Początek ery Fergusona (lata 1980 – 1989)

Manchester United rozpoczął lata 80. w słabym stylu, szybko żegnając się z Pucharem Anglii i doznając bolesnej, wyjazdowej porażki 0:6 z Ipswich Town w lidze. Podopieczni menedżera Dave’a Sextona podnieśli się i wygrali końcowych osiem ligowych spotkań, zajmując ostatecznie 2. miejsce w tabeli, ze stratą zaledwie dwóch punktów do Liverpoolu.

Taki sam błyskotliwy finisz „Czerwone Diabły” zanotowały w sezonie 1980/1981, tym razem zwyciężając siedem spotkań z rzędu. Było to jednak zwieńczenie bardzo nieudanego sezonu, w którym drużyna zakończyła rozgrywki dopiero na 8. miejscu w tabeli. Tak przeciętnego wyniku nie zaakceptował zarząd klubu, w wyniku czego Sexton został zdymisjonowany. Doszło do tego w dniu 30 kwietnia 1981 roku, po czterech latach pracy Anglika na Old Trafford.

Następcą Dave’a Sextona został Ron Atkinson, który na własnego asystenta wybrał Micka Browna, a do pracy z młodzieżą zatrudnił Erica Harrisona. Kibiców najbardziej ekscytowały jednak wzmocnienia składu… Atkinson z miejsca pobił brytyjski rekord transferowy, za 1,5 miliona funtów sprowadzając do klubu Bryana Robsona z West Bromwich Albion. Wraz z „Robbo” na Old Trafford przeniósł się jego kolega klubowy, Remi Moses, który kosztował około 500 tysięcy funtów.

Nowe twarze pojawiły się także w linii pomocy, a jedną z nich był reprezentant Anglii i były zawodnik AC Milan, Ray Wilkins. Mimo tych transferów, w składzie „Czerwonych Diabłów” nadal czegoś brakowało… Man Utd potrzebował napastnika mogącego dorównać skutecznością Ianowi Rushowi z Liverpoolu, który to trzy lata z rzędu wygrywał ligę (lata 1982, 1983 i 1984). W każdym z sezonów podopieczni Atkinsona znajdowali się co prawda blisko „The Reds”, plasując się na 3. lub 4. miejscu w tabeli, jednak nigdy nie zbliżyli się na tyle, by poważnie zagrozić – niepodzielnie wówczas panującej – ekipie z Anfield Road.

Największych szans Manchester United upatrywał w krajowych pucharach, w 1983 roku docierając zarówno do finału FA Cup, jak i Milk Cup (ówczesna nazwa Pucharu Ligi). To, co nie udało się w przegranym 1:2 finale Milk Cup z Liverpoolem, „Czerwone Diabły” nadrobiły z nawiązką w Pucharze Anglii. Tutaj do wyłonienia triumfatora niezbędnym okazało się rozegranie dwóch spotkań finałowych, z racji tego, że pierwszy pojedynek z Brighton & Hove Albion zakończył się remisem 2:2. W powtórzonym meczu drużyna Atkinsona była już bezbłędna, wygrywając 4:0 po golach Robsona (dwa), Arnolda Muhrena oraz Normana Whiteside’a.

Ostatni z wymienionych wznosił się na wyżyny głównie w wielkich meczach, co przydało się szczególnie w maju 1985 roku. Whiteside strzelił jedyną bramkę w finale Pucharu Anglii, w którym Man Utd pokonał po dogrywce Everton. „Czerwone Diabły” kończyły to spotkanie w osłabieniu, ponieważ jeszcze w regulaminowym czasie gry czerwoną kartkę zobaczył Kevin Moran, w latach 80. tworzący świetny duet obrońców do spółki z Paulem McGrathem.

Minęło półtora roku od triumfu na Wembley, a Ron Atkison nie był już menedżerem Manchesteru United. Zarządowi klubu nie podobało się to, że menedżer nie potrafił stłamsić ówczesnej dominacji Liverpoolu w walce o mistrzostwo Anglii. Nie udało się to nawet w sezonie 1985/1986, który ekipa z Old Trafford rozpoczęła od dziesięciu ligowych zwycięstw z rzędu.

Sytuację miało odwrócić zatrudnienie w roli szkoleniowca Aleksa Fergusona. Szkot przybył do Manchesteru z rodzimej drużyny Aberdeen, wraz z którą sięgnął po niemal wszystkie możliwe wówczas do zdobycia trofea, na czele z Pucharem Zdobywców Pucharów w 1983 roku. W finale tych rozgrywek szkocka ekipa pokonała w stosunku 2:1 sam Real Madryt.

Ferguson miał talent do pracy menedżera, ale musiało upłynąć sporo czasu, zanim Szkotowi udało się poukładać sprawy na Old Trafford. Zarząd wykazał się dużą dozą cierpliwości, gdy „Czerwone Diabły” zajmowały 7. lokaty w tabeli ligowej po zakończeniu sezonów 1986/1987 i 1988/1989. Bardziej optymistycznie wyglądała gra drużyny Alexa Fergusona w rozgrywkach ligowych sezonu 1987/1988, który zakończył się wywalczeniem wicemistrzostwa Anglii. W ostatecznym rozrachunku zespół co prawda ponownie uległ Liverpoolowi, jednak liczba 28 punktów zdobytych w końcowych dziesięciu występach ligowych nakazywała wyczekiwać efektów zmian i perspektywy dalszych, wielkich sukcesów…

Autor: Kornel Kasprowicz