Pogromu nie było, jak wielu zapowiadało, jednak wywiezionych punktów z Etihad również. Manchester City w derbach miasta pokonał United 3:1.
Myślę, że ze świadomością tego, jak dobrzy są obecnie “Obywatele” i jak wiele tracą do nich rywale zza miedzy, większość obawiała się tego, że to będzie mecz do pierwszej bramki. Tym bardziej w sytuacji, gdy kontuzjowany jest Paul Pogba i jego nieobecność w znacznej mierze hamuje działania ofensywne “Czerwonych Diabłów”.
Przebieg spotkania więc zupełnie nie może dziwić. Gospodarze od pierwszych minut w mocnej ofensywie, a rywale zastawili na nich zasieki, całą jedenastką będąc skupionych na własnej połowie czekając na ich atak.
Podopieczni Pepa Guardioli szybko wyszli na prowadzenie, już w 12. minucie przełamując czerwoną “twierdzę”. Raheem Sterling dośrodkował piłkę na dalszy słupek, gdzie Bernardo Silva uciekł Luke’owi Shawowi i dograł przed bramkę znajdując podaniem drugiego Silvę. David dopadł do futbolówki i mocnym strzałem jeszcze po nodze de Gei znalazł drogę do siatki.
Fani Manchesteru United mogli się w tym momencie przerazić, bo wszyscy wiemy, jak groźni potrafią być “Obywatele”, gdy już uda się złamać obronę rywali po raz pierwszy. Tymczasem 20-krotni mistrzowie Anglii nie wyglądali tak źle na ich tle, a już na pewno dalecy bylibyśmy stwierdzenia, że gospodarze mogli tu wygrywać spokojnie 3:0. Gdyby podopieczni Jose Mourinho lepiej wychodzili z kontratakiem mogliby zrewanżować się przeciwnikom.
City rozpoczął drugą połowę, jak pierwszą, od mocnego uderzenia. Tym razem jednak jeszcze szybciej strzelając gola. Dużą klasę pokazał Sergio Aguero, który w pojedynkę ruszył do ataku, rozegrał “klepkę” z Rihadem Mahrezem i potężnym uderzeniem wpakował futbolówkę pod poprzeczkę bramki. Biorąc pod uwagę wysokie umiejętności de Gei, mógł zareagować zdecydowanie lepiej.
W 57. minucie wejście smoka zaliczył Romelu Lukaku, który w kilkadziesiąt sekund od pojawienia się na boisku wywalczył dla swojego zespołu rzut karny. Błąd popełnił Ederson, który powalił Belga w szesnastce. W przypadku nieobecności Paula Pogby do piłki podszedł Anthony Martial i zmylił golkipera strzelając gola.
“Czerwonym Diabłom” może i udało się strzelić kontaktowego gola, ale trudno powiedzieć, jakoby w jakiś sposób byli bliscy wyrównania. To gospodarze podrażnieni utraconą bramką starali się zamknąć to spotkanie trzecim trafieniem.
Udało się to w końcu w 86. minucie po fenomenalnej akcji całego zespołu. Piłkarze Pepa Guardioli wymienili milion pięćset podań, które w ostatniej fazie przyspieszył Ilkay Gundogan i sam skończył dostając podanie tuż przed bramkę, gdzie przed sobą miał już tylko Davida de Geę.