązków Freda, bo muszę też przyznać, że Fred zagrał dziś wyśmienicie. Zablokował jedną z nielicznych groźnych szans rywali. Fred zagrał na najwyższym poziomie. Obaj stworzyli między sobą bardzo dobre partnerstwo w środku pomocy.

Jak blisko było, aby Scott McTominay nie mógł zagrać w tym meczu?

Scott [McTominay] rozpoczął treningi wczoraj. Do tego to była lekka sesja treningowa z drużyną rezerw. To jednak twardy chłopak. Nie było szans, żeby powiedział: „nie, dziękuję”, jeżeli czuł się dobrze. To prawdopodobnie pierwszy raz, gdy zdecydowałem się na grę zawodnikiem bez realnego przygotowania do meczu, ale to bardzo zdrowy chłopak.

Mason Greenwood ma dopiero 18 lat, ale dostosował się do poziomu meczu. Musisz być bardzo zadowolony z jego występu?

– Tak. Był fantastyczny. Jestem z niego bardzo zadowolony. Odegrał swoją rolę prawie idealnie. Oczywiście mógł skończyć mecz z bramką, ale po raz kolejny dobrze spisał się ich bramkarz. Mimo to zagrał dobrze. Dzięki takim meczom pewność siebie Masona [Greenwooda] będzie rosła. Zasmakował już gry w kilku meczach w Carabao Cup i w Lidze Europy. To był pierwszy wielki mecz, w którym zagrał. Przy tym, jak sam zauważyłeś, ma dopiero 18 lat. Mógłby grać w młodzieżowym Pucharze Anglii w najbliższy piątek.

Czy w osobie Marcusa Rashforda widziałeś dziś przykład piłkarza, który bierze na kark mecz i jest zdeterminowany, aby zaznaczyć w nim swój autorytet?

– Tak. Piłkarzy można podzielić na takich, którzy czekają na to, co się wydarzy, na tych, którzy spodziewają się, że coś się wydarzy, a także na tych, którzy sprawiają, że coś się dzieje. Marcus [Rashford] zdecydowanie sprawiał w tym meczu, że działy się różne rzeczy. Robił to poprzez swoją ruchliwość, odpowiednie podejmowanie decyzji, bezpośrednią grę i pozytywne nastawienie. Świetnie się to oglądało. Radził sobie zarówno w polu karnym rywali, jak i poza nim. Jestem bardzo zadowolony z tego jak dojrzewa. Przy czym gra w wielu meczach, więc też nie możemy oczekiwać od niego, że będzie się tak prezentował za każdym razem jak wyjdzie na boisko. Wiem, że fani by tego chcieli. My również. Jednak to naturalne, że czasami nie będzie w stanie prezentować takiego poziomu, a mówimy tu o naprawdę klasowym występie.

Marcus Rashford skończył dopiero 22 lata pięć tygodni temu. Myślisz, że ludzie czasami zapominają jak faktycznie jest młody?

– Jednak to dobra rzecz, że jest młody, ponieważ szybko zregeneruje się na sobotę. Wszyscy młodzi chłopcy szybko się regenerują, więc gdy mają na to dodatkowe 24 godziny, to jest to dla nich dobra rzecz. Tottenham ma tak samo, dodatkowe 24 godziny na regenerację. Dlatego też cieszę się, że mam młodą drużynę, a nie podstarzałą. Będziemy gotowi na sobotę.

Gdy przybyłeś do klubu, to czy dostrzegałeś od razu w Scottcie McTominayu materiał na swojego głównego pomocnika? Wiedziałeś, że będziesz mógł na nim tak polegać?

– Pierwszy wielki mecz, który rozegrał pod moją wodzą, był ten przeciwko Liverpoolowi w poprzednim sezonie. Zagrał wówczas na absolutnie topowym poziomie. Nie można już było więcej od niego oczekiwać. Rozmawiamy o chłopaku, który każdego dnia robi wszystko dobrze na treningach. Odpowiednio przygotowuje się do spotkań. Scott [McTominay] to chłopak, którego chce się mieć w swojej drużynie.

Wspominałeś, że chcesz, aby twoi piłkarze cieszyli się swoją grą. Czy to jest klucz do waszych dobrych występów? Pozwolenie zawodnikom na to, aby mogli wyrażać siebie na boisku, a nie podcinanie im skrzydeł?

– Upraszczając to w ten sposób, to tak, właśnie po to zostałem tutaj ściągnięty. Przed każdym meczem Boss [sir Alex Ferguson] mówił nam: „wyraźcie siebie na boisku”. Można to powiedzieć zawodnikom na różne sposoby. Dziś zrobiliśmy podbudowę pod to, co chcemy grać. Uważam, że Jesse [Lingard] i Mason [Greenwood] utrudniali życie ich środkowym obrońcom. Świetnie było zobaczyć także to. Jestem bardzo zadowolony

Tottenham wystawił dość ofensywną drużynę. Czy to cię zaskoczyło i sprawiło, że miałeś nieco więcej pracy?

– Nie. Przygotowaliśmy się do tego. Oglądaliśmy mecze drużyny Jose [Mourinho]. Być może nie szło im tak jak zazwyczaj. Być może Serge Aurier nie wychodził tak często do ofensywy jak w poprzednich spotkaniach, a z kolei Jan Vertonghen nieco częściej podłączał się do akcji. Jednak pod koniec spotkania grali już tak, jak w pierwszych kilku meczach z Jose. Przy czym mają bardzo dobry skład i wiedzieliśmy, że mają kilka różnych opcji do wyboru. Myślę po prostu, że zagraliśmy dobrze i dlatego wygraliśmy ten mecz, a nie z uwagi na taktykę rywala.

Przejdźmy na chwilę do Freda. Wiele osób kwestionowało jego pobyt tutaj po tym jak przydarzyło mu się kilka trudnych dla niego spotkań. Czy to była kwestia tego, że potrzebował czasu na aklimatyzację i na wykonanie odpowiedniej pracy? Jak sobie radził z tą rozczarowującą formą?

Fred to chłopak, który wykonuje mnóstwo pracy. Buduje dobrą relację ze Scottem [McTominayem], co jest dla nas bardzo dobre. Wiem to prawdopodobnie jak mało kto, że trudno jest grać w jednym meczu, potem być poza grą przez trzy kolejne, a następnie znów dostać szansę, żeby nie grać w kolejnych trzech spotkaniach. Teraz nabiera regularności w grze, to samo Scotty. Gdy jest się regularnie wybieranym do gry w pierwszym składzie, to po prostu nabiera się pewności siebie.

Mówiłeś, że Anthony Martial wypadł z gry „na krótką chwilę”. Co to właściwie oznacza?

– Jak długo? A jak długi jest kawałek liny? [śmiech]

Czy to oznacza, że będzie gotowy do gry na sobotę czy wypada na dłuższy czas?

– Nie wiem. Nie jestem pewien.

Czy nie wprawia cię to we frustrację?

– Oczywiście. Zawsze chcesz mieć dostępną do gry pierwszą jedenastkę i móc przez cały czas wybierać do gry swoich najlepszych piłkarzy. Byłem w stanie dokonać tego tylko raz i było to pierwsze spotkanie tego sezonu przeciwko Chelsea. Mniej więcej. Może jeszcze w kolejnym meczu, przeciwko Wolverhampton. To jednak gra, która opiera się na całym składzie. Dlatego zmiennicy są w niej tak kluczowi. Do tego przydarzyły nam się kontuzje, które sprawiły, że nie mieliśmy zbyt wielu zmienników mogących wnieść coś szczególnego do naszej gry. Jednak Mason [Greenwood] wszedł do gry i spisał się fantastycznie. Jesse [Lingard] wygląda jakby wracał do najlepszej formy. Z kolei Ashley [Young] pokazał dziś swoje doświadczenie, jest dla nas ważnym zawodnikiem. Nasi zmiennicy, a właściwie ci, którzy ostatnio nie grali, spisali się dziś naprawdę dobrze.

Swego czasu Jose Mourinho powiedział, że jego zdaniem to Scott McTominay zasłużył na nagrodę piłkarza roku, ale został za to wyśmiany. Teraz wygląda na to, że Szkota trudno sobie wyobrazić poza pierwszą jedenastką. Co takiego jest w jego charakterze, że czyni go tak wyjątkowym?

Scott [McTominay] jest po prostu wielkim profesjonalistą. Nie kuszą go żadne rzeczy związane z byciem „supergwiazdą” czy ogólnie ze sławą. Po prostu chce się stać najlepszym piłkarzem, jakim tylko będzie w stanie być. Właśnie takich ludzi chcę mieć w tym klubie. Pasowałby do składu, w którym ja grałem. Od razu by się do niego wpasował, ponieważ wyszedł z naszej Akademii. Oczywiście ostatnio dokonała tego większa liczba piłkarzy, ale akurat pytałeś o Scotta. Jest jednym z „naszych”, jest stąd i wie, co oznacza Manchester United.

Niektórzy ludzie kwestionują przydatność Victora. Co myślisz o jego dzisiejszym występie?

Victor? Lindelof? Myślę, że udowodnił dziś, że jego krytycy są w błędzie. W przypadku Manchesteru United zawsze znajdą się krytycy. Jeżeli strzelisz dwa gole, to powinieneś był strzelić trzy. Jeżeli wygrałeś 3:0, to powinieneś był wygrać 4:0. Victor jest spokojny i bardzo opanowany, gdy ma piłkę przy nodze. Dlatego też grają razem z Harry’m [Maguire’em]. Są dla nas bardzo ważni przy budowaniu akcji. W porządku, podejmujemy przy tym trochę ryzyka. Być może można było uniknąć bramki, którą straciliśmy. To podanie do Scotty’ego sprawiło, że był odkryty. Przy czym Victor strzelił dla nas gola w zeszłym tygodniu i staje się liderem w grupie. Gra mniej więcej w każdym meczu. Jestem z niego bardzo zadowolony.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze